-Jisung. Dlaczego wczoraj nie odbierałeś i gdzie zniknąłeś!?
-Seungmin. Nie krzycz...-Po raz pierwszy od dawna spotkał go tak mocny kac. Ale ze względu na to, że jego mama nie miała pojęcia o tym, że pił, musiał iść do szkoły, bo nie miał wymówki.
-Martwiliśmy się!
-Nie mieliście o co. Nic mi nie jest. A nie odbierałem, bo nadal nie mam telefonu-Cieszył się, że jedyną osobą, z którą rozmawiał, był Seungmin.
-Powiedz, że nic sobie nie zrobiłeś...
-Minnie. Nic mi nie jest-Po prostu nie pokazywał tego, jak wyglądały w tym momencie jego nadgarstki. Sam nie wierzył, że zaczął się ciąć. Nie chciał tego, ale zaczynało być to silniejsze od niego.
Już rozumiał o czym mówił Minho. To naprawdę potrafiło zawładnąć nad nim całym. Nie myślał o niczym innym, jak o zrobieniu sobie krzywdy. Nie wiedział nawet, w którym momencie po raz pierwszy złapał się żyletki i jak się to stało.-Na pewno? Nic sobie nie zrobiłeś?
-Kim! Nic mi nie jest, okej? Nic sobie nie zrobiłem! Widzisz? Jestem cały-W rzeczywistości nie było tak dobrze, jak starał się to rysować, ale nie chciał, żeby oni się martwili...
♾♾♾
-Jeongin. Przepraszam, za wszystko...
-Hyung. „Za wszystko"? Co masz na myśli?-Chan chyba sam nie wiedział co ma na myśli.
-Nie wiem sam. Ale czuje, że powinienem cię przeprosić. I może zaprosić do kawiarnii po szkole?-Na te słowa Yang uśmiechnął się. Chan zachowywał się uroczo.
-Nie odmowie, jeżeli ty zapłacisz bo nie wziąłem portfela...
-Spokojnie, Innie. O wszystko zadbałem!-Więc planował to już wczensiej, tak?
Znów uśmiechnął się szeroko.
Czuł się dobrze z tym, że wtedy powiedział wszystko starszemu. Może w końcu wszystko mogło się ułoży, bez żadnych ofiar. Chociaż nie był tego taki pewny, bo kolejka dziewczyn i chłopaków, jaka pchała się Chan'owi na kolana była ogromna. Więc jeżeli ich związek by wyszedł, wszyscy „kandydaci" ma miejsce chłopaka lub dziewczyny Chana.-Zakochana para. Czy wy żyjecie może?-Changbin wtrącił się między dwójkę
-Przepraszam bardzo, że przeszkadzam wam w prawie macaniu się na środku korytarza, ale radziłbym wam się ruszyć z miejsca!-No już idziemy! Jeju...-Jeongin zaśmiał się na całe zajście podążając za starszymi chłopakami.
♾♾♾
-Jisung-
-Zostaw mnie, Felix. Proszę cię! Daj mi spokój. Odpocznijmy od siebie i tyle. Nie rozmawiajmy, nie spotykajmy się. Dajmy sobie nawzajem spokój-Tak się właśnie czuł Jisung. Jakby przeszkadzał Felix'owi. Może właśnie tak było?
Jednak Felix tak nie myślał. Jisung nadal był dla niego najlepszym przyjacielem.-Nie odrzucajmy siebie nawzajem, Jisung...
-Już za pierwszym razem powinieneś mnie odrzucić. Za pierwszym razem powinieneś powiedzieć nie...-Miał racje. Mógł powiedzieć że to nie wyjdzie, że nie wchodzi w to. Ale tego nie zrobił-A teraz daj mi spokój, Felix. Po prostu...po prostu daj mi spokój, błagam cię-Znów zaczynał się łamać. Znowu czuł wie źle psychicznie. Wycieńczony. Zmęczony....
-Jisung...
-Daj mi spokój-Odwrócił się zanim pierwsze łzy znów spływały po jego policzkach.
-On mnie teraz nienawidzi...
-Jest mu trudno, Felix. Pozbiera się. Spokojnie. Przyjaźnicie się!
CZYTASZ
B ME
Fanfiction„-Minho? Dlaczego nic mi nigdy nie powiedziałeś?-Nie wiedział czy był zły czy zrozpaczony, a może obydwa na raz. Wiedział, że nie chciał tego tak kończyć..."