-Hyunjin...przysięgam, że zrobię ci krzywdę kolejnym razem! Od kiedy ty bierzesz to gówno?
-Nie długo...może trochę ponad dwa miesiące...-Seungmin musiał mieć naprawdę dużo cierpliwości, skoro dawał rade nie uderzyć Hyunjin'a.
-Nie długo....nie długo!? Czy ty sam siebie słyszysz!? Mam ochotę cię zabić! Spodziewałem się wszystkiego...Ale nie narkotyków! Ile razy byłeś pod wpływem, jak się ze mną spotykałeś?
-Kilka...
-Świetnie!-Kim kochał Hyunjin'a. Nawet bardzo. Ale teraz poważnie zastanawiał się nad zakończeniem ich związku. Nie chciał tego, traktował to jako ostateczność. Ale żeby to się nie stało Hyunjin musiał się zmienić.
-Przepraszam, Minnie. Wybacz mi, błagam cię...
-Komu jeszcze robiłeś takie rzeczy jak temu chłopakowi wczoraj?
-Nie było ich dużo. On był trzeci...
-Jesteś z siebie dumny? Serio myślałem, że twoje jedyne uzależnienia to fajki i kawa!
-Nie jestem uzależniony!
-Nie wmówisz mi tego! Jakbyś nie był to byś nie brał! Nie jesteś głupi do cholery!-Po raz pierwszy kłócił się tak poważnie z Hyunjin'em. Raczej się im to nie zdarzało-No i!? Nie masz nic do powiedzenia na ten temat!?
-Nie krzycz na mnie!
-Zawiodłem się na tobie....-Miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze, dlatego zostawił Hyunjin'a u siebie w pokoju i wyszedł nie mogąc znieść atmosfery panującej w pokoju.
-Czekaj, Seungmin...-Pociągnął go za nadgarstek-Płaczesz? Boże...Seungmin, przepraszam-Ocierał jego łzy, chociaż Kim nadal był na niego zły. Miał ochotę się w niego wtulić, ale z drugiej strony nie uważał tego za dobry pomysł-Nie płacz, słyszysz? Nie jestem warty twoich łez...Minnie-Nie spodziewał się sam po sobie tego, że całkowicie się rozpłacze. Że wpadnie w histerie. Nie zdarzało mu się to. W ogóle rzadko płakał-Seungmin...-Przytulił go do siebie, chociaż Kim z początku się stawiał.
-Przepraszam, Seungmin....Wybacz mi, błagam cię...♾♾♾
-Jisunggie! Czemu nie pisałeś o tym, że jesteś chory?
-Przepraszam, Felix...Nie mam siły nawet wziąć telefonu do ręki. Czuje się chujowo-Trząsł się. Najprawdopodobniej przez gorączkę.
-Nie przepraszaj mnie. Nic się nie stało-Lubił bawić się włosami Jisung'a. Były miękkie mimo tego, że mniejszy wiele razy je farbował.
-Przepraszam, że jestem dzisiaj taki przyjebany...
-Spokojnie. Nic się nie dzieje. Mam notatki z dzisiejszych lekcji. Pomyślałem, że ci je przyniosę-Jisung uśmiechnął się do Lee. Naprawdę zaczynał go kochać. A może już dawno zaczął?
-Dziękuje...
-Mam już iść? Chcesz spać czy coś...
-Nie! Spokojnie! Nawet nie umiem zasnąć, a nie chce się faszerować większą ilością leków-Był okropnie zmęczony, ale nie potrafił zasnąć, nie ważne jak bardzo próbował.
-Oj...kiedyś ty się rozchorował co? Od czego? Hm? Mówiłem, żebyś ubierał się cieplej wieczorem! Robi się coraz chłodniej!
-Dobrze, mamo. Będę pamiętać kolejnym razem-Zasmiali się cicho.
I Felix też go kochał. Nawet bardzo. Nie wiedział, czy wcześniej byk zbyt zaślepiony Changbin'em, czy naprawdę wczensiej tego uczucia nie było, ale teraz?
CZYTASZ
B ME
Fanfiction„-Minho? Dlaczego nic mi nigdy nie powiedziałeś?-Nie wiedział czy był zły czy zrozpaczony, a może obydwa na raz. Wiedział, że nie chciał tego tak kończyć..."