Wczoraj wróciłam do domu o późnej godzinie. Zdążyłam się tylko umyć i zmęczona padłam na poduszki. Rano wstałam na wpół żywa. Ból głowy rozsadzał mnie od środka. Zdecydowanie za dużo wypiłam. Przy czwartym piwie straciłam rachubę. Za cztery dni miał odbyć się turniej. Nie powiem. Byłam zesttesowana. I to bardzo. Odkopałam się z kołdy i wstałam podchodząc do biurka. Przetarłam oczy i jęknęłam czując nieustający ból głowy.
-Nieźle się urządziłaś-parsknęła moja mama stając w drzwiach. Omiotłam ją wzrokiem i uderzyłam ciężko głową w biurko.-Weź tabletkę i powoli zbieraj się do szkoły. Masz nauczkę aby tyle nie pić- parsknęła.
-Nie śmiej się z ludzi cierpiących.- odburknęłam i podeszłam do szafy. Kobieta obserwowała mnie z uśmiechem. Coś ewidentnie jest nie tak.
-Jak już założyć spodnie po dobrej stronie i bluzkę nie tył na przód to przypomnij sobie, że dzisiaj uczniowie idą na galowo. - spiorunowałam ją wzrokiem i wyjęłam z półki czarną spódniczkę i białą prześwitującą koszulę. Jedyną pocieszającą myślą był fakt, że znów zobaczę moich przyjaciół w przyciasnych spodniach i koszulach z specjalnie odpiętym buzikiem u góry kołnierza. Założyłam na siebie ubrania i rozczesałam włosy. Wyprostowałam je prostownicą i popsikałam się perfumami po szyi. Ciężkimi krokami skierowałam się do kuchni. Na wyspie stała szklanka wody, a obok niej dwie małe tabletki. Przy nich leżała karteczka z napisem :
"Trzymaj się, weź tabletki. Wróce jutro, kocham cię"
Z grymasem przełknęłam gorzkie w smaku pigułki i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam auto i z cichym jękiem złapałam się za głowę gdy włączyło się radio. Szybko przyciszyłam je i ruszyłam do szkoły. Ziewając wysiadłam i skierowałam się w kierunku szkolnych korytarzy. Grupa moich znajomych czekała już przy szafkach.
-Wyglądasz okropnie.- odparł na przywitanie Demetri. Posłałam mu zirytowany wzrok. Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, a ja z bólem zamknęłam oczy. Powłóczyłam nogami do klasy i usiadłam z Aishą w ławce. Gdy tylko zobaczyłam tego rozentuzjowanego, przyniskiego i łysiejącego nauczyciela od historii zrobiło mi sie słabo. Zero spokoju w tej szkole. Czy ja choć przez jeden dzień nie mogę przeżyć spokojnego popołudnia?
-Panno Blare?- słysząc swoje nazwisko uniosłam czoło z nad książki i spojrzałam na zniecierpliwionego mężczyznę.
-Przepraszam już słucham.- burknęłam mając nadzieję, że się odczepi. Staruszek westchnął i wrócił do prowadzenia lekcji.
***
Słysząc dzwonek wyszłam pospiesznie z klasy aby pójść do toalety. Znajdowała się na parterze, w miejscu gdzie nie było innych klas gdzie prowadzono lekcję. Skręciłam w odpowiedni korytarz i miałam właśnie wchodzić do łazienki gdy w drzwiach stanęła Yasmine i Moon tuż za nią. No gorzej być nie mogło. Jeszcze ich mi tu brakowało.
-Jesteś bezczelną zdzirą.- wysyczała Yas. Otworzyłam szerzej oczy i patrzyłam na nią niczym na idotkę. O co jej tym razem chodzi.
-Nie siedź długo na słońcu bo cie w czerep grzeje już widocznie.- odparłam z uśmiechem i próbowałam przejść. Blondynka jednak mnie odepchnęła. Westchnęłam i popatrzyłam znów na tę kretynkę.
-Pożałujesz tego, że odbiłaś chłopaka Moon.- syknęła. - Zniszczę ciebie, twoją przyjaciółkę, która wygląda jakby zjadła kosz piknikowy i każdego kto będzie chciał ci pomóc. Zostaniesz sama. Niechciana. Kurewsko samotna.- warknęła zaciskając dłonie w pięści.
-Bredzisz.- odparłam.
-Myślisz, że żartuje? Raz już posłałam cię do szpitala. Tym razem mogę sprawić, że nie wrócisz z niego o prostych nogach.- powiedziała trzymając skrzyżowane ręce na piersiach. Uniosłam brew i uśmiechnęłam się do niej.
CZYTASZ
Złote Kimono |E.M|
RomanceHistoria tej grupy nastolatków opowiada o przeciwnościach z jakimi muszą się mierzyć w świecie karate. Amber jest dziewczyną z tajemniczą przeszłością, która sterowana emocjami, staje sie więźniem swoich myśli. Zakochana po uszy poznaje czym jest go...