12

927 51 2
                                    

   Obudziłam się koło 5 rano, może i chciałam spać dużej, tylko boję się kolejnego koszmaru. Nie chcę wracać do tego co było kiedyś, chodzi zdaję sobie sprawę, że to część mnie. Gdyby nie te wydarzenia była bym kimś innym. Czasem zastanawiam, co by się ze mną działo, gdybym nie uciekła z domu. Nie spotkała bym Hydry, była bym tylko zwykłym człowiekiem. Może i tak o złej przesłać. Zło w moim życiu gości już naprawdę bardzo długo. Można powiedzieć, że prawie od kiedy pamiętam. Zło wyrządzane mi przez kogoś innego.

    Skoro już nie zamierzam iść spać, to może pójdę się czegoś napić. Wchodzić do kuchni spotkałam Visiona, chyba stara się przygotować śniadanie. Choć może coś innego robił. Tylko dla czego robi to o 5, to ja nie wiem.

- hej.- podział do mnie , kiedy tylko mnie zobaczył

- Hej, a co ty takiego robisz?- jak tu jestem to może pomogę

- Myślę co takiego mogę zrobić dla innych na śniadanie. Jak ma razie wyciągnąłem składniki na naleśniki.- naleśniki dobra sprawa - Choć nie wiem, czy nie spróbować zrobić czegoś więcej.-

- Może naleśniki i gofry a do tego kawa, herbata lub kakałko?- zaproponowałam

- W sumie nawet dobry pomysł.- powiedział z entuzjazmem

- Jak już tu jestem, to może pomogę ci, zawsze to szybciej będzie.- czekałam na jego odpowiedź

- Jeśli tylko masz ochotę to proszę bardzo.- rzekł bardzo wesoło

   O to takim sposobem cały stół jest pełny jedzienia, znajdują się na nim naleśniki , gofry, wspomniane wcześniej napoje, śmietana, jakieś owoce pokrojone na kawałki, dżemy i rozpuszczona czekolada. Przygotowanie tego wszystkiego trochę nam zajęło. Chodzi nie narzekamy, naprawdę miło było, chodź w kuchni zostawiłam bałagan. Ale czerwony sam stwierdził, że posprząta. Mieliśmy małą wojnę na jedzie, która zaczęła się przypadkiem. Dobrze było o tyle, że nikt nie postanowił użyć mąki. Cała kuchnia była biała. Zdziwiła się też, że Vision zachowuje się tak bardzo po ludzku. Do tego bardzo chcę zrozumieć wszytko zachowania, jak i emocję towarzyszące dla żywych istot.

    Każdy kto pojawiła się w pomieszczeniu, był zdziwiony widząc co się znajduje na stole. Bez narzekania siadał i zabierał się do jedzenia. No kto by narzekał wdziać takie śniadanie, chyba tylko głupi. Cieszę się, za każdemu się podobało. Chciałam się im w ten sposób odwdzięczyć. Za to, że mnie tu przyjęli i nie muszę siedzieć w celi.

    Tym więcej ludzi pojawiała się przez stole, tym ja bardziej czułam się skrępowana. Tłumy ludzi to chyba jednak nie moja bajka. Przyglądałam się innym, chciałam rozgryźć ich relacje. Kto z kim bardziej trzyma, to bardzo interesujące.

   Pod sam koniec tego miłego posiłku, ulotniłam się z Wandą pod pretekstem pokazania mi budynku. Chyba zobaczyła moje śmiesznie tym wszystkim i postanowiła mi pomóc.

- Gdybym tam zostało to bym sprzątała.- czyli byłam jej dywersją

- Jestem twoją dywersją?- usłyszałam jej cichy śmiech
- Tak trochę.- czyli nie chodziło o pomóc z ucieczką z jadalni

   Obejrzałam cały budynek, muszę przyznać można się tam zgubić. Chodź przewodnika miałam dobrego, dużo rozmawiałyśmy.

    Ustaliliśmy, że zakupy zrobimy przez internet. Jakoś mnie chcę mi się chodzić po sklepach, zamówionym wszystko z dostawą. Jedyne problemy w tym co się będę ubierać do momentu przyjęcia paczek. Dziewczyny miały mi do tego czasu pożyczyć ubrania, ja sama postanowiłam zrobić nalot na szafy męskiej część drużyny. Może się nie obrażą na mnie. Chodź to będzie wyglądało trochę jakby się tu panoszyła.

Kocham Cię! || Wanda Maximoff ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz