Rozdział 19

725 40 15
                                    

Wczoraj gdy tylko wróciłam do domu , wzięłam prysznic i poszłam od razu spać. Dzisiaj był dzień balu i chciałam być wyspana. Budzik obudził mnie od razu. Wstałam po chwili i przemyłam twarz zimną wodą. Usiadłam przy toaletce i nałożyłam mocny makijaż. Za godzinę miała wpaść do mnie Aisha pomóc mi ułożyć włosy, a ja miałam ją pomalować. Chwyciłam wieszak z drzwi i odpiełam zamek sukienki. Przerzuciłam ręce przez materiał i wyswobodziłam głowę. Poprawiłam ramiączka aby dobrze leżały na moich piersiach. Mama pomogła mi zapiąć suwak.

-Wyglądasz ślicznie, bardzo pasuje ci ta sukienka- powiedziała moja mama ze łzami w oczach. Posłałam jej uśmiech i obróciłam się. Fałdy sukni zafalowały ukazując moje nagie kostki.

W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Mama poszła otworzyć. Już po chwili Aisha weszła do mojego pokoju i usiadła na łóżku. Miała ze sobą sporych rozmiarów torbę. Domyślam się, że była w niej sukienka i inne potrzebne rzeczy.

-To jak czeszemy?- spytała biorąc grzebień w dłoń.

-Liczę na twoją kreatywność. A tak w ogóle z kim idziesz na bal? - spytałam uważnie przyglądając sie przyjaciółce

-Ja... noo z takim jednym. Poznacie się przy okazji. - powiedziała tajemniczo

-Jak wolisz -odparłam aby nie drążyć tematu. Szatynka chwyciła pukle moich włosów i energicznie zaczęła je rozczesywać. Po około trzydziestu minutach moja szyja i cała głowa bolała mnie strasznie. Miała silną ręke i pokazywała to dobitnie gdy chociażby trochę niepasowało jej ustawienie mojej głowy.

-No czy ty sie musisz tak kręcić wariatko? - spytała łapiąc mnie przy uszach i ustawiając twarz prosto. - Tak siedź. NIE RUSZAJ SIEEE- krzyknęła zrezygnowanym głosem.

-No dobra przecież się nie ruszam -burknęłam

-Gotowe.- powiedziała radośnie.

Wstałam i obejrzałam w lustrze włosy. Spływały na plecy falami. Pasemka z przed twarzy zebrała i upieła z tyłu głowy. Wpadłam na pewną myśl. Podeszłam do szafki przy łóżku i wyciągnęłam z niej małe srebrne pudełko. Otworzyłam i popatrzyłam na prezent od babci. Złoty diadem z grzebykiem. Miała małe zdobienia z ametystu i opalitu. Moja mama nosiła go przy ślubie. Myśle, że teraz jest okazja go założyć. Wczepiłam go w włosy i popatrzyłam ostatni raz na pudełko.

-Niezła błyskotka

-Pamiątka rodzinna - odparłam

Usadziłam dziewczynę na fotelu , a sama usiadłam na łóżku. Chwyciłam w dłoń pędzle do makijażu i potrzebne kosmetyki. Na sam koniec wykończyłam jej makijaż mgiełką i powiedziałam aby zobaczyła się w lustrze. Po jej wyrazie twarzy mogłam twierdzić, że jej sie podoba. Za godzinę miał się zacząć bal więc powoli zaczęłyśmy się już szykować. Pomogłam przyjaciółce dopiąć sukienkę i zapiąć naszyjnik. Sama w tym czasie wyjęłam z pudełek biżuterię i założyłam. Z szafy wyjęłam kremowo zieloną torebkę z fakturą skóry. Miała ona łańcuszek. Zarzuciłam ją na rękę , a na sam koniec chwyciłam w dłoń wysokie buty. Odetchnęłam zestresowana i wygładziłam zagniecenia na sukni. Spojrzałam na Aishe i wyszłyśmy z domu najpierw zakładając szpilki. Otworzyłam szyby w aucie i puściłam głośną muzykę. Z uśmiechem ruszyłam razem z warkotem silnika. Miałam nadzieję,  że ten dzien zapadnie mi w pamięci jako jeden z najlepszych.

***

Weszłyśmy do największej hali sportowej. Prawie wszystkie okna były otworzone, a na suficie wisiały balony, szarfy i korowe dekoracje. Białe światła odbijały cienie na ścianch. Na sali było już kilka osób. Chłopacy przeważnie ubrani w garnitur a kobiety w piękne balowe suknie. Każda piękniejsza od poprzedniej. W tle leciała cicha muzyka, a w lewym rogu stał podłużny stół z napojami i przekąskami. Z ekscytacją popatrzyłam na Aishe. W naszą stronę szedł wysoki, ciemnoskóry, barczysty chłopak. Był ubrany w garnitur w kratę i białą koszulę we wzorek. U szyi miał srebrny krawat. Na palcach dwa złote sygnety. Podszedł do Aishy i pocałował wierzch jej dłoni. Z otwartymi szeroko oczami patrzyłam jak dziewczyna daje buziaka liderowi drużyny piłkarskiej. Dotychczas widziałam go tylko kilka razy, zazwyczaj przerwy spędzał na boisku z przyjaciółmi. To pewnie dlatego.

-Martin to jest Amber, poznajcie się. - uśmiechnęłam sie w strone przyjaciółki i wystawiłam ręke. On jednak zamiast uścisnąć ją, pocałował jej wierzch. Lekko speszona jego manierami cofnęłam się o krok. Aisha patrzyła z świecącymi oczyma na coś za mną. Usłyszałam chrzaknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam Eliego. Był ubrany z dopasowany, lśniący garnitur. U szyi miał złoty krawat. Uśmiechał się nikle w moim kierunku i bacznie patrzył mi w oczy. Musiałam przyznać że widok jego mięśni, na których opinała sie biała koszula był imponujący. Zrobiło mi się gorąco i bałam się powiedzieć co kolwiek aby mój głos nie zadrżał. Miłym zdziwieniem był też fakt, że jego włosy zazwyczaj ułożone żelem w irokeza teraz spływały miekko na czoło.

Sala zapełniała się powoli coraz większą ilością osób. Kątem oka widziałam jak Miguel idzie z Samanthą na parkiet. To dobrze, że między nimi jest wszystko okej. W tle zaczęła lecieć wolna muzyka. Z uśmiechem wsłuchiwałam się w melodię.

-Zatańczmy razem. - powiedział pewnym głosem niebieskooki wysuwając w moim kierunku dłoń. Na twarzy miał ten swój cholerny uśmieszek ale jego oczy ukazywały ciepło i troskę. Chwyciłam jego dłoń i poszliśmy na parkiet. Widziałam zdziwione spojrzenie Moon, wściekłą Yasmine i uśmiechy na twarzy moich przyjaciół. Chłopak położył jedną dłoń na mojej talli a drugą złączył z moją. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Ułożyłam swoje czoło na jego ramieniu i cała rozluźniona pozwoliłam mu się prowadzić

-Wyglądasz pięknie. - wyszeptał cicho do mojego ucha i momentalnie poczułam gorąc na policzkach i ucisk w podbrzuszu. Uśmiechnęłam sie pod nosem i poczułam jak chłopak lekko mnie od siebie oddala i obraca ruchem dłoni. Dół sukni zafalował kilkukrotnie.  Po chwili zatrzymałam się, a on przyparł mnie znów do siebie i popatrzył mi w oczy. Nawet w szpilkach byłam sporo niższa od niego. Złożył mi czuły pocałunek na czole i uśmiechnął się zadziornie. Piosenka skończyła się a my wyszliśmy na powietrze. Omiótł mnie zimny wiatr. Było już ciemnawo , a trawę i brukowane chodniki przed halą oświetlały tylko śwatła reflektorów. Trzymałam niebieskookiego pod ramieniem. Nie znałam jeszcze tej szęści szkoły więc to on prowadził. Nieliczne pary lub grupki osób stały teraz na zimnie i śmiały się lub rozmawiały. W oddali znajdowała się duża drewniana altana. Eli pociągnął mnie i truchtem zaczął przemierzać drogę prowadzącą do altany. Zapomniał tylko, że trzyma mnie właśnie za ręke, a ja mam szpilki. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy próbowałam się nie zabić i dotrzymać mu kroku. Przepuścił mnie i przeszłam małym schodkiem do wnętrza altany. Znajdowała się w niej jedna ława i stół. Było coraz zimniej, na ramionach pojawiła mi się gęsia skórka. Objęłam ramiona dłońmi. Chłopak zdjął z siebie marynarkę i okrył nią moje ręce. Uśmiechnełam się w podzięce i nastała niezręczna cisza.

-Wiesz... -zaczął przerywając ciszę. - Jesteś dla mnie bardzo ważna... - podszedł do mnie, dzieliło nas kilkadziesiąt centymetrów. Czułam jego zimny oddech na skórze. - Najważniejsza. - mruknął muskając ustami moją szyję.

-To mi to pokaż. Jaką mam pewność, że znów nie urwniesz ze mną kontaktu? Obiecaj mi. Obiecaj, że mnie nie zostawisz gdy tak bardzo mi na tobie zależy. - szepnęłam cicho.

-Obiecuje. - odparł spokojnie przytulając mnie. Wydawało mi się, że to wszystko jest snem. Wdychałam właśnie woń jego ostrych perfum. Odwróciłam się i poczułam jego dłonie oplatająca się wokół mojej talii. Trzymał teraz podbródek na mojej głowie i gładził moją szyję kciukami.

-Jakie to słodkie. Nasza szkarada znalazła swego amatora. -odrzekł ktoś z boku. Odwróciłam głowę i ujrzałam Kylera. Ten człowiek jest taki irytujący. Czułam jak Eli zaciska pięści. Pogładziłam go po dłoni i wyrwałam z jego uścisku. Z obojętmym wyrazem twarzy podeszłam do tego idioty w niebieskim garniturze. Zmierzyłam go wzrokiem i prychnęłam. Odwróciłam głowe i wolnym krokiem odeszłam w kierunki sali. Miałabym się przejmować takim człowiekiem? To coś nawet nie umiało poderwać dziewczyny i skłania się do przemocy. Weszłam na salę i od razu zrobiło mi się cieplej.

Złote Kimono |E.M|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz