29.

131 6 0
                                    


Po dłuższej chwili Draco delikatnie się poruszył, więc wypuściłam go z uścisku. Jego twarz minimalnie się rozluźniła.

- Wiesz, jakie by plotki zaczęły krążyć, gdyby nas ktoś zauważył? - uśmiechnął się delikatnie kącikiem ust, aby mi pokazać, że nie mówi całkowicie na serio.

- Nie obchodzi mnie to. - nie było to do końca prawdą, zawsze byłam strasznie wyczulona na punkcie tego, co ludzie o mnie myślą. Kiedyś było to wręcz moją małą obsesją, ale bardzo nad ty pracowałam. Dalej się przejmuję bardziej, niż byłoby to wskazane, ale już jest lepiej. Nie przejmowałam się tym w tym momencie aż tak bardzo, bo nie mogłam go zostawić. Chciałam zrobić wszystko by tylko poprawić mu samopoczucie bez względu na cenę. Nawet jeśli to znaczyło stanie się źródłem bardzo złośliwych (szkolne plotki zawsze były złośliwe), szkolnych plotek.

- Dziękuję - szepnął tak cichutko, że gdybym nie była tak blisko niego, to bym pewnie tego nie usłyszała. - Kurde. - powiedział już ciut głośniej - Już drugie nasze spotkanie jest skupione w zasadzie tylko na mnie i na moich problemach, pewnie masz już dość użalania się nade mną.

- Nie użalam się nad tobą. Masz pewne problemy, nie wiem, jak mogę ci z nimi bezpośrednio pomóc, ale przynajmniej mogę cię pocieszyć, więc to właśnie robię. Każdemu przyda się czasem pomocna dłoń. Każdy czasem tego potrzebuje. Pocieszenia.

- Mam wrażenie, że jesteś dla mnie za dobra. Przez sześć lat obrażałem twoich przyjaciół i ciebie też. Zrobiłem wiele okropnych rzeczy a mimo to dalej mnie pocieszasz.

- Może i kiedyś robiłeś niefajne rzeczy, ale spotykamy się regularnie raz w tygodniu, przez ponad pół roku i twoje zachowanie naprawdę jest dobre. Ani razu nie obraziłeś mnie, ani moich przyjaciół. Albo się zmieniłeś, albo w mojej obecności pozbyłeś się tej konkretnej maski. Tak czy siak, nie jestem dla ciebie za dobra, bo ty nie jesteś dla mnie za zły. - podsumowałam a Draco uśmiechnął się przebiegle.

- Mówisz tak tylko i wyłącznie, bo omamiłem cię jako wyśmienity tancerz i teraz powiesz wszystko by tylko jeszcze kiedyś móc ze mną zatańczyć. - powiedział z szelmowskim uśmiechem. Bardzo starałam się powstrzymać wybuch śmiechu, narastający we mnie, ale bezskutecznie. Starałam się jak najszybciej opanować, licząc, że nikt nie zwróci na nas uwagi, ale powstrzymywanie emocji nigdy nie było moją mocną stroną. Jego stwierdzenie było o tyle śmieszniejsze, że my w zasadzie jedynie bujaliśmy się do muzyki i nie wymagało to szczególnego wysiłku ze strony żadnego z nas. I prawdą było też to, że bardzo chciałabym jeszcze móc z nim zatańczyć.

Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając, czy ktokolwiek postanowi znaleźć źródło tego dźwięku. Chyba na szczęście nie. Zastanawiałam się, czy powiedzieć to, co mi się cisnęło na usta, ale nie wiedziałam, czy to dobry pomysł.

- Bardzo chętnie jeszcze z tobą zatańczę, ale to nie znaczy, że próbuję się ci podlizać. - powiedziałam to żartobliwym tonem, ale kryła się w tym pewna prośba i pytanie. Nie chciałam go naciskać, ale chciałam wiedzieć, na czym stoimy.

- Zapewniam cię, że jeszcze będziemy mieli okazję.

Bardzo starałam się nie uśmiechnąć szeroko na te słowa.

- Jednak teraz powinniśmy już chyba się rozejść, bo jesteśmy zbytnio na widoku, a nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by się stało, gdyby nagle Potter tu wbił. - zauważył, a ja cicho parsknęłam, ale był to raczej nerwowy odruch. Faktycznie, z całą pewnością nie skończyłoby się to dobrze.

- No to do zobaczenia w piątek. - pożegnałam się, po czym ruszyłam do wyjścia i skierowałam się w stronę wieży Gryffindoru.

Całą drogę z biblioteki przebyłam cała w skowronkach. W pokoju wspólnym aż roiło się od uczących się uczniów, którzy musieli mieć wyjątkowo tragiczne warunki w swoich pokojach, że mimo wszystko woleli uczyć się tutaj. Wspięłam się po schodach do swojego dormitorium, gdzie ku mojemu zadowoleniu zastałam jedynie Elen i Hermionę. Jak tylko przekroczyłam próg naszego pokoju, dziewczyny zwróciły na mnie badawczy wzrok.

- Widzisz, znowu! - podekscytowana Elen zwróciła się do Hermiony.

- Co "znowu"? - spytałam się zdezorientowana. Dziewczyny posłały sobie porozumiewawcze spojrzenia. Elen odchrząknęła.

- Zauważyłyśmy, że ostatnio jakoś dziwnie się zachowujesz. Bujasz w obłokach i często wracasz skądś z takim rozmarzonym wyrazem twarzy. Podejrzewamy, że albo masz kogoś na oku, albo nawet chodzisz z kimś. - wyrzuciła z siebie i obie posłały mi wyczekujące spojrzenie. Na chwilę mnie zatkało. Wiedziałam, że nie jestem jakoś powalająco dyskretna i nie za dobrze ukrywam swoje uczucia i spodziewałam się, że ten moment w końcu nadejdzie, co nie znaczyło, że byłam na to gotowa. Wzięłam dwa głębokie wdechy.

- Chyba możliwe, że ktoś mi się podoba. - przyznałam nieśmiało. Elen wydała z siebie podekscytowany pisk, a ja w tym czasie usiadłam koło nich na brzegu łóżka.

- Prosimy o szczegóły! Kto to? Znamy go? Albo przynajmniej kojarzymy? A czy ty mu się podobasz?

- Powoli, powoli! - na moją twarz wypłynął rumieniec - Nie wiem jeszcze do końca co się obecnie dzieje między nami i kojarzycie go.

- Kto to? - dociekała Hermiona.

Nieśmiało pokręciłam głową, chcąc im dać do zrozumienia, że wolę tego nie zdradzać.

- No coś ty taka tajemnicza. - jęknęła Elen - Nie trzymaj nas tak w niepewności. - zrobiło mi się trochę głupio, bo na ich miejscu też pewnie zżerałaby mnie ciekawość, ale naprawdę nie sądziłam, że to dobry pomysł i postanowiłam obstawać przy swoim. Po przedłużającej się ciszy Elen znowu jęknęła. - Powiedz przynajmniej z jakiego domu albo jakiego roku! - dalej milczałam. - Ughh, no dobra. - westchnęła z rezygnacją. Hermiona też wyglądała na zawiedzioną. - Czy powiesz nam cokolwiek?

- Tylko tyle, że mogłabym rozmawiać z nim godzinami i czuję się przy nim niesamowicie i sprawia, że patrzę na świat inaczej. - wiedziałam, że takie ckliwe wyznanie powinno przynajmniej trochę je usatysfakcjonować, przy czym było oczywiście prawdziwe, choć mocno ogólne. - I proszę, byście nie mówiły nic chłopakom, bo wiecie, jacy oni są. - Hermiona i Elen automatycznie pokiwały głowami, świetnie rozumiejąc, o co mi chodzi. Poczułam pewną ulgę. Dalej było to pewną tajemnicą, ale sam fakt, że wiedzą takie ogólniki pomagał. Już nie czułam się, jakbym je okłamywała. Od razu mi się jakoś lżej zrobiło.

One danceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz