18.

193 7 0
                                    


Podeszłam do portretu Grubej Damy i weszłam do środka. Zaskoczył mnie hałas tam panujący, oraz tłok. Można by przypuszczać że większość uczniów starszych klas zebrała się właśnie tutaj. Najwyraźniej ktoś urządził imprezę, jak się domyślałam, z powodu zakończenia semestru.

Przeciskając się przez tłum próbowałam wypatrzeć któregoś z moich przyjaciół. Pierwsze wypatrzyłam Freda i Georga, co naprawdę nie było trudne, bo to oni najwyraźniej wiedli prym na tej imprezie. Mimo że było dopiero po osiemnastej, to kieliszki z ognistą już były w obiegu, a bliźniacy sobie najwidoczniej jej nie żałowali. Zawsze mnie to zastanawiało, oni zawsze jako pierwsi się upijali, a przeważnie byli ostatnimi uczestnikami imprezy. Jeszcze nigdy nie znałam nikogo z tak silną głową. Podeszłam do nich.

- O! Vivian! Witamy! Weź, napij się. -przywitał mnie George wciskając do ręki butelkę z trunkiem. Popatrzyłam na flaszkę z niechęcią. Nigdy nie byłam fanką ognistej. Wolałam skoncentrowane piwo kremowe. Zwykłe też oczywiście bardzo mi smakowało, ale ono miało tak znikomą ilość alkoholu, że nikt nie postrzegał tego jako trunku i było dozwolone już od trzynastego roku życia.

- Nie, dzięki George. To wy to urządziliście? - spytałam, cały czas rozglądając się za resztą przyjaciół.

- Oczywiście. Któż by inny? - odpowiedział mi Fred, mrugając do mnie.

W tym samym czasie podeszli do nas Harry, Hermiona i Elen. Po minie Hermiony mogłam domyśleć się co porabiał teraz Ron. Zapewne przybywał w objęciach pewnej "damy". Stwierdziłam że jej z pewnością, przyda się trochę procentów.

- Dobrze że już jesteś. Bliźniacy wyjątkowo wcześnie rozpoczęli tą imprezę. Przeważnie nie zaczynają przed dwudziestą. Mówili że tylko raz kończy się przedostatni semestr w czasie swojej edukacji. - Hermiona uśmiechnęła się kwaśno.

Parsknęłam śmiechem. To była ich standardowa wymówka. Że wszystko ma być lepsze, dłuższe, fajniejsze, bo to przecież ich ostatnia/przedostatnia szansa w Hogwarcie.

Obawiałam się tylko, że z powodu tak wyjątkowo wczesnego początku imprezy niewiele osób wytrzyma do późna. Ewentualnie kilka osób z szóstego i siódmego roku, ale na pewno nie dużo. Zwłaszcza widząc jakie ilości alkoholu przechodzą z rąk do rąk.

- No, ale jedno trzeba im przyznać. Tylko oni są w stanie rozkręcić imprezę w niecałe pół godziny, i to w dodatku przed dziewiątą wieczorem. Nigdy nie sądziłam że jest to możliwe.

Zakładałam że za jakiś czas zaczną się tu zbierać uczniowie innych domów. Zawsze tak było. Dalej dominowali uczniowie domu goszczącego, ale wiele osób przemycało swoich znajomych, którzy przemycali swoich znajomych i tak koło się toczyło. Wprawdzie nie spodziewałam się ich przed dwudziestą, a takie przedsięwzięcia zawsze wiązały się ze sporym ryzykiem bycia przyłapanym.

- Tak... - rzuciła przeciągle Hermiona - To trzeba im przyznać.

Podeszli do nas Fred i George, jeden z mocnym piwem kremowym, a drugi z sherry w ręku.

- Hej! Proszę, trochę alkoholu na rozerwanie się. - Fred podał mi piwo, a George nalał Harremu i Elenor sherry. Próbował poczęstować też Hermionę, ale jak było to do przewidzenia ona odmówiła. Hermionie również zdarzało się z nami pić, ale nigdy nie początku imprezy. Jedynie pod koniec, jak pierwsze osoby zaczynały już odpadać. Jako prefekt czuła się zobowiązana by wytrzymać przynajmniej większość imprezy, by móc ewentualnie zainterweniować gdyby okazało się to potrzebne. Po za tym, dalej nie była idealnie zdrowa.

Bliźniacy mieli również niezwykły talent do spamiętywania ulubionych alkocholi wszystkich ludzi dookoła. Świetnie pamiętali że Harry i Elen lubią sherry, a ja preferuję piwo kremowe. Ta umiejętność sprawiała że ich imprezy były jeszcze "lepsze" (jak oni to ujmują), ponieważ zwiększało to ilość procentów alkoholu krążących w krwi imprezowiczów.

Przyjęłam od nich naczynie i wypiłam kilka łyków. Było słodkie i kremowe (co raczej jest oczywiste, patrząc że jest to piwo kremowe), nie za mocne ale wystarczająco "alkoholowe". Jednym słowem: pyszne. Również Harry i Elen nie pogardzili butelką.

Fred i George zostali jeszcze chwilę z nami, wspominając ich najlepsze żarty z minionego semestru, po czym poszli dalej zabawiać innych uczestników imprezy.

Czas mijał a impreza jedynie przybierała na sile. Dochodziła dwudziesta więc zgodnie z moimi przewidywaniami można było dostrzec coraz większą ilość uczniów z innych domów.

Elen i Ron byli już pijani. Lavender zniknęła już jakiś czas temu więc Ron włóczył się teraz z nami, a pijany Ron to jedna z najbardziej wkurzających osób na świecie. Elen, za to, upijała się przyjemniej dla otoczenia. Stawała się bardziej szalona i beztroska, ale nie skrajnie głupia.

Przy każdej możliwej okazji staraliśmy się zgubić Rona. Udawało nam się to, ale nigdy nie na długo. On niczym bumerang zawsze do nas wracał.

W momencie kiedy zawitało do nas kilku ślizgonów, w tym Draco, Blaise i Pansy zrobiło się na chwilę nie ciekawie a wszystko za sprawą Rona. Zaczął być w stosunku do nich trochę agresywny. Podjęłam się zadania odciągnięcia go od nich.

- Ron! Wystarczy! Idziemy. - powiedziałam ciągnąc go za rękę - Przepraszam was za niego, wypił trochę za dużo. - zwróciłam się przepraszającym tonem do ślizgonów.

- Przydałby mu się kaganiec. - prychnęła Parkinson a Blaise jedynie przewrócił oczami.

Udałam że tego nie słyszałam i odciągnęłam rudzielca. Naprawdę wypił za dużo i ledwo trzymał się na nogach. Z pomocą Harrego i Hermiony zaprowadziliśmy go do dormitorium, gdzie rzucił się na łóżko i tak zasnął.

Po powrocie na dół rozluźniliśmy się. Nie musieliśmy już się martwić Ronem, więc mogliśmy bardziej skupić się na zabawie. Wprawdzie Elen również była pijana ale miała całkiem silną głowę i trzymała się bardzo dobrze, więc o nią nie musieliśmy się martwić. Mi jedynie trochę szumiało w głowie a Hermiona chyba nie wypiła ani kropelki.

Zachciało mi się pić więc poszłam po bezalkoholowy poncz dla mnie i przyjaciół. Lawirowałam między bawiącymi się ludźmi w typową dla siebie gracją, czyli potrącając niemal wszystkich dookoła. Przy stoisku z ponczem stała tylko samotna postać obrócona do mnie plecami, jednak bez trudu rozpoznałam kto to. Tylko jedna osoba w Hogwarcie miała takie platynowe włosy.

- Dobrze się bawisz? - spytałam, stając zaraz koło niego by napełnić plastikowe kubeczki.

Draco odwrócił się gwałtownie, jednak zauważając że to ja, rozluźnił się nieco.

- Nieszczególnie. - Popatrzył w kierunku swoich przyjaciół którzy najwidoczniej chcieli pobić rekord w jak najszybszym upiciu się, a Pansy przystawiała się tak nachalnie do Zabiniego, że ten musiał ją dosłownie odpychać rękoma.

- To Pansy już nie leci na ciebie? - Spytałam trochę zaskoczona. Właśnie napełniałam trzeci kubek, ale z racji że skupiłam się na temacie rozmowy i się rozkojarzyłam, oblałam sobie całą rękę ponczem.

- Tu masz chusteczki. - podał mi opakowanie, a ja wycierałam rękę, bardzo się ciesząc że jednak zdecydowałam się na zdjęcie swetra. W trakcie imprezy z powodu tylu osób na stosunkowo małej przestrzeni zrobiło się wystarczająco ciepło, a domycie później takiego swetra nie należałoby do najłatwiejszych. - A wracając do twojego pytania, ostatnio dałem jej trochę nazbyt wyraźnie do zrozumienia że nie jestem nią zainteresowany.

Chwilę pomyśłałam nad jego słowami, po czym coś innego przyszło mi do głowy.

-Draco? - chłopak spojrzał na mnie pytająco a ja nerwowo przygryzłam wargę - Zastanawiam się nad jednym, czemu tak bardzo nie lubisz mugolaków?

Od bardzo dawna chciałam mu zadać to pytanie ale się obawiałam. Bałam się że Draco się przede mną zamknie, że poruszyłam temat którego bardzo nie chciał poruszać. Chciałam być bardzo delikatna i robić to z taktem, ale nie mogłam już dłużej krążyć niepewnie wokół tego tematu więc zdecydowałam się na bezpośredniość. W naszych rozmowach raczej nigdy nie poruszaliśmy tematów naszych znajomych czy relacji z nimi, był to trochę temat-pole minowe.

Przez dłuższą chwilę mi nie odpowiadał i jak już pomyślałam że próbuje uniknąć mojego pytania, odezwał się.

- Od dziecka było mi wpajane że jest to coś nienaturalnego. Coś co kala i obraża magię.

- A co ty o tym sądzisz? - spytałam patrząc na niego wyczekująco

Spojrzał na mnie swoimi szarymi oczami które wyrażały jakby zagubienie.

- Nie wiem. - Powiedział tylko.

One danceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz