25.

154 6 0
                                    

Rzuciłam do przyjaciół jakąś głupią wymówkę, że idę po coś do picia i przepchnęłam się przez tłum do ślizgona, który akurat stał sam. Miał na sobie czarne spodnie od garnituru i białą koszulę, od której miał rozpięte dwa guziki na samej górze. Wyglądał naprawdę dobrze. Draco ubierał się zawsze bardzo elegancko. Marynarki, krawaty, te sprawy. Tym razem również wyglądał elegancko, ale trochę swobodniej.

- Hej! Dobrze wyglądasz. - zagadnęłam, jak już znalazłam się w wystarczającej odległości od niego, by był w stanie mnie usłyszeć on, ale niekoniecznie wszyscy ludzie dookoła.

- Witaj, ty również wyglądasz zjawiskowo. - bardzo starałam się nie zaczerwienić. Komplementy przeważnie wprawiały mnie w zakłopotanie, nie byłam najlepsza w przyjmowaniu ich.

- Dzięki - mruknęłam nieśmiało - Jak ci minął miniony rok? - spytałam. Po chwili mina mi zrzedła, jak uświadomiła sobie, że moje pytanie może być dosyć nie na miejscu, biorąc pod uwagę, że jego ojca zamknięto w azkabanie i bóg jeden wie co się u niego dzieje. Postanowiłam jednak nie tracić dobrej miny i mieć nadzieję, że jego myśli nie koniecznie zwrócą się w tym kierunku, co było dosyć wątpliwe. Jego twarz trochę się spięła, ale ewidentnie nie chciał nic dać po sobie poznać.

- Bywało lepiej. - zagryzłam wargę zła na samą siebie, że wykazałam się takim rażącym brakiem taktu.

- To miejmy nadzieję, że ten rok przyniesie tylko to, co najlepsze - uśmiechnęłam się, tak szeroko jak tylko potrafiłam, entuzjazmem próbując zakryć swoją poprzednią gafę, ale jeśli to możliwe to ślizgon jeszcze bardziej zmarkotniał. Zdecydowałam się na desperacką zmianę tematu.

- Myślałeś kiedyś nad tym, że dobrze byś wyglądał w różowym krawacie? - zaraz jak tylko wypowiedziałam te słowa, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Czy mogłam powiedzieć coś głupszego? Tak, chciałam desperacko zmienić temat, ale czy nie mogłam desperacko wymyślić czegoś innego? Serio? Pochyliłam głowę nad swoją własną głupotą, podczas gdy ślizgon zaczął chichotać.

- Nie, nigdy nad tym nie myślałem i wątpię, czy dobrze bym wyglądał w różu. -udało mu się oponować histeryczny śmiech i odpowiedzieć.

- Tak, chyba faktycznie. - również wybuchłam śmiechem.

Moja próba zmiany tematu, mimo że nie przebiegła tak, jak bym mogła chcieć, to przynajmniej okazała się jak najbardziej skuteczna. Śmiech pomógł nam rozładować napięcie i zapomnieć o poprzednim temacie rozmowy.

- W przyszłym tygodniu mamy zajęcia?

- Tak, zaczyna się już szkoła więc jak najbardziej. - odpowiedziałam, zbliżając się minimalnie do niego z powodu coraz większego hałasu.

- Vivian! - usłyszałam głos Harry'ego i odwróciłam się gwałtownie - Zostaw ją Malfoy!

- Harry! Przecież tylko rozmawiamy. - oburzyłam się. Brunet wziął mnie za rękę i odciągnął do stojących pod ścianą przyjaciół stłoczonych w grupkę.

- Jesteś strasznie naiwna Vivian! Wiem, że jesteś optymistką, wierzysz w drugą szansę, że ludzie się zmieniają i tak dalej, rozumiem, że starasz się być w stosunku do niego uprzejma, bo macie razem zajęcia, ale czy ty nie widzisz, że on próbuje tobą manipulować i nim się obejrzysz, będzie z ciebie wyciągał informację jak z myślodsiewni!? Zaczął od pytania o zajęcia, mimo że świetnie wiedział, że będą one w przyszłym tygodniu i nim byś się obejrzała, zadawałby ci kolejne pytania i kolejne i nawet byś nie zauważyła, kiedy byś mu zdradziła coś istotnego.

Aż się zachłysnęłam z oburzenia. Posądzał mnie o bycie naiwną, niedyskretną i głupią!

- Harry, to już nie jest podejrzliwość to PARANOJA. Nie masz do mnie za grosz zaufania! Wierz mi, nie jest łatwo mną manipulować i NIGDY nie zdradziłabym mu nic poufnego. Umiem trzymać język za zębami. Masz mnie za kretynkę! - byłam naprawdę wściekła.

- Absolutnie nie uważam, że jesteś kretynką. - powiedział już łagodniej - Jesteś jedną z najmądrzejszych osób, jakie znam, ale nawet tymi najlepszymi można manipulować.

- On nigdy nie zadawał mi żadnych pytań, które by w jakikolwiek sposób mogły nawiązywać do czegokolwiek, co nie powinno dotrzeć do jego uszu!

Harry zacisnął usta w wąską linię, ale nic nie powiedział, najwyraźniej dostrzegając moje wzburzenie. Wiedziałam jednak, że ten temat nie jest zamknięty i jeszcze z całą pewnością do niego powróci. Bardzo starałam się uspokoić, zapomnieć o tym i wrócić jak najszybciej do zabawy, ale jeszcze przez jakiś czas byłam wytrącona z równowagi.

Wielkimi krokami zaczęła zbliżać się północ. Wszyscy przystanęliśmy i zaczęliśmy odliczanie.

- ..., 3, 2, 1, 0! Szczęśliwego Nowego Roku!

Bliźniacy wypuścili swoje fajerwerki, które (podobno) mogły być puszczane w pomieszczeniach. Cały pokój wypełniły błyskające światła we wszystkich kolorach tęczy. O dziwo nie było żadnych huków czy wybuchów i jedyne co zakłócało ciszę to ciche westchnienia zachwytu. Zobaczyłam kilka całujących się par, w tym Ginny z Deanem, którym z dziwnym wyrazem twarzy przyglądał się Harry. Wymieniliśmy z przyjaciółmi uściski i krótkie życzenia na miniony rok, po czym poszliśmy do bliźniaków, by również życzyć im jak najlepszego roku i pogratulować im fajerwerków. Udało mi się do nich przepchać jako pierwsza i później jak inni byli zajęci chwaleniem ich nowego wynalazku mi udało się niepostrzeżenie przepchać do Draco.

- Szczęśliwego Nowego Roku!

- Szczęśliwego Nowego Roku. - odpowiedział, chowając do kieszeni.

- Chciałam cię bardzo przeprosić za Harry'ego. Zachował się okropnie.

- Nie rozumiem, czemu przepraszasz. Po pierwsze to nie ty byłaś nie uprzejma, a po drugie trochę mu się nie dziwię. Strasznie nie lubię, jak ktoś przeprasza lub musi płacić za coś, co zrobił jego znajomy, krewny czy towarzysz. To nie fair. - wyczułam, że nie chodzi mu tylko o tą sytuację i to, co powiedział, odnosi się też jakoś do niego. Wiedziałam, że nie ma się łatwo, zwłaszcza w ciągu ostatniego roku. Nigdy się nie pytałam go o rzeczy związane z jego rodziną lub śmierciożercami. Byłam dosyć ciekawską osobą, ale umiałam trzymać język za zębami, a akurat w tej kwestii postanowiłam nie dopytywać. To nie były lekkie tematy i momentami nie byłam pewna czy na pewno chciałabym poznać odpowiedzi na niektóre pytania. Wiedziałam, że Draco nie jest święty, nie była to żadna tajemnica, ale nie uważałam, że jest chociażby w połowie tak zły, za jakiego uważa go Harry. Wiedziałam, że jego ojciec jest śmierciożercą, ale to jeszcze nie znaczyło, że on nim jest.

- Wybacz, ale muszę już iść, zanim znowu Harry mnie zauważy i rozpęta kolejną aferę. - nie chciałam jeszcze iść, zawsze mi się z nim świetnie rozmawiało, ale cierpliwość Harry'ego i tak została już dzisiaj wystawiona na próbę i nie chciałam, by znowu się popsuła atmosfera. Nie chciałam psuć tego pierwszego dnia nowego roku.

One danceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz