Rozdział 33

433 32 21
                                    

P.O.V Amber

Dzień do zawodów. Ostatnie kilkanaście godzin przed chwilą, na którą przygotowywuję się od miesiąca. Coraz wiekszy stres. Ale mimo to odkładałam go na bok. Ważniejsze sprawy zaprzątały mój umysł. Od kilku dni siedzę w domu i praktycznie nie wychodzę z niego. Johnnemu powiedziałam, że jestem chora. Nie potrzebne mi teraz jego ojcowanie. Na prawdę jest świetny ale nie mam narazie na to siły. Zwlekłam się z łóżka i spojrzałam na budzik na szafce. Wskazówki pokazywały piątą trzydzieści. Jęknęłam i przetarłam oczy rękoma. Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju mojej mamy. Jak za dzieciaka położyłam się obok niej i przytuliłam do jej pleców.

***

Obudziłam się wplątana w burzę włosów mamy. Ta jeszcze spała więc po cichu wyszłam z łóżka i poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i usiadłam przy stoliku. Miałam dosyć tego całego stresu, zastanawiania się czy dobrze robie, strachu o własne życie, że wróci Derek, strach o to że Eli zdradzi mnie za moimi plecami. Dość.

-Dzień dobry córeczko- ziewnęła i usiadła obok mnie rodzicielka. Uśmiechnęłam się do niej i podałam ciastko z talerzyka. Wzięła gryza i oparła głowę na nadgarstku.

-Wiesz, że jutro na wieczór jade w sprawach pracy?- spytała smutno

-Wiem... ale na tak długo?! Nigdy na tyle nie wyjeżdżałaś. To aż 4 tygodnie...- mruknęłam i przeczesałam włosy ręką. W tym momencie woda sie zagotowała i wstałam aby zalać kawę wrzątkiem. Wsypałam cukier i dodałam do kawy mamy mleka. Postawiłam obok niej kubek i z powrotem usiadłam na stołku.

-Będziesz do mnie dzwonić prawda? -spytałam.

-Oczywiście kochanie.- powiedziała z uśmiechem.

Piłam ostatni łyk kawy gdy zadzwonił do mnie telefon. Znudzona wzięłam smartfon w dłoń i odebrałam.

-Halo?

-Hejka Amber. Co powiesz na spotkanie?- ozwał się głos Demetriego.

Popatrzyłam niepewnie na mamę, która z entuzjazmem kiwała głową. Przewróciłam oczami.

-Jasne. Przyjdz do mnie o czternastej. Do zobaczenia. -powiedziałam i rozłączyłam się.

***

Dopiłam resztki kawy i zrobiłam sobie śniadanie. Wyjęłam z lodówki jajka i postawiłam patelnię na palnik. Po zrobieniu jajecznicy nałożyłam ją na dwa talerze i postawiłam jeden przed mamą.

-Co z Elim? Dawno go u ciebie nie widziałam. - powiedziała.

-To... skomplikowane.- powiedziałam wymijająco.

-Opowiesz?- spytała.

-Nie ma tak właściwie czego. Pozwolił na to aby inna dziewczyna z nim flirtowała i prawie go pocałowała. Nie protestował. Albo nie zdążył? Nie wiem. Fakt faktem, że kolejny raz daje się zwodzić na słowa, że mnie kocha i to ja jestem dla niego tą ważną. Chcę w to wierzyć. Chcę to wszystko puścić w niepamięć. Wytrzymać te wszystkie spojrzenia pełne litości, dla mnie.

-Kochanie...

-Nie, nie. Jest dobrze. Naprawdę.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam z szafy czarne rurki i szarą podkoszulkę. Na to nałożyłam sporych rozmiarów bluzę z kapturem.
Z sapnięciem usiadłam na fotelu przed biurkiem i przejrzałam się w lustrze. Od kilku walonych dni prawie w ogóle nie sypiam. Koszmary, ciągłe rozmyślanie i stres.

-To do ciebie. List. - powiedziała z nienacka wchodząc do mojego pokoju mama.

-List? Od kogo? -spytałam zdziwiona. Rzadko dostaję listy. Otworzę go potem. Za chwilę miał przyjść Demetri więc nie ma sensu robić to teraz.

Złote Kimono |E.M|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz