~Victoria~
~ Jakieś 10 godzin od ucieczki ~
Poraz kolejny uciekam przed zimowym, muszę przyznać naprawdę szybko mnie znalazł. Na moje nieszczęście znajdujemy się na terenie jakiś magazynów, coś czuję, że mam małe szansę na przeżycie tego spotkania. Jak na razie jeszcze we mnie nie strzela więc jest dobrze.
Świat chyba sobię ze mnie żartuje, za mną stoi zimowy a na przeciw mnie Kapitan flaga. Gdzieś też mignął mi ich latający kolega, nie chodzi mi o człowieka z żelaza. Jest tam u nich jeszcze jeden, jego nazwy nie pamiętam, w sumie to nawet nie czas o tym myśleć. To całkiem śmieszne, że dwie skamieliny mnie otoczyły. Tak wiem, że zimowy nie ma tylu lat na ile wygląda. Choć ile dokładnie też nie wiem.
Nawet nie wiem czemu, zaczęła cofać się do zimowego, wiem pewnie będę tego żałowała. Zauważyłam, że kiedy ja robię krok do tyłu, Ameryka robi jedne do przodu. Przez co cały czas dzieli nas ta sama odległość. Za plecami usłyszałam dźwięk broni, nawet nie myśląc odwróciłam się w stronę zamaskowanego matalorękiego. Zaczęłam biec w jego stronę, zaraz po mnie zaczął bieg pan flaga. Zrobiłam tak by wysztko przenikało przez moje ciało, co było dobrą decyzją, już po chwili przez moje ciało przeleciały dwie kulę. Ostateczne zatrzymały się na tarczy kapitana, bardziej to się od niej odbiły, a ja przebiegłam sobie przez ciało mojego niedoszłego zabójcy.
Zimowy żołnierz zaczął walczyć z Kapitanem Ameryką, ca dla mnie w sumie jest na rękę. Oni zajmą się sobą, jeszcze niech człowiek ptak do nich dołączyć. Chodź nie ma tak dobrze, bo wspomniany wcześniej bohater właśnie zaczął mnie gonić. Jak się mam go pozbyć, tak trochę ciężko będzie jeśli nie zejdzie na ziemię.
Słyszałam jak człowiek ptak wzywa wsparcie, część ma iść pomóc dla Steve a reszta ma mnie łapać. Czuje się jak tej jeleń podczas polowania, szczerze współczuję dla zwierząt na które się poluję.
No to tak, właśnie się bawię w chowanego z Falkonem, brawa dla mnie już pamiętam jak mu było. Weszłam do jednego z magazynów i się w nim schowałam, z pomocą mocy weszłam do jeden z pudeł ma samej górze. Wchodzi na takie wierzę z pudeł nie polecam, bardzo niestabilne są, przeszkadza to szczególnie jak masz mało czasu. Kilka razy cała konstrukcja zaczęła się ruszać. Miałam wrażenie, że spadnę.
W magazynie jestem ja, Falkon, Stark który kombinuje coś, co ma ułatwić znalezienie mnie, Wanda i ponoć z tego co rozumiem kolega z łukiem gdzieś na dachu. Choć teraz raz wiem, że Chyba nie ma kamery termowizyjnej w stroju. Moje poprzednie obawy nie były potrzebne.
Stark zaczął skanować cały budynek, kawałek po kawałku, czyli zaraz mnie znajdą. Pora robić plan ucieczki. Choć naprawdę najpierw, musiała coś zmienić w swoje zbroi.
Nie wiem jak ale udało mi się uciec, właśnie idę sobie niewidzialna, długa jeszcze taka nie będę, bardzo dużo energii na to marnuję. W sumie dlaczego nie wpadłam na to wcześniej, czasem zapominam o moich mocach, to potem mam. Mogłam od razu tak zrobić. Dawno być daleko. A teraz moje szanse na wyjście z tego trochę zmalały.
Nie odeszłam jakoś daleko. Zauważyłam ślady krwi, prowadząc pod jedną ze ścian, postanowiłam sprawdzić co się stało. Pod ścianą leżała Czarna Wdowa, z widoczną raną po kuli, postanowiłam jej pomóc. Nawet nie wiem co mną kierowało w tej chwili, była nie przytomna ale oddychała. Chyba poprostu fakt, że sama nie dawno byłam w takiej sytuacji. W sumie naprawdę nie wiem. Może chęć udowodnienia sobie czegoś.
Opatrzyłam jej ranę, trochę prowizorka ale ważne, że działa i krew się nie leję. Sprawdziłam też czy miała przy sobie telefon, nie mała nić czym bym mogła wezwać pomoc.
Trochę myślałam nad tym co mam robić, mam tylko jeden pomysł, dostarczę ją do ich siedziby. Trochę odpoczęłam w czasie jej ratowania, czułam się na siłach by używać moich mocy.
Wzięłam kobietę na ręce, zaczęłam się teleportować w kierunku ich pasy, na mojej szczęście jej położenie nie było tajne.
Kiedy stałam z nią na rękach po drzwiami ich bazy, wyglądałam pewniej gorzej niż ona. Cały świat wirował, z nosa leciała mi krew, w sumie wąska stróżka czerwonej ciecz leciała mi i z ust. Nacisnęłam przycisk chyba dzwonek, kiedy to zrobiłem upadłam na kolana, ostatnimi siłami walczyłam by utrzymać świadomość.
W momencie kiedy drzwi zaczęły się otwierać , teleportowałam się jak najdalej. W sumie zrobiłam niezłe widowisko tak się teleportującą dziś. Po kolejnej teleportacji straciłam przytomność. No chyba kres moich możliwości jak na ten moment. Choć nigdy nie była w stanie świadomie wykorzystywać tak długo moich mocy.
~Kapitan Ameryka~
W czasie naszej bójki z Zimowym Żołnierzem Natasha ucierpiała. Powiedziała, że to nic takiego, chwilę później straciłem z nią kontakt. Nie mogłem przerwać bójki z moimi rywalem, część drużyn która była ze mną też mała zajęcie.
Kiedy skontaktował się ze mną Banner, że ktoś przyniósł Natashe do bazy cieszyłem się bardzo. Dziś naprawdę miałem wiele przeżyć, nie dość, że to z Wdową to jeszcze Zimowy okazał się moimi przyjacielem z dawnych lat. Sam już nie wiem co mam o tym myśleć. Dziewczyna której szukaliśmy uciekła, tak naprawdę wracamy do bazy z niczym, co mi się szczerze nie podoba. Zimowym co do czego też udało się zniknąć. Przynajmniej Nat mówiła, że tak go nazywają. Zimowy Żołnierz.
Tony postanowiły sprawdzi na kamerkach, kto dostarczył Natashe. Wszystkich nas bardzo zdziwiło kto to był, szczególne stan tej osoby. Sama dziewczyna wyglądała jakby potrzebowała pilnie pomocy medycznej. Jej twarz była cała we krwi, część drożyny która dziś ją łapała, zgodnie twierdzili , że kiedy widzieli ją osotnich raz była cała. Z tego też co mówił nasz doktorek z zielonym kolega, gdyby dziewczyna nie opatrzyła rany Nat nasz skład był by o jedną osobę mniejszy. Victoria zrobiła kawał dobrej roboty pomagając jej dzisiaj.
~Wanda~
Wszyscy byli zdziwieni tym kto pomógł dla Natashy, w sumie ja chyba byłam najmniej. Może również Rogers nie wydał się szczególnie zdziwiony. Przecież już razem widziałam i on też jak komuś pomaga, reszta drużyny też o tym słyszała. Chodzi może zdziwiło ich to , że mimo naszej nagonki na jej osobę i tak mogła. Mimo wszytko widać to, że jest gdzieś tam dobra, nie zależnie jak świat ją skrzywdził.
Ja sam kiedyś byłam zaślepiona przez zemstę, walczyłam przeciwko mojej obecnej rodzinnie. Ona za to nigdy zła nie była, tak przejmniej myśleć po wysłuchaniu jej zeznań. Chodzi w sumie mogłam kłamać, sama już nie wiem. Teraz denerwuję mnie to, że nie mogę jej wejść do głowy. Choć próbowałam wiele razy.
Weszłam waśnie do takiego jakby szpitalnej części w tym budynku, chciałam sprawdzić co u Nat. Z tego co wiem odzyskała przytomność, może czegoś potrzebuje to jej podam.
Moja wizyta skoczyła się na powiedzeniu jej kto jej pomógł. Potem rozmawialiśmy o Victorii i o tym co mówiła jeszcze w tarczy. Razem stwierdziłyśmy, że gdyby chciała nas skrzywdzić dawno by to zrobiła. Zauważyłyśmy też, że ona nawet się nie broni przed nami, tylko ucieka bez robienia komuś krzywdy. Najbardziej ciekawi mnie co się stało w czasie, od jej wyjścia z magazynu, do pojawienia się pod drzwiami tęgo budynku.
Drużyna postanowiła powiedzieć o całej sytuacji dla Furego, chcemy ją znaleźć i zaproponować zostanie tu. Ciakawe czy się zgodzi, przecież pod czujnym okiem całej ekipy powinna być grzeczna. No chyba, że serio umów się na skoki z samolotu z Kapitanem.
CZYTASZ
Kocham Cię! || Wanda Maximoff ||
RandomFragment jednego z rozdziałów: " To dziwne, że Rosyjska maszyna do zabijania, uświadomiła mi moje uczucia?" Opowieść kiedyś była już opublikowano, teraz jest trochę poprawiona i powraca.