Rozdział 20

476 57 5
                                    

W niedzielę wieczorem jestem już w domu. Kładę się na łóżku, wkładam słuchawki i włączam w telefonie muzykę. Pierwszym utworem jest "Closer, faster" Against the Current.
Pull me closer, kiss me faster

Jak by to było poczuć jego usta na swoich?
Take me to your happily ever after.

Czy to byłoby możliwe? Wątpię... Napewno nie z takim kimś jak ja.
I'm the one you've been dreaming of.

Teraz jestem pewna, że ta piosenka to tylko niemożliwe marzenia... Czy ja właśnie przyznałam, że... podoba mi się Brandon? Na samą myśl o nim czuję wypływające na policzki rumieńce.
You've got me caught up in your eyes.

Och... jego cudowne, głebokie, czarne oczy. Chciałabym się w nich zatracić.
Can you feel they butterflies?

Szczerze wątpie. Z tego co Mara mówiła, on szuka tylko przygody. Napewno niczym się nie różnię.

Przełączam piosenkę na "Shake it off" Taylor Swift.
I'm just gonna shake it off.

Chciałabym, żeby to było takie proste.

* * *

Następnego dnia pierwsze pięć lekcji upłynęło naprawdę nudno.

Na lunchu spotykam się razem z Marą i Gabem, który wita mnie długim uściskiem i buziakiem w policzek, co mnie mocno zaskakuje. Dopiero kiedy siadam, przyjaciółka wskazuje mi powód nagłego okazywania uczuć. Po drugiej stronie stołówki siedzi Brandon wraz ze swoją świtą. Dłonie ma zaciśnięte w pięści i sztyletuje wzrokiem Gabe'a, który nic sobie z tego nie robi. Jestem pewna, że gdyby spojrzenia mogły zabijać, mój przyjaciel leżałby już dawno martwy w grobie.

- Co mu jest?- pytam Mary wskazując na Brandona.

- Ty.- mówi, jakbym powinna sama do twgo dojść.

Ale... przecież to niemożliwe.

- Chyba coś ci się pomyliło- mówię do przyjaciółki

- Gabe, złap Sel za rękę.- rozkazuje chłopakowi

- Z przyjemnością- mówi i wyciąga dłoń w kierunku mojej.

- Chwila...- próbuję protestować, ale po chwili nasze palce są mocno splecione.

Czuję całkiem miłe uczucie i uśmiecham się delikatnie do Gabe'a, na co on odpowiada tym samym.

Nagle słyszę głośno odbijające się od podłogi krzesło. Spoglądam w tamtą stronę. Krzesło należy do Brandona, który wypada ze stołówki jak burza, a Ashley siedząca przy tym samym stoliku, wybiega za nim.

- Ciągle nie wierzysz?- zwraca się do mnie Mara, a ja po raz pierwszy od bardzo dawna nie wiem co odpowiedzieć przyjaciółce.

* * *
Cześć i czołem! Nie mogę uwierzyć, że to już 20 rozdział! Mam nadzieję, że się podobał. Napisz w komentarzu co o nim myślisz, jakie zmiany bądź poprawki mogłabym zastosować. Jestem otwarta na pomysły co może się dziać dalej, może coś wykorzystam! :)
I pamiętaj Czytelniku!
Komentujesz + Gwiazdkujesz = Motywujesz

2 Słowa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz