Rozdział 36

511 30 19
                                    

Obudziłam sie bez kołdry, cała zziębnięta. Podniosłam pory kołdry z podłogi i ułożyłam na łóżku. Wzięłam z szafy szary podkoszulek, białe jeansy i przebrałam się. Rozczesałam włosy i ułożyłam w luźną kitkę, z której uciekało kilka krótkich pasemek. Spsikałam się ulubionym perfumem i nałożyłam małą dawkę kremu nawilżającego. Włożyłam telefon do małej kieszeni z tyłu spodni i otworzyłam drzwi. Cichymi krokami weszłam do kuchni i zalałam czajnik wodą na kawę. Nie byłam kompletnie głodna więc po prostu położyłam się na kanapie w salonie i włączyłam jeden z programów na tv.

Wyjęłam telefon i odszukałam numer Demetriego. Wystukałam na klawiaturze krótką wiadomość i czekałam na jego odpowiedz na to, o której ma odbyć się nasze spotkanie. Na odpowiedź nie musiałam wcale długo czekać.

-Może o czternastej?:)-treść sms'a odbijała się blado na moim wyświetlaczu. Odpisałam krótkie okej i spojrzałam na godzinę. Za trzydzieści minut była trzynasta. Nie miałam zbyt wiele czasu. Było tak cholernie nudno. Upewniając się, że przypadkiem nie przewrócę się o żaden przedmiot, skierowałam się do pokoju Tristana. Cicho go otworzyłam i rozejerzałam się. Nie mogłam uwierzyć, że w ciągu kilku godzin mógł zrobić taki bałagan. Jego wczorajsze ciuchy walały się wprost wszędzie. Podeszłam do łóżka chłopaka, przy okazji omijając dziwnie wyglądającą parę bokserek i wskoczyłam na niego całym swoim ciałem.

-Budź się ty cholerny szkodniku. Masz to sprzątnąć!- warknęłam i wyrwałam mu poduszkę spod głowy. Wreszcie kuzyn obudził się i widząc jego mordecze spojrzenie zaczęłam wątpić w słuszność mojej misji, która miała na celu obudzenie go. Pospiesznie zeszłam z niego i bąknęłam jeszcze coś o sprzątnieciu po czym wyszłam. Podbiegłam do czajnika, w którym gotowała się już woda. Wyjęłam z szafki dwa kubki i nasypałam po dwie łyżeczki czarnej kawy. Zalałam je wrzątkiem i postawiłam na stoliku. Czekałam, aż kuzyn dołączy do mnie ale nie wierzyłam, że wstanie tak szybko. Dolałam do ciemnego napoju mleka i wymieszałam z deoma łyżeczkami cukru.

Dopiłam ostatni łyk kawy i poszłam do pokoju wybrać coś na dzisiejsze spotkanie z przyjacielem. Wyciągnęłam z głębi szafy białą sznurowaną bluzkę. Do tego wybrałam czarne dresy i szarą, dużą rozpinaną bluzę. Przeczesałam włosy szczotką i wrzuciłam kilka rzeczy do małej torebki. Wzięłam kluczyki do kieszeni i usiadłam jeszcze na chwilę na kanapie. Miałam jeszcze trochę czasu do spotkania. Cisze przerwały ciężkie kroki chłopaka, który wszedł do salonu zaspanym krokiem. Rzucił się na kanape i zabrał poduszkę, która leżała miękko obok mojego łokcia.

-W kuchni masz kawę- powiedziałam na dzień dobry i poklepałam go po policzku.- Zaraz wychodzę spotkać się z Demetrim. Masz dzisiaj jakieś plany? -spytałam bo czułam się trochę winna, że zostawiam go samego.

-Może pójdę na miasto. Nie wiem, nic mi się chce-jęknął. Westchnęłam cicho i wstałam z miękkiego materiału.

-To ja lecę-powiedziałam i rzuciłam kluczyki do chłopaka. Wyszłam z domu i wsiadłam w samochód. Ruszyłam w kierunku znanej mi kawiarenki gdzie miałam spotkać się z przyjacielem.

***
Usiadłam na słomianym krześle przed kawiarnią i czekałam. Zamówiłam sobie latte i przeglądałam posty znajomych na instagramie. Na siedzenie obok opadł ubrany w bluzę brunet. Odłożyłam telefon i posłałam mu miły uśmiech.

-Wybacz, że czekałaś ale nie mam tak jak ty samochodu.

-Nieszkodzi. Chcesz coś zamówić? Doliczę do mojego rachunku. - powiedziałam.

-Nie.

-To ja ci jednak zamówię.- odparłam i złapałam wzrokiem kelnerkę. Szepnęłam jej kilka słów i wzrokiem wróciłam do bruneta.

Złote Kimono |E.M|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz