,,Dolores Umbridge"

1.6K 63 23
                                    

- Żyjesz? - zabrzmiał męski, ochrypły głos nad moim łóżkiem. Poczułam czyjąś rękę, która przejechała po moim policzku.

Otworzyłam delikatnie oczy. Nadal nieprzytomna spojrzałam na postać stojącą obok mnie.

- KUŹWA, FRED! - wrzasnęłam i rzuciłam w chłopaka poduszką. - Weź mnie tak się strasz.

- Ale ja cię nie straszę! Chciałem tylko przyjść i cię obudzić.

Rozejrzałam się po pokoju. Clary już w nim nie było.

- A gdzie Clara? - zapytałam.

- Wyszła jakieś 20 minut temu. Chciała się spotkać z Deanem.

- A ty nie powinieneś być na zajęciach?

- Powinienem i ty tak samo.

Błyskawicznie zerwałam się z łóżka i pobiegłam po szaty, a następnie wpadłam do łazienki. W minutę byłam gotowa na zajęcia. Fred stał i przyglądał się jak biegam po pokoju, szukając podręczników.

- Co się tak patrzysz? - zapytałam widząc uśmieszek na twarzy chłopaka.

Freddie nic nie odpowiedział. Wstał i zarzucił na siebie swoją szatę. Chwycił moją i swoją torbę na ramię i razem poszliśmy na zajęcia.

Wbiegaliśmy równocześnie do klasy, śmiejąc się. Nasza radość szybko jednak zniknęła, ponieważ na środku sali stała nieznajoma nam kobieta. Kompletnie zapomniałam, że zmienił nam się nauczyciel od obrony przed czarną magią, a to właśnie ten przedmiot mieliśmy teraz mieć.

- Witajcie moje kochane dzieciaczki. - powiedziała kobieta. Stała między ławkami uczniów i uśmiechała się szeroko. Była ubrana cała na różowo i od patrzenia na kolor jej marynarki można było oślepnąć.

- M-my... przepraszamy bardzo. - mruknęłam cicho i walnęłam Freda łokciem.

- Więcej się to nie powtórzy Pani Profesor. - dodał chłopak, ale na jego twarzy widać było rozbawienie.

- Panna Davies i Pan Weasley, tak? - zapytała nauczycielka i spojrzała na nas. Przytaknęliśmy głową. - Spóźniliście się na naszą pierwszą lekcję...szkoda. - dodała i opuściła wzrok. Siadła za wysokim biurkiem i wskazała nam ławkę. Zajęliśmy miejsce w drugim rzędzie, bo tylko tam były wolne krzesła.

- Dolores Jane Umbridge. - przedstawiła się nauczycielka i podniosła się z fotela. - Jestem waszą nową nauczycielką od obrony przed czarną magią. Mam nadzieję, że cudownie spędzimy tutaj czas... - mówiła, szczerząc się do nas. Jej uśmiech wyglądał dosyć przerażająco.

Profesor Umbridge wytłumaczyła nam zasady jej lekcji. Okazało się, że w tym roku nie będziemy uczyć się zaklęć obronnych. Był to kompletny absurd, ale co mam poradzić?

- Pani sobie żartuje? - zapytał w którymś momencie Fred, gdy nauczycielka mówiła o nauce w tym roku. - Dlaczego niby mamy nie używać zaklęć? To nie jest czasem podstawa?

- Panie Weasley, proszę usiąść. - mruknęła do niego Umbridge, gdy ten wstał.

- Proszę odpowiedzieć na moje pytanie. - kontynuował chłopak.

- Mój kochany, nie, nie będziemy używać zaklęć. To bardzo niebezpieczne i chyba nikt z was nie chce, aby komuś stała się krzywda, prawda? - jej uśmiech zaczynał mnie obrzydzać. Szarpnęłam Freda za ramię, bo nie chciałam żeby zaraz zarobił szlaban.

- Ale to jest idiotyczne. - powiedział pewnie siebie Weasley.

- Dobrze, zapraszam Pana dzisiaj o 17 do mnie, zgoda? Porozmawiamy sobie o tym, co jest idiotyczne, a co nie jest.

Mocno pociągnęłam go za ramię, a on opadł na krzesło. Spojrzał się pełny nienawiści na nauczycielkę i już wiem, że się z nią nie polubimy.

                                     ***

- I po co ci to było? - zapytałam gryfona po wyjściu z klasy.

- Ja tylko mówię co myślę.

- I właśnie przez to zarobiłeś u tej landryny szlaban. - Fred zaśmiał się i spojrzał na mnie.

- Poradzę sobie, młoda. - powiedział i dał mi buziaka w nos. Odszedł w swoją stronę, ponieważ miał teraz zielarstwo, a ja eliksiry.

                                     ***

Siadłam razem z Clarą przy kolacji. Dziewczyna od rana była jakaś przygnębiona, małomówna i w ogóle nie reagowała na to co do niej mówiłam.

-...i wtedy powiedział, że...słuchasz mnie? - wyrwałam przyjaciółkę z myślenia.

- Tak, tak słucham. - odparła, ale nie była to szczera odpowiedź.

- Co ci się dzieje? Od rana jesteś jakaś nie w sosie.

- Wszystko jest okej. - mruknęła, chociaż wiem, że coś się stało.

- Chodzi o Deana?

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać. - powiedziała cicho, a jej oczy przeszkliły się łzami. Widocznie Dean musiał jej coś powiedzieć, albo znowu się pokłócili. Cóż,  chyba mam do pogadania z Thomasem...

Spojrzałam się w stronę stołu Gryffindoru. Siedział tam Richard, a nad nim stali Fred i George. Pokazywali mu pudełko z jakimiś słodyczami i najprawdopodobniej były to słodycze ich autorstwa. Richard słuchał ich uważnie i wlepił wzrok w rzeczy, które mu demonstrowali.

,,No nie wierzę. Pierwszy dzień roku, a tamci już próbują mu coś wcisnąć. Kiedy bliźniacy dojrzeją?" Pomyślałam, ale w duchu uśmiechnęłam się do siebie. Richard wyglądał na zadowolonego z towarzystwa Weasley'ów, więc chyba nie będę im psuć zabawy. Byleby tylko czegoś nie zmalowali, bo jak tak to osobiście przerobię ich na sok dyniowy.

CZEŚĆ PEREŁKI 🌼
NO I KOLEJNY ROZDZIAŁ ZA NAMI! ZACHĘCAM WAS DO KOMENTOWANIA, BO UWIELBIAM CZYTAĆ WASZE KOMENTARZE.

A TERAZ BUZIACZKI I ŻYCZĘ WAM MIŁEGO DNIA ALBO NOCY 🧡

Skubany || Fred Weasley ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz