Rozdział 4

605 45 1
                                    

  Do szkoły wracamy dopiero za dwa dni. Dwa dni, które spędzę w cholernym domu. Dzwonię do Mary, może ona mnie przygarnie na weekend. Odbiera po drugim sygnale.

-Cześć Mara, tu Selene. Jesteś dziś w domu?- pytam

- Tak, a co? Chcesz do mnie przyjechać?- domyśla się

Przy niej mogę się rozluźnić, wybucham śmiechem.

- Co ty, Wróżbita Maciej?- śmieję się i rozłączam

  Szybko pakuję rzeczy do torby i schodzę po schodach na dół. Od ponad dwóch lat nie rozmawiam z rodzicami. Chciałabym pogadać z mamą, ale teraz jest to niemożliwe. Tak więc przechodzę obok nich nc nie mówiąc i idę do samochodu. Ruszam po około trzech minutach. Pod domem Mary jestem po dziesięciu minutach.

  Mam jeszcze trochę czasu, więc wyciągam telefon i przeglądam wiadomości. Jedna nieodebrana. Od Chucka.

- Myślisz Słonko, że tak łatwo ci odpuszczę po tym co zrobiłaś wczoraj na imprezie?- pisze. Cholerny Chuck, a co ten debil może mi zrobić?

- A ty naprawdę myślisz, że się ciebie boję?- piszę i wysyłam. Odpowiedź dostaję po kilku sekundach.

- Jeżeli nie to myślę, że powinnaś. Zwłaszcza gdy cała szkoła dowie się, że się ze mną przespałaś.

  Aż mnie zatyka. Kto uwierzy w takie kłamstwa? Chyba nikt nie jest na tyle głupi. Nie wiem, co na to odpisać, więc wkładam telefon do skórzanej kurtki. Wyciągam kluczyki ze stacyjki i wychodzę z samochodu zabierając torbę.

  Dzwonię do drzwi dzwonkiem. Po paru minutach otwiera mama Mary, Ella.

- Dzień dobry- mówię

- Cześć Selene. Zapraszam- odpowiada i uśmiecha się sympatycznie, tak samo jak Mara.

  Wchodze do środka, ściągam buty i kurtkę i idę do pokoju przyjaciółki.Otwieram drzwi i widzę ją leżącą na łóżku i czytającą książkę. Powoli podnosi na mnie wzrok i się uśmiecha. Odwracam się i odkładam torbę, a Mara w tym czasie zdążyła wstać i teraz przytula mnie.

- Czemu chciałaś przyjechać?- pyta ze smutkiem.- Ciągle nie rozmawiasz z rodzicami, prawda?

- A jak mam z nimi rozmawiać?! Po tym co się stało?- pytam ze złością.- Może i bym mogła porozmawiać z mamą, ale...

- Ale co?

- Wtedy musiałabym też pogadać z nim- tłumaczę- A to jest niemożliwe.

- Niemożliwe jest to, że tak żyjecie. Jestem pewna, że im też jest ciężko.

- Ale na pweno nie tak jak mnie- mówię cicho- Mi najbardziej na niej zależało.

- Sel, minęły ponad dwa lata! Rozumiem, że to co się stało jest dla ciebie naprawdę ciężkie, ale to nie powód, aby pogrążać się w rozpaczy. Myślisz, że ona by tego chciała?

  Nie odpowiadam tylko kładę się na łóżku i patrzę w sufit. Po chwili czuję, że Mara kładzie się obok. Odwracam się w jej stronę.

- Nie zmienię wszystkiego od tak, z dnia na dzień.- mówię

- To rób to powoli. Krok po kroku. Ale zrób to. Tak nie można żyć.

  Wstaję i mocno przytulam przyjaciółkę.

-Dobra zmieńmy temat. Jak się czujesz po zerwaniu?- mówię wyplątując się z uścisku.

- Nie wiem. Nic nie czuję. Jestem pustą skorupą. Jedyne co mnie interesuje to dlaczego ta zdzira Ashley?- odpowiada ze smutkiem

- Nie przejmuj się tym. Caleb to idiota.- mówię i uśmiecham się delikatnie- Mara... Potrzebuję rady.

Opowiadam jej całą historię o Chucku i jego esemesie.

- Powinnam zacząć się przejmować?- dodaję na koniec

Mara nie odpowiada. Jest zamyślona.

- Myślę że na razie nie ma czym. Poczekaj trochę i zobacz co się wydarzy.- mówi po paru minutach- Chuck to debil, pewnie chce ciebie tylko wystraszyć i nic więcej.

-Okay...- mówię niepewna.

Mam przeczucie, że tu chodzi o coś więcej.

2 Słowa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz