Rozdział 23

592 51 10
                                    

 Kiedy czuję jak po policzku spływa coś mokrego, szybko ocieram twarz dłonią. Nawet nie weim czemu płaczę. Pewnie ze złości. Jak on może mówić, że te wszystkie dziewczyny, które przeleciał nie mają dla nirgo znaczenia... Przecież ponad połowa z nich straciła dla niego dziewictwo. Ja napewno nie mam zamiaru być jedną z tych osób.
Jestem już pod domem i wysiadam z auta.
 Kiedy otwieram drzwi, pierwsze na czym skupiam uwagę to głos ojca, którego nie powinno być jeszcze w domu. Cicho zamykam za sobą i skradam się do salonu. Opieram się o ścianę przedpokoju, tak aby nikt mnie nie zauważył.
-...mieszkać. Nie stać nas na to.- mósi stanowczym głosem ojciec. Nie stać nas na co? Na mieszkanie w tym domu? Przecież żyjemy tu od ośmiu lat i nagle to jest za drogie?
- Ale przecież tak dobrze zaczełyśmy się dogadywać...- odpowiada błagalnie mama 
-Nie! Nie widzisz, że ona nami manipuluje! NIc nie robi! Tylko wiecznie opitala się w pokoju! Ten dom traktuje jak hotel, a nas jak służbę! Mam tego dość.- wrzeszczy ojciec- Do jutra ma czas, żeby się stąd wynieść.
 I w tym momencie pojmuję, że mówią o mnie. Czuję wzbierający we mnie gniew. Wychodzę z ukrycia i po raz pierwszy od 3 lat mówię do niego:
-Albo co mi zrobisz?
 Gdy słyszy mój głos, momentalnie blednie.
- Pewnie gdyby Emma ciągle żyła też powiedziałbyś jej to samo.- kontynuuję- Jak możesz być takim ojcem?! Nie wstyd ci?! Mogę się założyć, że kiedy Emma zginęła ulżyło ci! A może specjalnie spowodowałeś wypadek, jeden problem z...
Nagle ojciec wstaje, uderza mnie pięścią w policzek, a moja głowa gwałtownie odlatuje w bok.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić!- wrzeszczy ojciec i jeszcze raz mnie uderza tym razem na tyle mocno, że upadam na ziemię.- Nigdy nie chciałem tego wypadku, ale masz rację nigdy też nie chciałem mieć dzieci. I cieszę się, że ich nie mam i nie będę miał.
Jego słowa wprawiają mnie w osłupienie, ale nie na długo, bo po chwili dostaję kopa w brzuch i moje ciało wyje z bólu, co skutecznie utrudnia myślenie.
Dopiero teraz zauważam, że mama stoi od pewnego czasu i wpatruje się we mnie z zamiarem podejścia, zatrzymuje ją ojciec (którego już tak nie mogę nazywać).
- Jeśli do niej podejdziesz, żeby jej pomóc, odejdę od ciebie i zabiorę wszystkie pieniądze.- mówi grobowym głosem męszczyzna.
Widzę przez moment zawachanie w oczach mamy, ale po chwili odpowiada tym samym tonem:
- To moja córka. Ona jest dla mnie najważniejsza.
Po tych słowach, moje oczy zamykają się i odpływam w czarną otchłań.

2 Słowa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz