Wszyscy patrzyli się w przerażeniem na tą sytuację, kiedy przedmiot uderzył w łucznika, po czym odbił się od jego klatki piersiowej i uderzył w podłogę. Zaczęłam się śmiać, już nie wytrzymałam tego, chwilę później i Clit wybuchł śmiechem.
Każdy obecny w salonie, patrzył się na nas nie rozumiejąc. Postanowiłam im wszystko wyjaśnić.
Podeszłam do leżącej na podłodze zabawki, zabrałam ją z podłogi. Sama potem usiadłam obok mojej dziewczyny, dałam jej buziaka w nos.
Po czym ostentacyjnie połamałam przedmiot,by pokazać, że to tylko zabawka.
- Jak widzicie to tylki zabawka, nie jestem godna, no i nigdy taka nie będę.- powiedziałam na głos.
- Przyznajcie miałem fajny pomysł na żart.- powiedział sokole oko.W salonie zaczęłam się dyskusja, na temat całej tej sytuacji. Ja uśmiechałam się tylko pod nosem, wiedziała jeszcze o dwóch żartach.
Wanda położyła nogi na moje uda, ja objęłam jej sylwetkę ramieniem. Siedziałyśmy tak siebie, co raz obdarowując się całusem. W którym momencie na telewizorze ktoś włączył jakiś film, miał on chyba zakończyć dyskusje jaka trwała.
W pewnym momencie nastąpiła scena zaraczyn, postaci w filmie. Nie wiem czy to ja mam kupić Wandzi pierścionek, czy może ona mi. Która ma zrobić ten krok, nawet nie jestem pewna czy to ma być pierścionek.
Ja sama bardziej chciała bym naszyjnik, to tylko dla tego, że pierścionek łatwiej zgubić jak dla mnie. W sumie wpływ na to miała też bajka, ,,Awatar legenda Aanga" tam były naszyjniki zaręczynowe.
Moja dziewczyna na pewno woli pierścionek, kiedyś mówiła co o tym, ja jej powiedziałam, że mi bardziej podoba się opcją z naszyjnikiem. Teraz tylko pytanie, czy ja jestem gotowa na tak odważny krok.
Jestem pewna uczuć jakimi darzę jej osobę, tylko czy nie jestem za młoda, czy obie nie jesteśmy. Chodź ja już mam 18 lat, nie pochodzę urodzin.
Zawszę mu się moje urodziny źle kojarzył, niespełnione nadzieję, marzenia które nigdy się nie ziszczą. Dużo zawodu też im towarzyszyło.
Tu nikt nie wie jaka to data, co mi bardzo pasuje. Sama mogę zapomnieć o wszystkim co wiąże się z tą datą. W tym roku nawet zapomniałam o ich istnieniu, trzy dni później kiedy spojrzałam na kalendarz, zorientowałam się, że ten dzień już jest za mną.
Wanda jest trochę starsza, ma 25 lat w tym roku. Między nami jest całkiem duża różnica wieku, temu zaprzeczać nie będę. Ona może być już gotowa na zaręczyny, czy późniejszy ślub. Ja nie wiem czy jestem, boję się tej chwili.
Na tą chwilę nie jestem gotowa, powiedzieć tak na to pytanie. Jestem porostu za młoda na takie deklaracje, za bardzo nie ogarnięta.
Odwróciłam głowę w stronę dziewczyn, kiedyś będę gotowa, zapytać o to, lub odpowiedzieć na to tak. Tylko to jeszcze nie dziś, miejmy nadzieję, że jeszcze jakiś czas nie padnie to pytanie.
Kiedy filmy się skoczył, każdy doszedł się w swoją stronę. Do Starka nawet przyszedł jakiś kokego, widziała go tu parę razy, okazji porozmawiać nie było.
Z tego co o nim wiem, też bawię się w bohatera,ma zbroje od Toniego, która ponoć kiedyś mu zabrał. Jakoś szczegolow nigdy nie poznałam, może kiedyś się to zmieni.
Wanda właśnie uczyła z Nat robić warkocze Clinta i Kapitana. Jak po co ta wiedzia dla tego pierwszego rozumem, tak drugiego już nie. Co ją będę się czepiać, ja tu robię za manekin. Bo to właśnie na moich włosach jest pokazywana ta czynność.
Po całej bazie rozszedł się krzyk, wszyscy pobiegliśmy w stronę źródła dźwięku. Kapitan poszedł jeszcze do sobię po tarcze, czyli zaraz się zacznę cyrk.
Weszliśmy wszyscy do miejcie gdzie są trzymane zbroje. Stark właśnie stał przed swoją ulubioną , dawniej złoto czerwona dziś różowo fioletową. Czyli już wiemy o co ten cały chałas.
Do pomieszczenie wpadł nasz Steve, chyba jeszcze nie przyjrzał się dla swojego frisbee.
Kapitan zaczął się śmiać pod nosem, chyba jak każdy tam obecny z wyjątkiem geniusza. Chodzi i na jego twarzy zawitał uśmiech, kiedy zobaczył dzieło na tarczy.
Wszyscy się spojrzeli w miejsce w które patrzył mężczyzna, bo co takiego mogło go w tej chwili rozmieszczyć. Spodziewali się dużo innej reakcji to nowe kolory zbroi.
Kiedy każdy przykazał się atrybutowi naszego stuletniego bohatera, zrozumiał czemu Stark się uśmiecha. Tylko Rogers jakoś dziwne spoważniał, czyli to go ma się bardziej bać.
- Gdyby nie akcja z moją zbroją, to postawił bym pomnik dla człowieka który pomalował tarczę capa.- oo a mogłam mieć pomnik.
- Stark to nie jest zabawne.- powiedział Kapitan.
- Jakoś sam śmiałeś się z jego zbroi.- powiedział kolega Toniego.
- Ja tam gratuluję dla osoby która to zrobiła, przeciesz to jest piękne.- powiedział Nat, pokazując na obie rzeczy w nowych kolorach.
- Jak dla mnie to możecie to tak zostawić, tylko wdzianko Kapitana by trzeba było zmienić.- dodał Sam od siebie.Kontem oka zobaczyłam jak Clint się wycofuję, zaczęłam robić to samo, pora na ewakuację.
- Ja bym zrobiła ten znak Hydry różowy, żeby chłopcy pasowali do siebie.- powiedziała moja dziewczyna.
- Nie moje stroje wszystko jedno, abyście zamiast zielonego nie chcieli różowe.- chyba żartował nasz doktorek.Razem z moim kolegą od zbrodni, wyszliśmy już z pomieszczenia. Po czym jak najszybciej zaczęliśmy uciekać, trzeba się schować. Zanim postanowią znaleźć winowajcę, poczekamy aż trochę chłopcy ochłonąć. Chodzi Stark nie ma tak złego humoru, jaki wcześniej opstawialiśmy.
Siedzimy sobie w wentylacji, nawet nie wiedziałam, że się w niej zmieszczę. Postanowiliśmy posiedzieć tam do kolacji, do tego czasu tamtym przejdzie gniew.
Słyszałam jak co raz się kogoś pytali gdzie my jesteśmy, dobrze, że w pore zabroniłam sztucznej inteligencji nas wydać.
Szliśmy właśnie do kuchni, pora posiłku, z tego co wiemy już wszyscy tam są. Wchodzimy po ciuchu, każdy i tak się na nas spojrzał. Jakiś przedmiot poleciał w naszą stronę.
Teleportowałam się na sufit, jednoczesnie stając się niewidzialna. Tak o to siedzie sobie na białe powierzchni.
Tym czymś co poleciało w naszą stronę było kilka kulek z farbą. Które to rozleciały się na powierzchni drzwi, dorabiając czerwoną plame na średku.
- No przepraszamy,ale przyznacie żarty były fajne.- powiedział nie przejęty łucznik.
- Właśnie, żarty były fajne, a teraz ma być spokój.- Pepper chciało łagodzić sytuację.
- Wiecie ja wam radzie nie zaczynać wojny na żart, tylko skoczyć to teraz.- powiedziała moja kochana.
- Zachowujecie się.- Czarna Wdowa poparła Wandę.
- Dobra nie będę się mścił, chodź ciekawi mniej gdzie jest teraz Victoria?- dopiero teraz zobaczyli, że nie stoję obok Clinta.
- Dobra młoda raz dwa pokazuj się, dobrze wiem, że jesteś w tym pomieszczeniu.- powiedział Kapitan.
CZYTASZ
Kocham Cię! || Wanda Maximoff ||
RandomFragment jednego z rozdziałów: " To dziwne, że Rosyjska maszyna do zabijania, uświadomiła mi moje uczucia?" Opowieść kiedyś była już opublikowano, teraz jest trochę poprawiona i powraca.