24.

162 6 0
                                    


Wszyscy nie mogliśmy doczekać się świątecznej uczty. Bardzo się cieszyłam, że będę mogła ją spędzić z przyjaciółmi, ale naprawdę zatęskniłam za swoimi rodzicami. Postanowiłam jednak skupić się na pozytywnych rzeczach, a jakiekolwiek przykre emocje odsunąć od siebie.

Obiad bożonarodzeniowy minął nam cudownie. Jedzenie było jeszcze pyszniejsze niż zwykle, a z deserami to już naprawdę skrzaty przeszły same siebie. Znajdowały się tu nie tylko typowe angielskie, świąteczne desery, ale też desery świąteczne z innych części świata. Był tu skandynawski pudding ryżowy, australijska pavlova, chorwackie minipączki - fritule, francuska rolada, śródziemnomorskie ciasteczka, kostki orzechowe z Hiszpanii, islandzkie cieniutkie ciasto, kanadyjskie landrynki, włoska babka z kandyzowanymi owocami, szafranowe bułeczki ze Szwecji i wiele więcej. Z okazji świąt oraz faktu, że nie było nawet połowy uczniów, nie siedzieliśmy każdy ze swoim domem, tylko wszystkie stoły zostały połączone. Z przyzwyczajenia i tak wszyscy siedzieli koło uczniów swojego domu i nie byliśmy w ogóle wymieszani, ale siedzieliśmy wszyscy twarzą do siebie.

Nie wiem, czy był to tylko wytwór mojej wyobraźni, ale miałam wrażenie, że Draco zerka na mnie cały czas, więc siłą rzeczy ja też na niego często zerkałam.

Dumbledore cały czas nas zabawiał i rozśmieszał. Był dosyć ekscentryczny, ale przy tym bardzo wesoły i psotny. Choć trochę ciężko mi było sobie wyobrazić go jako nastolatka, to pewnie był wtedy niezłym rozrabiaką. Bardzo się cieszyłam, że mamy takiego niesamowitego dyrektora, zwłaszcza po tym, jak mieliśmy okazję poznać dyrektorów Durmstrangu i Beauxbatons. W stosunku do swoich uczniów byli mocno zdystansowani i chłodni. Wyjątkiem byli uczestnicy turnieju, czyli Fleur i Krum, którzy byli specjalnie traktowani, ale reszta uczniów była przy nich wiecznie zestresowana. Dopiero wtedy rzuciło mi się w oczy, że faktycznie nasza relacja z Dumledorem to nie jest klasyczna relacja uczniowie-dyrektor, już nie mówiąc o tym, jak blisko jest on z Harrym, czy z nami, bo też byliśmy z nim bliżej niż większość uczniów z racji naszych powiązań z zakonem feniksa. Traktował swoich uczniów inaczej niż większość dyrektorów.

Mimo że siedzieliśmy w miarę podzieleni według domów, to integrowaliśmy się w większym stopniu niż zwykle. Przy stole panowała miła, luźna atmosfera. Rozmawialiśmy ze sobą nawzajem, rozśmieszaliśmy się i po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem.

Przerwa świąteczna miała trwać jeszcze ten tydzień i następny, a od poniedziałku mieliśmy rozpocząć drugi semestr, ale póki co nie chciałam myśleć o lekcjach.

Jedzenie było oczywiście pyszne i najadłam się na najbliższy tydzień. Wieczór minął nam bardzo przyjemnie, choć raczej zwyczajnie. Nim się obejrzałam, już leżałam w swoim łóżku, zasypiając i zastanawiając się, kiedy tak szybko minął ten dzień.

***

Nim się obejrzałam, już był sylwester. Niesamowicie szybko mi mijały te dni, mimo że były one raczej leniwe i składały się głównie z czytania książek i luźnych rozmów.

Z okazji sylwestra miała być oczywiście organizowana impreza. Bliźniacy skonsultowali to z innymi domami i doszli do porozumienia. Miała się ona odbywać w pokoju wspólnym Hufflepufu (Była to decyzja uwarunkowana względami "politycznymi". Jakby miało się to odbyć u Slytherinu lub Gryffindoru to byłoby wiele sprzeciwów, a Ravenclaw nie chciał ryzykować, udostępniając swój pokój wspólny), ale to Fred i George mieli się zająć większością organizacji.

Wieczorem zaczęłyśmy się już przygotowywać z dziewczynami. Po długich rozważaniach i kilku dyskusjach z przyjaciółkami w końcu zdecydowałam, co na siebie założę. Wybrałam zwykłą, czarną, rozkloszowaną spódnicę i ciemnozieloną, gorsetową bluzkę, która odsłaniała mi kilka centymetrów brzucha. Chciałam do tego ubrać moje czarne sandałki na słupku, które miałam na sobie na przyjęciu u Slughorna, ale Elen z oburzeniem zauważyła, że nie mam nic świecącego lub brokatowego. Uparła się, że przynajmniej buty, powinny mieć w sobie coś takiego.

- Ale ja nie mam żadnych butów, które by spełniały twoje kryteria!

- Jeszcze nie masz, za to masz kreatywną przyjaciółkę, która wybawi cię z opresji. Znam pewne tymczasowe zaklęcie, które zmieni kolor i fakturę twoich butów. - po tych słowach wyciągnęła różdżkę i machnęła nią nad moimi butami, które nagle stały się pięknie złote. Przyjrzałam się im z zachwytem.

- Są piękne. Dziękuję Elen!

- Cała przyjemność po mojej stronie. - uśmiechnęła się szeroko.

Nauczyciele wiedzieli, że co roku na sylwestra organizowane są imprezy, które pewnie nie byłyby przez nich aprobowane, ale starali się przymykać na to oko i o ile się bardzo z tym nie afiszowaliśmy i naprawdę nie przeginaliśmy, to udawali, że o niczym nie wiedzą. Razem z dziewczynami przemykałyśmy cicho przez zamek, wpadając po drodze na kilku krukonów, którzy udawali się w tę samą stronę co my. Po dojściu na miejsce stwierdziłam, że chłopcy przeszli samą siebie. Jak na sylwestra przystało było błyszcząco i była utrzymana ciemna kolorystyka (a trzeba powiedzieć, że ciemne kolory bynajmniej nie dominują w pokoju wspólnym Hufflepufu). Panował też klimat, bardzo charakterystyczny dla imprez z okazji pożegnania starego roku. Oczywiście na stolikach leżały charakterystyczne butelki, ale były też napoje bezalkoholowe i przekąski. Roiło się tu od uczniów wszystkich domów i znajdowały się tu wszystkie kolory tęczy (choć znowu, dominowały ciemne odcienie i brokaty).

Weszłyśmy z dziewczynami w ten tłum i rozpoczęłyśmy świętowanie. Fakt, że nie przebywaliśmy w naszym pokoju wspólnym, pomógł Hermionie bardziej się wyluzować i dać porwać zabawie. Brałyśmy udział w kilku grach i zabawach, które były organizowane i świetnie się przy tym bawiłyśmy. Muzyka grała na tyle głośno by wypełnić całe pomieszczenie, ale nie na tyle, by pobudzić wszystkie duchy z okolicy.

Oczywiście udało mi się wypatrzeć z tego tłumu Draco. Wypatrywanie go naprawdę nie należało do trudnych zadań z uwagi na jego wysoki wzrost i włosy, które zawsze się wyróżniały ze względu na ich wyjątkowo jasny odcień. Na początku szkoły zastanawialiśmy się z przyjaciółmi czy przypadkiem ich nie farbuje, ale po tylu latach nie mamy już najmniejszych wątpliwości. Jego włosy miały nieustannie identyczny odcień, co w wypadku farbowania na dłuższą skalę byłoby raczej niemożliwe. Prędzej czy później wyszedłby minimalnie jaśniejszy lub ciemniejszy odcień lub nawet jakieś nierówne ufarbowanie. Z całą pewnością były one naturalne.

Kiedy zauważył, że na niego patrzę, udało mi się jedynie niezwykłą siłą woli nie odwrócić natychmiast wzroku. Wytrzymałam jego spojrzenie i posłałam mu uśmiech, który został odwzajemniony przez drgnięcie jego kącików ust.

One danceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz