-Minho...dlaczego nie odbierasz? Nagrywam się tutaj kolejny raz, pisałem do ciebie, ale nie odpisywałeś. Jest prawie dwunasta, martwię się...Jeżeli coś się stało, to wiesz, że możesz mi powiedzieć, prawda?-Jisung starał się dodzwonić do Minho od dwóch godzin i przez ten czas Minho nie zareagował na żaden jego telefon czy wiadomość, co martwił Han'a. Gdyby Minho nie chciał z nim rozmawiać napisałby, że ma przestać dzwonić i pisać, a teraz? Nie napisał mu nawet "spierdalaj" z kropką nienawiści na końcu.-Nosz kurwa mać!-Rzucił telefon na biurko będąc bardziej zrezygnowanym niż zawsze.
-Jisung? Co to za słownictwo?-I wtedy zdał sobie sprawę, że jego mama pracowała w pokoju obok, a teraz stała w drzwiach jego pokoju piorunując go wzrokiem.
-Przepraszam, mamo. Minho nie odbiera, nie daje żadnego znaku życia i trochę się zdenerwowałem...-Normalnie powiedział by, że się wkurwił, ale był i tak wystarczająco w dupie po wykrzyczeniu przekleństwa. Jego mama nienawidziła przekleństw i najprawdopodobniej dlatego znalazła się w ciągu minuty w pokoju swojego syna.
-Myślisz, że coś się mogło stać?-Teraz i jego mama się martwiła. Nie do końca znała sytuację Minho, ale wielokrotnie słyszała jego krzyk, czy płacz, kiedy Lee przychodził załamany do Jisung'a.
-Nie wiem, mamo. Ale martwię się. Pojechał z nami bez zgody swoich rodziców. Nie wiedzieli, że leci z nami do Sydney i teraz nie odpisuje. Najprawdopodobniej wdał się w kłótnie z rodzicami, ale nie to jest najgorsze, mamo. Boję się, że może coś sobie zrobić...-Jisung wiedział o stanie psychicznym Minho i dlatego tak bardzo się o to martwił.
-Sunggie. Poczekaj. Może jeszcze śpi? Nie chcę cię bardziej martwić, ale...Może przepłakał całą noc i teraz śpi?-Jisung chciał w to wierzyć...
♾♾♾
-Jisung, wiem, że dzwoniłeś do Minho-Chan nie czułby się dobrze gdyby wtedy odebrał telefon śpiącego jeszcze Minho.
-Stało się coś? Błagam, powiedz, że nie, i że jest bezpieczny...
-Jest u mnie i jeszcze śpi. Długa historia. Myślę, że sam ci ją opowie-Z jakiegoś powodu w oczach Jisung zaczęły zbierać się łzy.
-Mogę przyjść?
-Myślę, że to nie najlepszy pomysł. Jak się obudzi to raczej ci odpisze. Może zaproponuj wtedy spotkanie?- Jisung uznał to za dobry pomysł, więc odstawił swoją upartą stronę i przytaknął Chan'owi po chwili żegnając się i rozłączając.
Miał szczerą nadzieje na to, że Minho się odezwie. Starszy często miewał złe pomysły, kiedy był załamany.
-Jisung, kochanie, możesz mi pomóc?-I musiał się ruszyć, by pomóc swojej mamie.
♾♾♾
-Wstałeś-Minho przytaknął patrząc lekko zaspanymi oczyma na Chan'a, który siedział w salonie.
-Mogę pożyczyć jakąś twoją bluzę? Moja ubrudziła się wczoraj pod zjeżdżalnią...-Starszy przytaknął z uśmiechem, więc Minho skierował się do szafy Chan'a, która składała się głownie z czarnych i ciemnych ubrań. Nie było trudno znaleźć bluzę, ponieważ starszy miał ich naprawdę dużo.
Wziął pierwszą lepszą, czarną bluzę i skierował się do łazienki. Nie lubił patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Zawsze myślał wtedy o sobie źle. Ale dzisiaj z jakiegoś powodu chciał myśleć o sobie źle. Wydawał się wręcz szalony, kiedy śmiał się do swojego odbicia w lustrze...
-Jesteś ohydny, Minho, wiesz? Twój ojciec ma rację...-To zawsze kończyło się tak samo. Dlatego zawsze nosił przy sobie żyletki. Nie lubił tego w sobie. Wiedział, że gdyby ich nie brał nie robiłby sobie krzywdy. A teraz znów je wyjmował z kieszeni spodni. Nie wiedział nawet, że je tam miał, był pewny, że na lotnisku chował je do plecaka, ale przestało go to obchodzić. Samookaleczanie było dla niego jak uzależnienie i nie mógł się przed tym powstrzymać. Czuł się lepiej, kiedy tworzył kolejne rany na swoich rękach, a kiedy się opamiętał było już za późno. Modlił się, by Chan tego nie zauważył, kiedy wyjdzie z łazienki.-Chan. Masz fajki? Zostawiłem swoje w domu-Chciał odciągnąć swoją uwagę od tego, co przed chwilą stało się w łazience.
CZYTASZ
B ME
Fanfic„-Minho? Dlaczego nic mi nigdy nie powiedziałeś?-Nie wiedział czy był zły czy zrozpaczony, a może obydwa na raz. Wiedział, że nie chciał tego tak kończyć..."