12.

204 6 0
                                    


- Dobra, to chyba tyle jeśli chodzi o dzisiejsze zajęcia. Idzie ci zdecydowanie coraz lepiej. - pochwaliłam blondyna wstając z ławki - To do zobaczenia za tydzień. - pożegnałam się wychodząc z klasy

- Czekaj. Gdzie idziesz? Zarówno wieża Gryffindoru jak i wielka sala są w drugą stronę.

- Tak, ale idę jeszcze do biblioteki. - naprawdę nie miałam ochoty wracać, by przypadkiem nie natknąć się na pewną osobę. Idąc do biblioteki szanse były o wiele mniejsze.

- Nie możesz unikać swoich znajomych w nieskończoność. - spojrzał mi w oczy - Nawet jeśli twoi znajomi do dupki.

- Unikać? A kto powiedział że chcę kogokolwiek unikać? - skłamałam, udając że nie słyszałam tej części o "dupkach".

- Idziesz do biblioteki, najwidoczniej nie na chwilę. Czytać jest tam raczej nie wygodnie, albo na pewno znacznie mniej wygodnie niż w pokoju wspólnym lub dormitorium, lekcji też raczej nie idziesz odrabiać bo nie masz ani pióra, ani pergaminu. Plus wbiegłaś dzisiaj do sali cała zapłakana dobre półgodziny przed zajęciami.

- Kiedy zostałeś Sherlockiem?

- Jestem po prostu spostrzegawczy i nie zmieniaj tematu. - oparł się o ścianę z założonymi na piersi rękami.

- Okay, masz racje. Po prostu nie mam ochoty widzieć pewnej osoby dzisiaj. - niechętnie się poddałam, również opierając się o ścianę.

- To gdzie będziesz spać? Na korytarzu, czy między regałami w bibliotece?

- Bez przesady, na noc wrócę do dormitorium. - tak naprawdę to w ogóle nie myślałam o tej kwestii, ale chyba trochę nie miałam wyjścia.

- No to jak tam chcesz. Wprawdzie musisz być strasznie głodna, a unikanie rudego Weasleya, nic ci nie da.

- Kto powiedział że unikam właśnie jego? - moje brwi uniosły się pytająco i częściowo również ze zdziwienia.

- Błagam cię. To on ma inteligencję starego buta i wrażliwość dementora. To musiał być on. - uniósł znacząco brwi

- W każdym razie nie jestem głodna i mam się dobrze. Do widzenia. - chciałam już zakończyć tą dyskusję. Poszłam prosto do biblioteki z perspektywą czasu sam na sam z książką i bezsennej nocy, jako że ta chwila przyjemności będzie mnie później kosztować odrabianiem zadań do białego rana.

W drodze do biblioteki przyszło mi do głowy że może nie jest to najlepsze miejsce. Teraz wprawdzie moi przyjaciele powinni być na kolacji ale w każdej chwili mogą tam przyjść. Było to zbyt oczywiste miejsce. A zresztą, może tam być całkiem sporo ludzi, a raczej chciałam teraz pobyć sama.

Kierując się tymi myślami poszłam do biblioteki wypożyczyć tylko książkę ("Tam, gdzie amortencja zawiodła") i udałam się w kierunku wieży astronomicznej. Nie powinno być tam teraz nikogo, więc mogłam liczyć na trochę spokoju. I nie przeliczyłam się.

***

Po kilku godzinach czytania popatrzyłam na zegarek. Wybiła już północ. Spędziłam całe cztery godzin czytając książkę, a jak ją skończyłam to stwierdziłam że jest za wcześnie by wracać, więc poczekałam jeszcze z godzinkę obserwując nocne niebo i przyglądając się gwiazdom. To było magiczne miejsce. Uwielbiam tu przychodzić. Niestety musiałam już wracać do dormitorium by zająć się lekcjami. Musiałam być bardzo ostrożna aby się na nikogo nie natknąć. Wałęsanie się o tej porze po zamku było zabronione, i gdyby ktoś mnie teraz przyłapał miałabym niezłe kłopoty. Na szczęście udało mi się pozostać niezauważoną. Tylko raz serce mocniej mi zabiło jak usłyszałam Irytka w sali, koło której akurat przechodziłam. Gruba dama nie była zadowolona że ją obudziłam ale mnie wpuściła. Z ulgą stwierdziłam że pokój wspólny jest pusty. Na palcach poszłam do dormitorium, i wyglądało na to że dziewczyny już spały. Po cichu usiadłam pod oknem i wzięłam się za odrabianie lekcji.

***

Koło piątej stwierdziłam że mogę się już położyć. Hermiona będzie wstawać jak zwykle o siódmej, więc nie bałam się że zaśpię i będę spać do południa. Wprawdzie sen to luksus na który nie było mnie stać, ale musiałam się zdrzemnąć chociażby na te dwie godziny.

Były to chyba najpiękniejsze dwie godziny mojego życia. Zasnęłam w momencie, a mi się to nie zdarza. Zostałam obudzona przez Hermionę która się na mnie rzuciła.

- Och, Viv! Martwiliśmy się o ciebie. Przez cały wieczór nikt cię nie widział. Nie pojawiłaś się na kolacji!

- Chciałam tylko trochę pobyć sama. - zaczęłam się tłumaczyć sennym głosem, próbując wyplątać się z kołdry i objęć przyjaciółki

- A Ronem to ty się nie przejmuj! Nawet Harry był na niego wściekły że cię tak potraktował. Cały wczorajszy wieczór spędził z Lavender, bo tylko ona chciała się do niego odzywać. - Pocieszyła mnie Elen, krzywo patrząc na łóżko śpiącej Brown - A tak w ogóle, to kiedy przyszłaś tu do pokoju?

- Coś po północy. - odpowiedziałam próbując ponownie oswobodzić się z ich uścisków.

- Napędziłaś nam niezłego stracha. Nie było cię nawet w bibliotece, a sprawdzaliśmy tam chyba ze dwa razy. Jedyną osobą która tam była to Malfoy, ale tylko przez chwilę. Wyglądał jakby czegoś szukał. - Hermiona zasępiła się na chwilę wzmieniając ślizgona. Nie powinno mnie chyba przecież dziwić że Draco przyszedł do biblioteki. Mógł przecież chcieć po prostu wypożyczyć książkę. Na pewno nie miało to żadnego związku ze mną, prawda?

- A gdzie ty byłaś, tak w ogóle? - spytała Elen w końcu mnie puszczając z objęć i przerywając moje dumanie.

- Na wieży astronomicznej. - odpowiedziałam próbując pozbyć się wcześniejszych myśli z głowy, przeczesując palcami włosy.

- No tak! Czemu ja na to nie wpadłam! Przecież to było oczywiste! El! Jak my mogłyśmy to przegapić!? - brunetka uderzyła ręką w czoło

- Może umyjmy się i chodźmy na śniadanie. Vivian musi być strasznie głodna. - Elen jak zwykle wiedziała co jest w tym momencie najważniejsze.

Szybko się ogarnęłyśmy i zeszłyśmy na śniadanie. W wielkiej Sali, przy stole siedział już Harry, rozmawiając z Ginny. Po Ronie nie było śladu. Moi przyjaciele powitali mnie nie mniej wylewnie od Hermiony i Elen. Ginny zapewniała mnie o kilku rzeczach które zrobi Ronowi jak tylko go zobaczy, które z grubsza nie nadają się do powtórzenia.

Szybko uporałam się ze śniadaniem, bo czekała mnie jeszcze masa pracy, i musiałam się śpieszyć o ile chciałam dzisiaj pospać przynajmniej ciut dłużej.

One danceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz