Rozdział 5

545 45 0
                                    

  Jest tak jak powiedział Chuck. Czyli jednak nie żartował. Poprzednie dwa dni minęły bez sensacji, ale za to dzisiejszy bije wszystkie rekordy. Ukradkowe spojrzenia i szepty nie mają końca. Nie powinnam się tym przejmować, skoro moja reputacja już gorsza nie będzie, ale nie potrafię. W głębi duszy, to co mówią inni jest dla mnie ważne. Tylko staram się tego nie pokazywać.

  Razem z Marą szybkim krokiem przemierzamy korytarze. Na szczęście następną lekcję mamy razem. Nie wiem czy przetrwałabym ją sama, bo to zajęcia artystyczne, a na nich można się dowiedzieć o najgorętszych ploteczkach. Oczywiście nie są one tylko o mnie i  Chucku, o zerwaniu Mary i Caleba też. Na samą myśl o nim, rzygać mi się chce.

  Dzwoni dzwonek i przychodzi pani Springs, nauczycielka plastyki. Wchodzimy do klasy i każdy zajmuje swoje miejsce, oczywiście my z Marą siedzimy obok siebie. Przez całą lekcję staram się nie zwracać uwagi na spojrzenia kierowane na mnie i szepty. Poświęcam ją na malowanie abstrakcji z bardzo krzykliwych kolorów.

  Nagle słyszę, głos skierowany w moją stronę.

- Sel, to prawda co mówi Chuck?- pyta Gabe.- Jak to usłyszałem, to nie chciałem w to wierzyć, ale teraz zaczynam mieć wątpliwości.

  Odwracam się w jego stronę. Blond włosy idealnie pasują do błękitnych oczu. Zdążyłam się przekonać, że Gabe to jedna z niewielu osób, pozytywnie do mnie nastawionych.Wzdycham głośno.

- Oczywiście, że nie. Pewnie w to nie uwierzysz, ale Chuck wkurzył się na mnie za to, że nie chciałam tego z nim zrobić i spoliczkowałam go. Teraz chce mi dać nauczkę.- mówię, chciałabym się przy tych słowach uśmiechnąć, ale tego nie robię.

  Za to Gabe'owi nikt tego nie zabronił i uśmiecha się do mnie szeroko, jakby trochę z... ulgą.

- To dobrze. Już się bałem, że to prawda.

- Wierzysz mi?

-Oczywiście, że tak. Coś w twoich cudownie zielonych oczach powiedziało mi, że nie kłamiesz.- mówi z uśmiechem i mruga porozumiewawczo okiem.

  Czy on ze mną... flirtuje? Nie to niemożliwe. Przecież jestem nikim, cholerną gotką z okropną reputacją. No gotką może już nie, bo obiecałam Marze, że się zmienię. Hmm... postanawiam, że już dziś coś zmienię i uśmiecham się do Gabe'a. W odpowiedzi widzę jego zszokowaną twarz.

-U... uśmiechnęłaś się... do mnie?- duka.

- No raczej, a na co ci to wyglądało?- odpowiadam pytaniem i uśmiecham się jeszcze szerzej.

  Dopiero teraz zauważam, że w klasie zrobiło się cicho. Podnoszę wzrok i wszędzie dookoła widzę spojrzenia skierowane na mnie i na Gabe'a.

  Ratuje mnie dzwonek. Szybko zbieram swoje rzeczy i wychodze z klasy.

  Nagle odbijam się od czegoś i ląduję na ziemi. Szybko orientuję się, że wpadłam na kogoś. Podnoszę wzrok i pierwsze co widzę to czarne, głębokie oczy. Cieszę się, że siedzę, bo gdybym stała to napewno straciłabym grunt pod nogami. Wiem, że mogłabym patrzeć w te oczy całymi godzinami, ale... o kurde. Co ja robię?! Kręcę głową i szybko wstaję. Dopiero teraz zauważam, że reszta tego chłopaka jest równie niesamowita co oczy. Czarne włosy są niemal w tym samym odcieniu, a pełne usta lekko zaróżowione. Oczywiście ni tylko twarz jest wspaniała, bo mocno umięśniony tors widać nawet spod czarnej koszulki.

  Tak się zatraciłam w pozytywach, że niezauważyłam jego ściągniętych brwi i zmarszczonego czoła. To oznaki złości i zniecierpliwienia.

- Przepraszam, niezauważyłam cię- mówię zakłopotana.

- To może przestań bujać w obłokach i zacznij bardziej uważać- warczy

- Ja naprawdę przepraszam. Może jest coś, co mogłabym zrobić. Jestem Sel...

- Wiem kim jesteś, Selene. Chyba każdy w tej szkole słyszał o tobie i twoich... przygodach.- mówi i uśmiecha się kpiąco- Jedyne o czym marzę, to żebyś zeszła mi z drogi.

Otwieram buzię i z powrotem zamykam. Nic nie przychodzi mi na myśl, co mogłabym odpowiedzieć, ale posłusznie odsuwam się. Kiedy przechodzi obok mnie unosi ręce w górę, jakby dziękował niebiosom, chociaż po jego ubraniu i zachowaniu nie wydaje mi się, aby wierzył w Boga.

  Ze smutkiem patrze jak odchodzi. Nagle słyszę za sobą dyskretne kaszlnięcie i odwracam się. To Mara.

-Widziałaś to?- pytam z oburzeniem

- Chyba połowa szkoły widziała.

- Kto to wogóle był? Za kogo on się uważa- ciągnę- To ja powinnam usłyszeć słowo przepraszam, a nie on. To przecież ja upadłam.

- Dobra, dobra. Chodź bo ludzie się gapią. Pogadamy o tym w samochodzie.- mówi Mara i prowadzi mnie do auta.

2 Słowa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz