Rozdział 9

484 50 7
                                    

  Rano następnego dnia, obudził mnie budzik ustawiony na godzinę 7.00. Mam godzinę do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Ospale wstaję z łóżka, biorę zestaw ubraniowy przygotowany przez Marę na dzisiaj i idę do łazienki.

  Dopiero kiedy staję przed lustrem, przypominam sobie co przyjaciółka mi na dzisiaj przszykowała. Od razu się rozbudzam. Szybkimi ruchami rozczesuję włosy i maluję rzęsy tuszem. Mam dość grubego makijażu jaki sobie fundowałam na codzień, tusz mi wystarczy. Teraz pora na ubranie się.

  Wow, Mara miała rację. Całkiem nieźle wyglądam. Ciemnoróżowy sweterek pasuje do moich jasnobrązowych włosów, a spódnica podkreśla szczupłą figurę.

  Patrząc w lustro widzę całkiem ładną, szczęśliwą dziewczynę, jaką byłam przed trzema laty. Teraz myślę, że chciałabym pozostać tą szczęśliwą dziewczyną na dłużej.

  Patrzę na zegar w telefonie, z którym się nigdy nie rozstaję. Jest 7.23. Muszę się pospieszyć zwłaszcza, że mam zajechać jeszcze po Marę. Odnoszę do pokoju pidżamę, biorę plecak i schodzę do kuchni po jogurt.

  O dziwo, mamy tam nie znajduję. Hmm... Pewnie śpi. Otwieram lodówkę, zabieram to co chciałam i idę do samochodu, po drodze jedząc moje śniadanie. 7.30

  Mam jeszcze dużo czasu, więc siadam na siedzeniu kierowcy i delektuję się jogurtem. Kiedy kończę to robić wyciągam telefon i sprawdzam wiadomości. Na szczęście nic nie ma. Patrzę na godzinę, 7.44. Odpalam silnik i ruszam spod domu do Mary.

  Parę minut później przyjaciółka siedzi obok na siedzeniu i trajkocze o tym, jak to "wspaniale wyglądam".

  O 7.56 wysiadamy na parkingu pod szkołą i idziemy do głównego wejścia.  Już tutaj czuję na sobie spojrzenia i dopiero teraz zaczynam się stresować opinią innych.

  Mara chyba to wyczuwa, bo chwyta mnie za rękę i ściska.

  Nagle słyszę jak ktoś woła moje imię, więc odwracam się w tamtą stronę. Po drugiej stronie parkingu chyba widzę Gabe'a. Gdy chłopak jest bliżej zyskuję pewność, że to on i czekam na niego z Marą.

- Wow! Super wyglądasz!- mówi do mnie z podziwem i uśmiecha się sympatycznie.

- Cześć Gabe!- mówi Mara, jednocześnie przypominając o swojej obecności.

  Dopiero teraz chłopak odwraca ode mnie wzrok, żeby przywitać się z moją przyjaciółką.

- Lepiej uważaj, mam przeczucie, że nie będziesz mogła się dzisiaj odpędzić od chłopaków- mówi mi na ucho, kiedy idziemy korytarzem. Jak się okazuje pierwszą lekcję mam razem z Gabe'em, tak więc odprowadzamy Marę pod jej klasę i idziemy w stronę swojej. Towarzyszą nam spojrzenia i szepty.

  Kiedy jesteśmy pod salą jakiś chłopak, chyba Sam, podchodzi do mnie i pyta:

-Selene? To ty?

- Tak, to ja- odpowiadam z uśmiechem, czym wprawiam go w zakłopotanie.

-Wow!- tylko tyle potrafi z siebie wydusić i odchodzi do kolegów. Wszyscy patrzą na mnie i Gabe'a.

- O co chodziło? - Pytam mojego towarzysza.

  Ale ten w odpowiedzi tylko uśmiecha się znacząco.

  Dzwoni dzwonek na lekcję i wchodzimy do klasy. Niestety nawet na lekcji szepty nie mają końca. Siedzący obok mnie Gabe cały czas jest uśmiechnięty od ucha do ucha, jakby znał jakiś sekret. W końcu nie wytrzymuję i piszę na karteczce:

-O co wszystkim chodzi? I dlaczego się ciągle uśmiechasz?
- Naprawdę nie wiesz?- odpisuje Gabe
-Gdybym wiedziała to bym nie pytała.
- Po pierwsze wszyscy myślą, że od wczoraj jesteśmy razem.- gdy widzę jego odpowiedź zachłystuję się powietrzem i zaczynam głośno kaszleć. Zasługuję tym nie tylko na spojrzenia klasy, ale też nauczycielki.

- Przepraszam- mruczę
-Skąd ta plotka?- Pytam na kartce

- Nie wiem.
- Nie przeszkadza ci to? Nie próbujesz wyprowadzić ludzi z błędu?
-Nie.
-Czemu?
-A może chciałbym, aby to była prawda?

   Głośno wyciągam powietrze. Teraz mam pewność, że ze mną flirtuje. Ale czemu? Przecież jestem nic niewartym śmieciem.

-Wybacz, ale teraz nie szukam chłopaka.
- Kurde, a już miałem nadzieję.
Podnoszę wzrok znad kartki i napotykamy jego spojrzenie.

-Możemy być przyjaciółmi.- proponuję
-A już nimi nie jesteśmy?

Kiedy podnoszę wzrok widzę jego oburzoną minę i śmieję się cicho. Patrzę na zegar wiszący nad tablicą, jest już 8.40. Nawet nie zauważyłam, że tak szybko upłynęła lekcja. Powoli, aby nie zwracać uwagi nauczyciela pakuję książki do torby.

  Napotykam zdziwione spojrzenie Gabe'a, więc pokazuję mu zegar. Po chwili on też jest spakowany i oboje czekamy na dzwonek.

  Nagle coś mi się przypomina. Nie chcąc już wyciągać kartki, pytam szeptem:

-Kiedy zapytałam o co chodzi, ty odpowiedziałeś, ale dodałeś po pierwsze. A po drugie?

Dzwoni dzwonek.

- Po drugie, że ślicznie wyglądasz.

2 Słowa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz