kontynuacja poprzedniego rozdziału...
Na ziemi leżała brunetka...Clara.
Sparaliżowało mnie. Fred po sekundzie również zauważył leżącą dziewczynę. Szybko podszedł do niej. Nad Clarą klęczał Dean.
Podbiegłam do nich, ale sprawiło mi to trudność, ponieważ nogi trzęsły mi się jak galaretka.
-Co się stało?- zapytał Deana Fred i również kucnął przy dziewczynie.
-J-ja nie wiem...ona tak nagle...po prostu...
-Zasłabła?
-Chyba tak...nie znam się.
Dean aż dygotał. W sumie to mu się nie dziwię. Stałam obok obserwując całą sytuację. Chciałam coś powiedzieć, ale słowa nie przechodziły mi przez gardło.
Weasley rozmawiał jeszcze chwilę z Deanem, ale dokładne słowa ich rozmowy nie docierały do mnie. Po prostu patrzyłam na przyjaciółkę leżącą w śniegu. Miała uchylone usta i oczy, wyglądało to przerażająco. Twarz bardzo jej pobladła, a na ręce posiniały.
-Cholera zróbcie coś- krzyknęłam nagle, a chłopcy zwrócili się do mnie nieco zdziwieni moim wybuchem.
-Spokojnie- odpowiedział Fred i spróbował podnieść Clarę. Dean chwycił ją na ręce i ostrożnie zaczął iść w stronę Hogwartu.
Fred złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zapewniał mnie, że wszystko będzie w porządku i że zaraz Clarą zajmie się Pani Pomfrey. Jakoś średnio mnie to pocieszało. Czułam kompletny strach i nawet głos Weasley'a mnie nie uspokajał.
Idąc tak zamarzniętą ścieżką natknęliśmy się na Profesora Hagrida. Widząc nas znieruchomiał.
-Cholibka dzieciaki, a co wy tu...- zaczął, ale gdy zobaczył Clarę na rękach Deana przestał mówić. Podszedł do chłopaka i powiedział, że to on zabierze ją do zamku.
Hagrid odszedł z Clarą, a Dean pobiegł za nimi.
-Musiała coś wypić, co jej zaszkodziło- mruknął Fred, gdy zostaliśmy sami.
- Ale co? Od piwa kremowego raczej się nie mdleje.
- Może jej coś dosypali?
- Niby kto miałby próbować ją otruć? Ona praktycznie nie ma wrogów. - była to racja. Prawie wszyscy lubili Clarę i nie przypominam sobie żeby miała w kimś wroga.
- Chodź już, zimno jest.
I tak powoli wróciliśmy do szkoły. W drodze powrotnej wypiliśmy ciepłą herbatę zakupioną na jakimś stoisku. Zaczynał też padać śnieg, więc musieliśmy pospieszyć się zanim mocno się rozpada.
- Chcesz moją kurtkę? - zapytał Fred. Widział jak trzęsę się na mrozie. Nie wiem czy zapytał z grzeczności czy faktycznie chciał by było mi ciepło.
- A tobie zimno nie będzie?
- Mam pod kurtką ciepły sweter, spokojnie. Poza tym już prawie jesteśmy - powiedział i podał mi ubranie. Owinęłam się jego kurtką, która sięgała mi prawie do kolan. Przynajmniej było mi ciepło no i miałam na sobie JEGO ciuchy. Niby drobiazg, a cieszy.
Wróciliśmy do szkoły i pierwsze co zrobiliśmy to pójście do skrzydła szpitalnego. Clara powinna już w nim być.
Weszliśmy do skrzydła. Zdjęłam kurtkę i płaszcz, a następnie skierowałam się do jednego z łóżek. Faktycznie leżała tam moja przyjaciółka, a obok niej siedział Dean ściskając jej rękę. Przez chwilę miałam ochotę kazać mu puścić jej dłoń, ale to przecież jego dziewczyna.
- I jak? - spytał Fred podchodząc do łóżka.
- Zatruła się czymś - odparł chłopak patrząc w oczy dziewczyny.
- Wiesz czym? Pamiętasz co piła podczas waszego wyjścia?
- Kupiliśmy piwo kremowe, a potem herbatę z takiego stoiska na ulicy.
,,Herbatę? Przecież my też ją piliśmy " pomyślałam i myśl ta nieco mnie przeraziła. Po minie Freda wnioskuję, że on też obsrał gacie.
- Pamiętasz kto sprzedawał tę herbatę? - zwrócił się Fred do mnie i Deana, ale żadne z nas nie pamiętało.
- Może trzeba się wrócić i zobaczyć? - zaproponowałam.
- Nie to będzie bez sensu. Nie wiemy nawet czy to przez tę herbatę. Mogła zatruć się czymś innym.
- Trzeba kogoś powiadomić - powiedział Dean i było to słuszne. Gdy przyszła Pani Pomfrey wraz z Panią McGonagall Dean powiedział o herbacie i możliwości otrucia. Fred wspomniał, że my także ją piliśmy, ale nie mieliśmy żadnych objawów.
Siedziałam jeszcze dobrą godzinę w skrzydle. Następnie Freddie odprowadził mnie do dormitorium.
- Chyba nie było tak źle na randce, co? - zapytał i zaśmiał się delikatnie.
- To nie była żadna randka.
- Była.
- Nie.
-Tak.
-NIE!
-TAK!
-Niech ci już będzie- powiedziałam aby zakończyć tę dyskusję. Weasley uśmiechnął się do mnie i podszedł bliżej. Chwycił mnie lekko w talii i przyciągnął do siebie przytulając. Czułam bicie jego serca na swoim policzku oraz jego mięśnie.
- Co robisz? Czy ja ci pozwoliłam? - zapytałam zdenerwowana, ale tak naprawdę bardzo podobało mi się to.
- Oj no dobrze, dobrze. Jak księżniczka sobie nie życzy żeby ją przytulać to nie będę- odpowiedział chłopak i uniósł ręce w geście obrony.
- A czy ja mówię, że sobie nie życzę?
Gryfon spojrzał się na mnie i podniósł brew. Puścił mi oczko i odwrócił się, idąc już do swojego dormitorium.
- Fred! - krzyknęłam za nim.
- Co?
- Dziękuję.
CZEŚĆ PEREŁKI 💥
TAK STRASZNIE CIESZĄ MNIE WYŚWIETLENIA NAPRAWDĘ! MAM NADZIEJĘ ZE ROZDZIAŁ PRZYPADŁ WAM DO GUSTU, ZACHĘCAM DO GWIAZDKOWANIA I KOMENTOWANIA
BYE! 😽
CZYTASZ
Skubany || Fred Weasley ||
Fiksi PenggemarAnna Davies jest ślizgonką na 5 roku nauki w Hogwarcie. Jest jedną z osób bardziej lubianych i ciężko jej znaleźć w kimś wroga....napewno? No tak....jest przecież ten skubany rudzielec Weasley. Wpędził ją nie tylko w kłopoty i duże zmieszanie uczuc...