19

389 17 17
                                    

-Coś się stało, że poprosiłeś mnie o to, żebym przyszedł?-Siedzieli w pokoju Han'a. Na całe szczęście mama Jisung'a była w pracy.

-Nie dam rady siedzieć sam. A wiem, że jeżeli powiem ci, że masz nie pytać o moje samopoczucie to się zamkniesz i nie będziesz o to pytał...Pomińmy fakt, że jak matka wróci do domu to cię stąd wypierdoli, a mnie chyba zabije za te wagary-Bardzo chciał nie mieć racji. Miał świadomość tego, że zrobił źle, ale uświadomił kobiecie już rano, że jest na tyle rozpieprzony psychicznie, że nie jest nawet w stanie czysto myśleć.

-Co robiliście z Changbin'em?

-Zazdrosny?-Felix zaprzeczył ruchem głowy
-Byliśmy na lodach, połaziliśmy trochę po mieście, usiedliśmy w parku i później rozeszliśmy się do domów.

-Chan się martwi...

-Nie ma o co. Nic sobie nie zrobię. O to się martwić nie musicie...-Chociaż sam przestawał być tego taki pewny. Zaczął nawet spać z misiem, którego dostał na ostatnie urodziny od Minho.

-Wiesz, Sung. Ostatnio zachowujesz się tak, jakbyś naprawdę chciał sobie coś zrobić. Martwimy się, zwłaszcza, kiedy zamykasz się w sobie i nic nie mówisz, ani jak się czujesz, ani co u ciebie, wyłączyłeś telefon i z żadnym z nas nie rozmawiasz-W sumie to rozumiał ich. Wiedział czemu się martwią, ale według niego było to totalnie nie potrzebne.

-Felix. Czy ja naprawdę byłem taki chujowy, jeżeli niczego nie zauważyłem? Mam wrażenie, że nawet przyczyniłem się do tego, że się zabił, wiesz? Dużo się kłóciliśmy, wiele razy w złości powiedziałem mu, że jest beznadziejnym chłopakiem, i że naprawdę nie wiem, czemu z nim dalej jestem....Ale nie myślałem tak. Mogłem się wtedy zamknąć i nic nie mówić. Dokładnie wiedziałem, jaka jest jego sytuacja. I może jakbym od czasu do czasu zapytał, czy na pewno bierze te zasrane antydepresanty...-Ścierał łzy ze swoich policzków, tak, jakby nie chciał żeby Felix zwrócił na nie uwagi, chociaż zwracał przez to jeszcze bardziej.

-Jisunggie. To nie jest twoja wina. Nie myśl tak nawet...-Ale nie potrafił. Bo na każdym kroku słyszał tylko słowa To twoja wina, że jego już nie ma

♾♾♾

-Seungmin...czy to twoja mama?-Momentalnie oderwali się od siebie słysząc kroki za drzwiami. Kim wolał, żeby jego mama nie zobaczyła go, całującego się namiętnie z Hyunjin'em wchodząc do jego pokoju.

-Ja pierdole...czemu wiecznie ktoś nam przerywa?-Mówił bardziej do siebie niż do Hyunjin'a, który w pośpiechu ubierał swoją koszulkę.

-Nie denerwuj się, Minnie. Będzie jeszcze wiele okazji...

-Hyunjin?-To było pierwsze co usłyszeli z ust mamy Seungmin'a, która weszła do pokoju bez pukania-A zastanawiałam się, czyje to buty. Ale nie ważne! Czemu nie dzwoniłeś?-Slowa kierował oczywiście do Kim'a, który westchnął jedynie na pytanie swojej rodzicielki.

-Chciałem do ciebie zadzwonić, ale nie odbierałaś...

-Naprawdę? Musiałam nie zauważyć. Jak trzyma się Jisung?-Usiadła na krześle przy biurku.

-Nie najlepiej-Odpowiedział Hyunjin, który w sumie sam nie wiedział, czy powinien się odzywać.

-W życiu nie pomyślałam, że Minho może sobie coś zrobić. Wyglądał na całkiem szczęśliwego...

-Też tak myśleliśmy. Ale okazało się, że jednak nie-Seungmin chciał, żeby jego mama wyszła. Nie miał zamiaru uprawiać seksu z Hyunjin'em, kiedy jego mama była w domu, co nie zmieniało faktu, że pocałować go mógł, ale nie przy niej.

B MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz