,,Zakon Feniksa"

1.8K 73 13
                                    

Obudziłam się dosyć wcześnie. Z kuchni słyszałam krzątającą się panią Weasley i to nie dało mi spać. Zorientowałam się gdzie właśnie leżę. Tak, w łóżku Freda. Chłopak jeszcze spał i nawet delikatnie chrapał. Chciałam spróbować podnieść się, tak, żeby go nie obudzić, ale kiedy tylko się poruszyłam poczułam jego rękę na moim brzuchu. Przyciągnął mnie z powrotem do siebie, jednak nadal smacznie spał. Było mi bardzo gorąco, ponieważ byłam przykryta kołdrą i leżałam na ciepłej klatce Weasleya.

Usłyszałam nagle huk i brzdęk, a drzwi do sypialni otworzyły się energicznie. Do pokoju wbiegł George i wystrzelił konfetti ze specjalnej tuby.

- Wstawać! - wrzasnął i walnął Freda po głowie ręką. Chłopak zerwał się z łóżka i oparł na ramieniu. Nieco zdezorientowany wyskoczył w stronę brata i wykopał go za drzwi.

- Przepraszam, niestety u nas takie przywitania są normalne. - mruknął do mnie i podrapał się w głowę. - Jak się spało?

- Bardzo przyjemnie.

Fred uśmiechnął się promiennie i chwycił bluzę leżącą w kącie. Naciągnął ją na siebie i przeczesał włosy palcami.

- Jesteś głodna? Mama pewnie zrobiła już śniadanie. - powiedział i chwycił za klamkę od drzwi.

- Trochę jestem. - odparłam i podniosłam się z łóżka. Fred zauważył, że wstaje i szybko odskoczył od drzwi. Pobiegł do swojej szafy i po chwili wyciągnął z niej jakieś ubranie.

- Załóż to. - Fred wręczył mi czerwono-złotą bluzę z godłem Gryffindoru. Nałożyłam ją na siebie, a on spojrzał się na mnie uśmiechnięty. - Zmarzłabyś bez tej bluzy. - dodał i otworzył mi drzwi.

                                      ***

Po wspólnym śniadaniu i szybkim ogarnięciu się wyszliśmy na podwórze. Na dworze było bardzo ciepło i wiał delikatny, przyjemny wiatr. Zajęłam miejsce w cieniu, a Fred usiadł obok mnie.

- Jutro musimy wyjechać stąd. - powiedział i spojrzał się na sunące po niebie chmury.

- Jak to? - zapytałam lekko zszokowana. Przecież dopiero tu przyjechałam.

- Trzeba pojechać do kwatery Zakonu Feniksa. - mruknął, a gdy zobaczył moją zdziwioną minę dodał: - Tata ci wszystko wytłumaczy.

- To w tej kwaterze będziemy do końca wakacji?

- Niestety tak.

Popatrzyłam się na Weasleya. Jego piegowata twarz mieniła się w świetle słonecznym. Wyglądał niesamowicie uroczo.
 
                                       ***

Był ranek następnego dnia. Cała rodzina Weasley'ów stała w salonie. Wszyscy byli ubrani i gotowi do drogi. Mieliśmy udać się do tego Zakonu Feniksa, czy jak to tam się nazywało.

Teleportowaliśmy się na starą i zaniedbaną kamienicę. Nagle pomiędzy dwoma domami utworzył się kolejny. Przed nami pojawił się blok, do którego wspólnie weszliśmy.

Był to bardzo staroświecki dom. Na ścianach wisiała masa portretów, a na podłodze rozciągała się brudna wykładzina. Na suficie były duże żyrandole, które świeciły lekko wygasłym światłem.

- Syriuszu! - krzyknął Arthur Weasley do mężczyzny, który pojawił się w holu.

- Arthur! - odkrzyknął. Poznałam w nim Syriusza Blacka - Freddie mi o nim wspominał.

Po paru godzinach w domu znalazła się spora grupa osób, w tym moja mama co zszokowało mnie ogromnie. Nie miałam jednak czasu by z nią porozmawiać, a chciałam żeby wytłumaczyła mi, dlaczego tu jest.

Siedziałam z Fredem, Georgem, Ronem oraz Ginny w prawie pustym pokoju. Dorośli byli w przestronnej kuchni i rozmawiali, a my mieliśmy zaczekać do kolacji właśnie tutaj. Niedługo miał się zjawić także Harry Potter i Hermiona Granger. Niezbyt interesuje mnie czemu mają tu być, ale i tak czekałam na ich przyjazd.

Po niedługim czasie do domu zawitała Hermiona. Wbiegła do pokoju gdzie siedzieliśmy i serdecznie się z każdym przywitała.

- Sami Wiecie Kto powrócił. - powiedział Ron prawie szeptem. Każdy z nas bardzo dobrze o tym wiedział.

- Wiemy, Ronaldzie. - odparła Hermiona i pogłaskała swojego kota, który leżał na jej kolanach.

- To on zabił Cedrica. - mruknęła Ginny. Ron przytaknął i opuścił głowę.

- Myślicie, że... że Czarny Pan będzie chciał wedrzeć się do Hogwartu? - zapytałam z niepokojem.

- Już wiele razy próbował. Nawet mu się kiedyś udało, ale miejmy nadzieję, że w tym roku nic złego się już nie stanie. - odpowiedział Fred i poklepał mnie po udzie pocieszająco.

I tak właśnie mijał  mi ostatni tydzień wakacji. Byliśmy cały czas w kwaterze Zakonu. Było dosyć nudno, ale pocieszałam się tym, że spędzam ten czas z moim kochanym rudzielcem. Nie wiem co bym bez niego zrobiła.

- Idziemy zrobić mały żart Ronowi? - zapytał pewnego wieczoru Freddie.

- No oczywiście. - powiedziałam i wybiegłam ze śmiechem z sypialni. Chłopak pobiegł za mną.

Mimo tego, że nie były to moje wymarzone wakacje, nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało.


CZEŚĆ PEREŁKI 🙈
DZISIAJ TROCHE KRÓTSZY ROZDZIAŁ BO NIE CHCE WAS ZANUDZAĆ ❤️
ŻYCZĘ WAM MIŁEJ NOCKI ALBO DNIA

Skubany || Fred Weasley ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz