Rozdział 21

496 55 5
                                    

Reszta dnia upłynęła spokojnie. Jeśli można tak nazwać szkołę huczącą od plotek o Brandonie i o tym co się stało w czasie lunchu. Niektórzy mówią, że kocha Ashley, a ta mu powiedziała, że spała z innym. Inni sądzą, że jest gejem, wyznał swoje uczucia do ukochanego, a ten go odrzucił. Ale ta plotka jest całkowicie nierealna zważywszy na jego przygody miłosne w roli głównej z dziewczynami.

Na szczęście nikt nie powiązał Brandona do mnie. Nie jestem na tyle ważną osobą, aby ludzie skupiali swoją uwagę w czasie lunchu na mnie. Mi to nie przeszkadza, czego nie mogę powiedzieć o Marze.

Za każdym razem gdy przechodzimy obok jej koleżanek, ona opowiada o prawdziwym powodzie wybuchu Brandona.

Pogrążona w myślach o dzisiejszym dniu, nagle potykam się i przewracam, a z plecaka wylatuje parę książek.

Oczywiście osoby wokół śmieją się i biją brawo. W jednej chwili wszystko cichnie, a przestaję zbierać rzeczy i rozglądam się za powodem. Gdy patrzę w górę, już rozumiem. Nade mną stoi Brandon z wyciągniętą w moją stronę dłonią. Nie przyjmuję pomocy, tylko dalej zwracam do zbierania książek i wstaję o własnych siłach. Gdy jestem już na nogach, ze zdziwieniem widzę, że chłopak ciągle tu stoi i wpatruje się w milczeniu we mnie.

-No co?- pytam speszona i czuję jak rumieńce wypływają mi na policzki.

- Nic. Ślicznie wyglądasz kiedy się rumienisz.- mówi, ja jeszcze bardziej się peszę, a wokół mnie słyszę ciche szepty tłumu, o którym zdążyłam już zapomnieć.

- Ja...- nie dokańczam, gdyż z grupy ludzi wybiega Ashley.

- Doniek! Tu jesteś Słonko!- krzyczy swoim strasznie irytującym głosem i rzuca się Brandonowi na szyję. Doniek? Z chęcią bym wybuchła śmiechem, ale nie teraz.

-Przestań mnie tak nazywać.- cedzi przez zaciśnięte zęby Brandon i spogląda na mnie.

Ashley podąża za jego wzrokiem i wkońcu mnie dostrzega.

- Co to za wiedźma?- mówi i wydyma usta co chyba ma być znakiem dezaprobaty i zniesmaczenia. Czyżby już zapomniała, co jej zrobiłam podczas imprezy sylwestrowej? Ashley spowrotem odwraca się do Brandona-Po co ci ona, skoro masz Mnie!

Po czym próbuje go pocałować. Ale ten się odsuwa.

-Ashley... nie teraz.- mówi i spogląda na mnie ukradkiem- Myślę, że powinnaś już iść.

- Słyszałaś... Nie wiem jak się nazywasz- popiera go Ashley

- Nie. Mówiłem do ciebie, Ashley.- poprawia Brandon, czym wprawia w osłupienie mnie, dziewczynę i ludzi stojących wokół.

Ashley mierzy mnie nienawistnym spojrzeniem, odgarnia włosy ręką odchodzi, jakby nic się nie stało.

- Odprowadzę cię do samochodu. Musimy pogadać.

2 Słowa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz