-Obiecuje, że już nikt cię nie skrzywdzi. - szepnąłem prawie niedosłyszalnie i pogładziłem jej policzek.
Położyłem swoją dłoń na jej i lekko ścisnąłem. Miałem już wychodzić gdy do sali wparowała kobieta. Szybkim krokiem ruszyła do łóżka ale widząc dziewczynę przystanęła w pół kroku.
-Nadal się nie obudziła? - spytała z żałością mama Amber. Nie miałem siły jej odpowiedzieć, odwróciłem wzrok i skierowałem na widok za oknem.
-Rano zadzwonił do mnie lekarz. Najbliższe godziny są decydujące. Lekarze nie sądzili, że uderzenie spowoduje tak trwały wstrząs mózgu. Są bezsilni! Jeśli się nie obudzi to... To znaczy, że jej mózg doznał trwałych uszkodzeń i już się nie wybudzi... Rozumiesz?! Stracę ją bo jedna z uczennic nie umiała się zachować jak zdrowy na umyśle człowiek.- załkała przeraźliwie i zasłoniła twarz ręcami. Po chwili usiadła naprzeciwko mnie i trzymała silnie dłoń córki.
-Amber, kochanie proszę cię walcz. Nie poradzę sobie bez ciebie. Jesteś dla mnie całym światem - odrzekła zapłakanym głosem. A ja nadal zszokowany patrzyłem na szatynkę. Jak to? Miałaby umrzeć? Przed oczami ukazał mi się widok dziewczyny w trumnie i lekkim rumieńcem na twarzy. Ujrzałem te wszystkie momenty, w których czułem się naprawdę z nią szczęśliwy. Gdy całą grupą spędzaliśmy czas, a czarnooka opowiadała żarty i śmiała się z naszych wygłupów. Moment gdy wrzuciłem ją do wody i jej wściekłe spojrzenie. Przypomniałem sobie jak obroniliśmy ją od Kylera, gdy dopiero ją poznaliśmy, a także jak pożyczyłem jej moją bluzę. Do wspomnień wkradł się nasz szaleńczy wyścig i pojedynek. Podniosłem przerażone oczy i przeniosłem na twarz szatynki. Dotarło do mnie, że nie chcę jej stracić. Nie teraz, nie w takich okolicznościach gdy tak bardzo ją polubiłem. Poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię. To była jej mama.
-Ide porozmawiać z doktorem. - pokiwałem głową i wlepiłem wzrok w podłogę. Maszyny jednak sygnalizujące bicie serca dziewczyny zakłócały mi ciszę.
-Nie rozklejaj się tak głuptasie - usłyszałem bardzo zachrypnięty słaby głos. Uniosłem głowę i zobaczyłem jak Amber patrzy na mnie i lekko się uśmiecha. - No nie patrz na mnie tak. - znów ten zachrypnięty głos. Uśmiechnąłem się promiennie i nie wiedziałem co odpowiedzieć. Cieszę się że żyjesz? Tandeta. Nie wierzyłem własnym oczom. Dziewczyna, której wróżono śmierć patrzyła teraz na mnie z uśmiechem.
-Mój Boże ty żyjesz! Przysięgam, że jeśli jeszcze raz wywyniesz mi taki numer to osobiście cie zabije, rozumiesz? - w moim głosie czuć było poruszenie.
-Jak dla mnie rewelacyjnie. - zaśmiała się lekko ale szybko potem pojawił się kaszel. Zawołałem lekarza. Ten widząc pacjentkę żywą i przytomną odetchnął z ulgą.
-Panienko, baliśmy się, że już pani do nas nie wróci. - zawołał pielęgniarkę i polecił jej serię badań. Dokładnie obejrzał Amber i sprawdził na maszynie jej parametry. Po chwili wyszedł aby skonsultować się z resztą lekarzy.
-Jak się czujesz? - spytałem aby przełamać ciszę w pomieszczeniu.
-Boli mnie głowa i każda kość. - jęknęła z wyżutem. - Chyba nie cieszysz się z tego, że się obudziłam
-Zwariowałaś? Czy już kompletnie ci się pomieszało w tej pustej głowie kretynko? - wypaliłem szybko i usłyszałem jej śmiech.
-Jak tam u reszty? Jesteście gotowi na turniej? - odparła po chwili
-Tęsknią za tobą... A co do turnieju to jeśli nie będziemy trenować to marne mamy szansę. Potrzebujemy ciebie. Już na pierwszej lekcji nie szło Ci tragicznie. Będziemy trenować i ramię w ramię staniemy w turnieju. Miguel, Aisha, ty i ja. - ta tylko uśmiechnęła się lekko i zamykała sennie oczy. Widać było, że zmęczyła ją ta rozmowa. Dlatego poczekałem aż zaśnie i wyszedłem ze szpitala.
Szedłem jedną z uliczek i nie mogłem odpędzić się od myśli nurtujących moją głowę. Jeszcze niedawno bałem się, że szatynka nie obudzi się już nigdy, a tu jak za sprawą cudu wybudziła się! Nie byłem pewny jakie uczucia żywię do tej dziewczyny. Uśmiechnąłem się w duchu i otworzyłem furtkę. Jeszcze niedługo miałem przekonać się jak bardzo myliłem się i jak bardzo brakować będzie mi tej dziewczyny.
P.O.V Amber
Musiałam zasnąć bo nie pamiętałam jak Eli wychodził. Otworzyłam sennie oczy i podparłam się na łokciach. Napiłam się wody ze szklanki. Cholernie mi się nudziło, a podejrzewałam, że mama pewnie jest w pracy. Tak bardzo się nudziłam! Na szczęście telefon i ładowarka leżały na szafeczce. Podłączyłam ładowarkę do komórki i włączyłam ją. Przeglądałam social media i ujrzałam coś co zdziwiło mnie co nie miara. Mianowicie ujrzałam post Moon mówiący o jej zerwaniu z Elim. Byłam w totalnym szoku, myślałam, że dobrze się dogadują. Cóż, mam nadzieję że wszystko między nimi się ułoży. Zastanawiało mnie jeszcze to czy zdążę przygotować się do turnieju? Może lepszym i rozsądniejszym wyjściem byłoby wycofanie się z tego wszystkiego?
Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon pod poduszkę. Od lekarzy dowiedziałam się, że posiedzę na obserwacji jeszcze przynajmniej 24 godziny, a jeśli mój stan będzie bardzo dobry to mnie wypuszczą. Miałam już serdecznie dosyć tego miejsca. Wszędzie tylko biel. Było mi ciepło na sercu gdy dowiedziałam się, że ktoś za mną tęsknił. Cieszyło mnie to, że miałam szansę ułożyć sobię życie i znaleźć prawdziwych przyjaciół.
Znów poczułam zmęczenie i ułożyłam się na poduszce, po chwili zasnęłam.Następnego dnia rano, godzina 8:30
Poczułam jak ktoś lekko puka mnie w ramię. Niechętnie otworzyłam oczy i uśmiechnełam na widok mamy. Ta wzięła mnie w swoje ramiona i mocno przytuliła. Po jej policzkach leciały słone łzy a dłonie kurczowo trzymały się moich ramion.
-Córeczko, bałam się, że cię stracę! - załkała cicho
-Jak to? Przecież sie obudziłam prawda więc w czym rzecz? - spytałam
-Nie rozumiesz.. Ostatnia doba miała być decydującą. Jeśli nieobudziłabyś się to nie byłoby już dla ciebie ratunku. A ty jakimś cudem patrzysz teraz na mnie, Ba! Rozmawiasz ze mną. Tak bardzo się bałam. - jej słowa mnie poruszyły. Nie sądziłam, że mój stan był na tyle poważny abym mogła już nigdy się nie obudzić. Nie zdawałam sobie też sprawy ile stresu zafundowałam moim bliskim. Zrobiło mi się żal moich znajomych a przede wszystkim mojej mamy. Byłam jej jedynym dzieckiem
-Dziękuję, że jesteś... Kocham cie mamo. -wyszeptałam i wtuliłam się mocniej w moją rodzicielkę. Po chwili kobieta usiadła na taborecie i po prostu w ciszy trzymała mnie za rękę.
Wiedziałam, że mogę liczyć na wsparcie mamy przyjaciół a nawet Eliego, który był czasami nieobliczalny ale był dobrym przyjacielem...
CZYTASZ
Złote Kimono |E.M|
RomanceHistoria tej grupy nastolatków opowiada o przeciwnościach z jakimi muszą się mierzyć w świecie karate. Amber jest dziewczyną z tajemniczą przeszłością, która sterowana emocjami, staje sie więźniem swoich myśli. Zakochana po uszy poznaje czym jest go...