~~𝟙𝟟~~

3.3K 163 189
                                        

Nie mam pojęcia czy dało się jechać tak szybko ja ja teraz. Byłem pewny że złamałem kilkadziesiąt zakazów drogowych ale teraz mnie to martwiło w najmniejszym stopniu. Jedyne co się teraz liczyło to Krystian. Czułem że cały sie pocę ze stresu a przerażenie wypełniało mój umysł nie dając mi skupić się prawidłowo na drodze. Błagałem abym nie spowodował żadnego wypadku. 

W końcu na horyzoncie pojawił mi się szary budynek szpitala. Wjechałem na parking i zaparkowałem gdzieś, szczęście że wogóle znalazłem jakieś miejsce. Wystrzeliłem jak rakieta z samochodu i popędziłem do środka. Już po chwili stałem w recepcji otoczony przez lekarzy, pielęgniarki i pacjentów. Podszedłem cały zestresowany do recepcjonistki. 

-Dzień dobry... jakieś 15 minut temu dostałem od was powiadomienie że mój... przyjaciel... trafił tu do was pobity. Ma na imię Krystian-

-Hmmm rzeczywiście-

-Czy mogę go zobaczyć?-

-Przepraszam ale narazie jest na sali operacyjnej. Zaproszę pana do poczekalni, od razu gdy będzie to możliwe poinformuję pana że można go zobaczyć-

-Dziękuję. Ile mniej więcej będę czekać?-

-Około trzy-cztery godziny-

Nie dało się wcześniej? Westchnąłem i poszedłem usiąść we wskazanym przez nią miejscu. Krzesło było niewygodne ale nie obchodziło mnie to. Martwiłem się w cholerę o Nexe, nie wybaczył bym sobie gdyby coś mu się stało. Po części to moja wina...  gdybym nie kazał mu mnie pocałować pewnie nie uciekł by i nie wydarzyło by się to wszystko. Kolejne konsekwencje mojego pochopnego wyboru. Gdybym tego nie robił nic by się nie wydarzyło...

Skarciłem się w myślach ale zmartwienie wzięło w górę  i teraz jedyne co przy mnie zostało to strach. Co ja mam robić przez ten cały czas? Nie wytrzymam cały czas w napięciu. Rozejrzałem się po czekających, część z nich po prostu w ciszy wpatrywała się w białe ściany a reszta spała. Chyba pójdę w ich ślady... Zamknąłem oczy i starałem się uspokoić myśli tak abym miał jakąkolwiek szansę na drzemkę. Ku mojej uldze zmęczenie wygrało i oddałem się sennej ciemności...

***

Poczułem jak ktoś trąca moją rękę. Otrząsnąłem się lekko i zaspany otworzyłem oczy patrząc na pielęgniarkę przede mną. To już...?

-Panie Kamilu, przepraszam za takie długie czekanie ale nie wyrabialiśmy się-

-Co...? Ile spałem...-

-Około pięciu godzin-

No tak. Polska służba zdrowia...

-Może pan już zobaczyć swojego przyjaciela-

Moje serce zabiło szybko sprawiając że momentalnie rozbudziłem się. Pokiwałem jej głową że rozumiem i wstałem. Ruszyliśmy jakimiś korytarzami aż w końcu znaleźliśmy się przed szklaną taflą. Pielęgniarka rozmawiała z jakimś doktorem obok lecz ja nie zwracałem na nich uwagi. Położyłem rękę na szybę i patrzyłem na Krystiana podpiętego do aparatury, w bandażach i nieprzytomnego. Samotna łza spadła na mój policzek. Do rzeczywistości przywołało mnie moje imię w ustach mężczyzny obok. 

-Panie Lachowski słucha mnie pan?-

-Co...? A tak przepraszam jakie było pytanie?-

-Pytałem czy chciał by pan wejść do środka-

-Tak-przełknąłem głośno ślinę.

Doktor wprowadził mnie do środka a ja od razu pobiegłem do blondyna. Jedną ręką złapałem jego dłoń a drugą odsunąłem z jego czoła pare zbłąkanych kosmyków. Pod okiem miał pokaźną śliwkę i dramatycznego obrazu dopełniała rozcięta warga i rurka szpitalna pod nosem.

-Oh Krystian...-

Starałem się nie płakać. Usiadłem na taborecie obok i nie puszczając dłoni chłopaka oparłem się na łóżku szpitalnym, cały czas uważnie przypatrując się mu z wyrzutami sumienia. To moja wina...

Teraz trzeba czekać aż się obudzi...

POV NEXE

Syknąłem z bólu. Czułem jakby każda część mojego ciała została zmiażdżona przez samochód.  Czemu mnie wszystko tak cholernie boli? Ah no tak zostałem napadnięty... super. Otworzyłem powoli oczy i uderzyła mnie biel jaskrawego światła szpitalnego. Zamrugałem parę razy aż w końcu poczułem jak mój wzrok przyzwyczaja się do otoczenia. 

-Krystian?-

Rozejrzałem się nadal z bólem spowodowanym nawet najmniejszym ruchem ciała. Koło mnie siedział Kamil we własnej osobie. Pod oczami miał duże wory i wydawało się jakby płakał. Poczułem mocniejszy ścisk na dłoni i spojrzałem w tamtym kierunku. Nasze palce były splecione razem. Speszyłem się trochę wiedząc że nie długo nacieszę się tym przywilejem.

-Kamil? Co ty tu robisz? Jak ja się tu znalazłe...-

Nie dokończyłem zdania bo chłopak pocałował mnie. Nie kryłem zdezorientowania. Przecież on mówił mi że między nami nic nie ma... Zanim zdążyłem odwzajemnić jego wargi zniknęły pozostawiając po sobie nikczemną pustkę. Spojrzałem w zmartwione oczy brunet nic nie mogąc powiedzieć, za to poczułem na sobie uścisk starszego. 

-Błagam nie strasz mnie tak nigdy więcej- wyszeptał mi do ucha.

Przytuliłem go z wzajemnością i trwaliśmy tak długo w uścisku. W końcu zebrałem się w sobie aby cos powiedzieć.

-Kamil... ty mówiłeś przecież że między nami nic nie ma...-

Mój głos był cichy lecz szatyn doskonale go słyszał. Oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy, po chwili poczułem jak na moim policzku pojawia się ciepło ręki Ewrona.

-Pieprzyć to Nexe... wiem że nic do mnie nie czujesz ale ja czuję że kocham cię i przepraszam za to-

Zatkało mnie. Kamil jednak coś do mnie czuje? On mnie kocha...?

Pocałowałem go głęboko zatapiając się w chwili. Pocałunek był krótki ale pełen uczuć i miłości. 

-Też cię kocham Kamil-

&~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~&


ℂℍ𝔸𝕋 𝕋𝕆 ℕ𝕀𝔼 𝕋𝔸𝕂! ~~ 𝑁𝑒𝑥𝑒 𝑥 𝐸𝑤𝑟𝑜𝑛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz