Kolejnego dnia Minho zjawił się w szkole, ale nie chciał z nikim rozmawiać. Nawet z Han'em, który wielokrotnie próbował. Dlatego na jednym z okienek, które miała jego klasa, Chan zdecydował się na to, żeby zmusić Minho do rozmowy.
Martwił się, nawet bardzo, i jeżeli miałby być szczery....on wiedział najwiecej, jeżeli chodziło o relacje Minho i Jisung'a. Wiedział też, że strasznie się sypała, ale znał również rodziców Lee i wiedział, że oni również moją byc przyczyną jego dziwnego zachowania.
-Minho. Dlaczego nie chce z nami rozmawiać? Unikasz nas jak ognia-Stali za szkołą, gdzie często chodzili palić.
-Nie mam humoru na rozmowy. Nie widać?-Wyciągnął paczkę papierosów, jednak zanim zdążył zrobić z nią cokolwiek została mu wyrwana przez Bang'a.
-Ranisz Jisung'a. Martwi się-Oparł się o ścianę się chcąc komentować tego. Wiedział, co czuł Han, ponieważ pisał do niego na każdej przerwie, na której nie chciał z nim rozmawiać. Odwalił się dopiero wtedy, kiedy Minho kazał mu dosłownie spierdalać i nie wtrącać się w jego sprawy, co oczywiście było chamskie i wredne.-Przez ciebie nawet on z nami nie rozmawia!
-Ja mu nie kazałem. Mogę odzyskać papierosy?-Chan westchnął. Powoli tracił siłe do tej dwójki. Oboje byli uparci...
-Nie wierze w ciebie, Minho-Wręczył mu wcześniej zabrane papierosy.
-Widzisz. W jednym się zgadzamy, bo ja w siebie też nie-Nie mógł ukryć, że ta wypowiedź Minho była dosyć niepokojąca.-Nienawidzę siebie...-Wiedział jedno. Mógł ufać Chan'owi. Znał go najdłużej ze wszystkim jego przyjaciół i ufał mu prawie bezgranicznie.-Z każdym dniem mam coraz większą ochotę po prostu ze sobą skończyć...
-Dlaczego?
-Zawodzę wszystkich, Chan. Siebie, rodziców, was też...Jestem beznadziejny. Cokolwiek bym nie zrobił...nigdy nie będzie dobrze. Jestem totalnym zerem i wcale nie powinienem tu być...-Nie chciał płakać. Nawet nie zbierały mu się łzy w oczach. I nie wiedział, czy to dlatego, że wczorajszego dnia wylał już je wszystkie, czy to dlatego, że już w ogóle go to nie obchodziło.
-Minho. Wiesz, że to nie prawda...
-To jest prawda, w tym cały problem-Na odchodne poprosił jeszcze o to, żeby starszy nie mówił nic reszcie i wrócił do szkoły, żeby znów zaszyć się w jakimś kącie i nie rozmawiać z nikim...
♾♾♾
Jeżeli mieli być szczerzy to Hyunjin zachowywał się podobnie do Minho, tylko, że Hwang siedział z nimi i od czasu do czasu się odezwał. Do każdego z wyjątkiem Seungmin'a, czego ten w ogóle nie rozumiał. Był trochę zły na tą całą sytuacje, ale nie mógł nic z tym zrobić. Hyunjin traktował Seungmin'a jak powietrze, tak jakby w ogóle go nie widział...
Hyunjin sam nie wiedział, czy postępuje dobrze, czy nie. Ale musiał przyznać, że był chamski w stosunku do Seungmin'a. Z jednej strony mie chciał, ale z drugiej...chciał go olać i w ogóle o nim nie myśleć. Młodszy zajmował jego myśli dzień i noc, czego miał kompletnie dość i nienawidził tego coraz bardziej z każdą chwilą.
-Hyunjin. Idziesz dzisiaj z nami?-Zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Wyłączył się na chwile z rozmowy...-Na imprezę. Dzisiaj.-Powtórzył Changbin.
-Mogę iść. Tylko niech ktoś mi przypomni. Poza tym...nie mamy jakiś środka tygodnia?-Mial racje. Była środa. Ale widocznie nikt się tym nie przejmował.
-Kogoś tutaj to obchodzi?-Changbin był zdecydowanie typem imprezowicza, który miał totalnie wywalone w naukę i całą resztę. Wolał alkohol, a nawet narkotyki, głośną muzykę i przesiadywanie do rana w barze, pijąc kolejne z rzędu piwo.

CZYTASZ
B ME
Fanfiction„-Minho? Dlaczego nic mi nigdy nie powiedziałeś?-Nie wiedział czy był zły czy zrozpaczony, a może obydwa na raz. Wiedział, że nie chciał tego tak kończyć..."