Obudził mnie rano dźwięk czajnika dobiegający z kuchni. Była około 7 rano. Chwyciłam za bluzę leżącą na krześle i narzuciłam ją na piżamę. Zbiegłam na dół po schodach. Mama stała w kuchni i coś przyrządzała. Czułam zapach pierników i innych ciast.
-Dzień dobry kochanie- przywitała się ze mną mama widząc mnie przy schodach.
-Hej mamo- odpowiedziałam i podeszłam by ją przytulić.
Zaczęłam robić sobie proste śniadanie czyli kawałek chleba z masłem i dżemem. Położyłam jedzenie na talerz i usiadłam przy stole kuchennym.
-Przyjeżdża ciotka Darcy z Justinem i Lynda.- mruknęła mama przygotowując potrawy wigilijne.
-Muszą przyjeżdżać?- zapytałam z rozczarowaniem w głosie.
-To nasza rodzina, więc wypada zaprosić ich na Wigilię- odpowiedziała mama, ale chyba też nie była zadowolona, że musi ich gościć. Ciotka Darcy jest starszą kuzynką mamy. Ma syna Justina, który...powiedzmy, że nie przypadł mi do gustu. Jest co prawda w moim wieku, ale zachowuje się jak dzieciak. Ale przyjedzie też Lynda, którą uwielbiam. Lynda jest 3 lata ode mnie starsza i też jest czarownicą. Jest moją kuzynką.
⛄️⛄️⛄️
Było około godziny 14, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Stanęłam w progu salonu, a mama poszła otworzyć.
W drzwiach stała wysoka i nieco tęższa kobieta. Miała na sobie jasne futro i wielki kapelusz. Była to ciotka Darcy. Weszła do domu, a za nią zobaczyłam Justina-tego szczypcopodpierdalacza.
Justin wszedł za matką i wyglądał jak skóra z diabła zdjęta. Miał tłuste ciemne włosy i dużo piegów na twarzy. Był bardzo chudy i wysoki.
-Witaj Christine!- krzyknęła ciotka przy wejściu. (Christine to imię mojej mamy)
-Dzień dobry kochana- odpowiedziała mama i uścisnęły się. -Cześć Justin- dodała spoglądając się na chłopaka.
-Dzień dobry- mruknął całując moją mamę w rękę.
-Ann jak ty wydoroślałaś - zwróciła się do mnie ciotka. -Wyglądasz identycznie jak twoja mama.
Czy tylko ja się czuje niezręcznie w momentach witania się z rodziną?
-Justin, przywitaj się z Ann- powiedziała ciocia i poklepała syna po ramieniu.
-Cześć kuzynko- burknął.
-Cześć... -odpowiedziałam od niechcenia.
Mama zaprosiła gości do salonu i zaparzyła dla nich herbatę. Poprosiła mnie żebym poszła z Justinem do mojego pokoju...jeszcze tego brakowało. No ale cóż poszłam z tym upośledzonym szympansem na górę.
Chłopak siadł na fotelu przy oknie, założył nogę na nogę i spytał:
-Kto to jest?- wskazał palcem na jedną z fotografii wiszących na ścianie.
-Ja i moja przyjaciółka- odpowiedziałam. Na zdjęciu byłam ja z Clarą na miotłach. Było to zdjęcie z wakacji ubiegłego roku.
-Ale mi chodzi o tego chłopaka- powiedział Justin i dotknął palcem zdjęcia.
-Jakiego chłopaka?- zapytałam patrząc się zdezorientowana.
-Tego rudego. Jest na prawie każdym zdjęciu.- odparł kuzyn i wręczył mi zdjęcie do ręki.
Faktycznie. W tle stał rudy chłopak. Poznałam w nim od razu Weasleya. Popatrzyłam się na inne zdjęcia. Na większości z nich stał gdzieś w tyle i prawie nie było go widać.
,,Co to ma być? Jakieś czary czy co? Przecież Weasleya nigdzie nie było podczas robienia tych zdjęć..." pomyślałam zaniepokojona.
-No to kto to jest? Twój chłopak?- zapytał zniecierpliwiony Justin.
-N-nie...to jest mój...eeee...kolega z klasy.- wyjąkałam.
-Kolega? Ta napewno.- Justin wstał i przeszedł się po pokoju. On zaczynał działać mi na nerwy bardziej niż Fred naprawdę.
-Masz drugą połówkę?- zapytał po chwili łażenia w tę i z powrotem.
-A co cię to interere?- warknęłam.
-Pewnie nie masz i się wstydzisz powiedzieć. Ja to mam już dziewczynę- zadrwił Justin.
-Ty masz dziewczynę? Wyglądasz jak arab w sandałach, która by cię chciała.
-Ty lepiej uważaj co mówisz.-
-Grozisz mi?
Chciałam kontynuować tę cudowną rozmowę jednak mama zawołała mnie żebym zeszła na dół. Pokazałam środkowy palec Justinowi i wybiegłam z pokoju.
Przy kominku stała Lynda. Miała krótkie włosy koloru blond. Gdy się uśmiechała widać było mocne dołeczki w jej policzkach.
-Lynda!- krzyknęłam i podbiegłam do niej. Dziewczyna bardzo się ucieszyła widząc mnie.
-Cześć młoda- odpowiedziała i klepnęła mnie w plecy. -Prawie cię nie poznałam, tak się zmieniłaś.
Uśmiechnęłam się do niej szeroko. Cieszę się, że ją widzę, bo świetnie się z nią dogaduje. Obie nienawidzimy Justina.
❄️❄️❄️
Było już ciemno. Właśnie zasiadaliśmy do kolacji wigilijnej. Na stole pełno było pyszności pieczonych przez moją mamę. Zaczęliśmy jeść.
Wszystko bardzo mi smakowało. Trzeba przyznać, że mama gotuje najlepiej z całej rodziny, wszystko co zrobi jest fantastyczne.
Wstałam od stołu i siadłam na wygodnej kanapie. Byłam ubrana w ciemno-zieloną sukienkę i ciemne buty. Zaczesałam włosy do tyłu i patrzyłam się na ogień trzaskający w kominku. Wyobrażałam sobie bal i to jakbym go spędziła z Fredem. Ah....
Od myślenia wyrwał mnie Justin.
-Są już pod choinką prezenty. Pośpiesz się- mruknął i przewrócił oczami.
Podniosłam się z kanapy i poszłam do salonu. Pod choinką stała nieduża sterta paczuszek. Justin siedział obok i przyglądał się każdej z osobna.
-O ta jest dla ciebie mamo- powiedział i wręczył ciotce Darcy prezent.
-Oh...a ten jest dla ciebie.- dodał i rzucił mi podarunek.
Spojrzałam się na niego jakbym go miała rozszarpać. Chwyciłam swój prezent i delikatnie odsunęłam go z papieru ozdobnego. Rozwiązałam czerwoną wstążkę i otworzyłam pudełko. W środku leżała mała, złota bransoletka z literką ,,W"... Przy bransoletce leżała karteczka z napisem:
Od twojego Skubanego Weasleya.
Od Weasleya...Dla mnie? Wyjęłam bransoletkę i założyłam ją na rękę. Była bardzo ładna i ślicznie wyglądała na moim nadgarstku.
Spojrzałam jeszcze raz na karteczkę i schowałam ją do rękawa.
CZEŚĆ PEREŁKI 🌙
DZIĘKUJE ZA WYŚWIETLENIA I GWIAZDKI CHOLERNIE MNIE TO CIESZY ❤️❤️ POZDROWIONKA!
CZYTASZ
Skubany || Fred Weasley ||
FanfictionAnna Davies jest ślizgonką na 5 roku nauki w Hogwarcie. Jest jedną z osób bardziej lubianych i ciężko jej znaleźć w kimś wroga....napewno? No tak....jest przecież ten skubany rudzielec Weasley. Wpędził ją nie tylko w kłopoty i duże zmieszanie uczuc...