26

125 10 2
                                    

Cała drużyna jest zajęta, planowaniem ślubu, całe szczęście już nie mojego. Tony i Pepper ogłosili, że chcą by ceremonia odbyła się za 4 miesiące. Trochę mało czasu, choć komu jak nie im ma się to udać, Pepper była w stanie zarządzać firmą i jeszcze ogarniać Starka, sprzątać cały syf jaki on robił.

Więc komu jak nie jej ma się udać zaplanować taki dzień w tak krótkim czasie, do tego nie jest w tym sama, Nat bardzo chętnie jej pomaga. W sumie każdy z nas im pomożemy jeśli będzie taka potrzeba.

Ja wolę siedzieć cicho, powodziałam, że jak będzie potrzebna im pomoc to ja chętna, mogę doradzić czy coś. Nie chcę bym natarczywa pchać się na siłę, bo wiem jak gadanie innych mnie denerwowało, jeszcze tydzień temu to każdy  chciał planować mój i Wandy wielki dzień.

Chodzi w sprawie mojego ślubu, mamy już jakiś przełom, razmawiałyśmy z Laura, zgodziła się na nasz pomysł. Teraz tylko znaleźć termin, chcemy żeby to było gdzieś za pół roku. Miejsce już mam, z kateringien nie powinno być problemów, dekoracje weselne wstępne są dogadane. Wanda dzwoniła to firmy wypożyczającej stały krzesła, czy inne tego typu rzeczy.

Ja sama odbyłam miłą rozmowę w sprawie kwiatów, mam zadzwonić półtorej miesiąca przed uroczystości.

Wszystko w miarę dobrze się ułożyło z tym, większość jest już wstępne dogadana. Po weselu naszych znajomych wysztko ogarniemy na ostatni guzik. Teraz tylko wybrzeży suknie ślubne i dodatki.

Co do sukni i dodatków jeszcze się nie dagadałyśmy, choć mam nadzieję, że to nie ja będę musia ustąpić bardziej w tej kwestii. Na nasze nieszczęście w sprawie ubrań mamy różne gusta.

- Kolejny raz nie oglądasz, tylko nie wiadomo gdzie jesteś myślami.- zaczął kolejny raz swoje gadanie Tony.
- Powtórzy już będę ciebie słuchać.- postaram się przyjemniej.
- No to Pepper dała mi zdjęcia paru lokali, które jej się spodobały i ja mam wybrać cztery z nich, w tedy do nich pojedziemy by już wybrać ten ostateczny. A ja mam bardzo dziwny gust, to tak sobie pomyślałem, że ty mi w tym pomożesz. Ale za nim lokal to mam ważniejsze pytanie, jak myślisz trzeba dla Petera nowy strój, taki z większą ilością bajerów?- ten to się umie rozglądać.
- Co do sali to Wanda ma leży gust, poproś ją i Steve, tak chyba było by najlepiej. W kwestii stroju, to może jakiś ognia odporny, ostatnio wszedł do tego płonącego budynku, jak ja się cieszę, że umiem przechodzić przez ściany również z kimś, tylko dla tego młody nie ma poparzeń trzeciego stopnia.- zakończyła wyłowić.
- Może i proszę ich o pomoc i może masz rację, trzeba zrobić mu strój odporny na ogień, o i dodam jeszcze...- w tym momencie do pracowni wbiegła moja narzeczona.

To była bardzo szybka akcja, złapała mnie za rękę, po czym wyciągnęła z pracowni. Nie wiem gdzie mnie prowadziła, ale bardzo się cieszyła.

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?- zapytałam, nie wiem czego ja mam się spodziewać.
- No bo Vision powiedział, że czyje dziwnie ciepło, no to Peter stwierdził z Samem...- tu jej przerwałam.
- Już wiemy, że to będzie coś bardzo głupiego, oni nie mają dobrych pomysłów.- taka prawda.
- Nie przerywaj, to i oni go zamknęli w zamrażarce tej skrzyniowej co jest w laboratorium Bannera.- boże jak oni na to wpadli.
- Boże, genialny pomysł, ale po co ci ja?- przeciesz mogła mi to później powiedzieć.
- Bo my chcemy widzieć rekcja doktorka, a tam jest jedna kamera i to w miejscu które nam nie pasuje.- czyli i to chodzi.
- Kochanie czy ty chcesz mnie wykorzystać, żebym zrobiła z was niedzielnych?- wolę się upewnić.
- Słoneczko ty moje zrobisz to dla mnie?- będzie to bardzo wyczerpujące, jeśli to nie będzie długi to dam radę.
- No niech ci będzie, robię to tylko bo cię kocham.- może i jeszcze dla tego, że lubię takie numery, a jak już o tym mowa to muszę zabrać tarcze dla kapitana bo mam fajny pomysł.
- Jak ja się cieszę, że będziesz moją żoną.- odwróciła się całując mnie w policzek.

Weszłyśmy do laboratorium, gdzieś na nas czekała pozostała dwójka.

Zaczęliśmy zarazem myślę gdzie najlepiej gdzie, żebym sobię ustali. To musi być takie miejsce gdzie na pewno, nie będę musiał jeszcze wykorzystywać przechodzenie przez przedmioty, gdyby doktorek chciał tam iść.

Znaleźliśmy miejsce idealne, nic tam nie było więc nie powinień chęć podejść. Mam nadzieję, że oni niczego nie uszkodzi Visionem, bo jak tak to możemy zaliczyć spotkanie z zielonym.

Peter miał nam powiedzieć kiedy Banner bardziej już blisko.

- Idzie.- ułożyłam chłopaka.

Złapałam Sama i Wandę za dłonie, dziewczyna jeszcze złapał młodego. Skupiłam się bardzo, już po chwili nie było nas widać.

Oglądaliśmy poczynania doktorka, a ja czułam się coraz gorzej, sprawnie by ktoś inny był nie widzialny, każdy mnie więcej niż jeśli sam mam się taka stać. Czułam, że zaraz popłynie mnie krew z nosa, jak tak dalej pójdzie to nie dam rady.

Bruce podszedł do zamrażarki, otworzył ją, jego mina wyrażała strach, po ten czyste nie dowierzanie. Kiedy moi towarzysze wybuchneli śmiechem, przestałam korzystać z mocy.

Kiedy nasz człowiek android wychodził z skrzyni, usłyszałam jak jakieś szkło pęka. Wcześniej Banner jakoś się kontrolował, tak teraz widziałam, że teraz to kwestia czasu aż stanie się dużo i zielony.

- Wszyscy mi wynocha, Wanda po Nat!- zaczęłam.
- Vo czemu?- zapytała Peter.

Na szczęście inny wiedzieli o co chodzi, Vision zabrał pajączka, Wanda pobiegła po Wdowę, Sam krzyknął, że idzie po Starka na wszelki wypadek.

Zostałam sama z doktorem, których rośnie i zielenieje.

- Spokojnie nic się nie stało, wszytko będzie dobrze.- chciałam go trochę uspokoić.

W sumie nawet nie wiem z którym z nich właśnie rozmowami, nie chce powiedzieć nie tego imienia, to zezłości jednego jak i drugiego.

- Może pójdziemy napić się Herbaty, albo na zewnątrz się przewietrzyć?- nie wiem co mam mieć, bardziej się denerwuję tą sytuacją.

Stał się już w 100% Hulkiem, co ja mam robić, nie chce by zniszczył całą bazę, myśl myśl.

- Halk a może chcesz się zabawiać w perka?- nawet nie wiem co mnie napadło, podeszłam do zielonego klepiąc go w rękę, po tem krzyknęłam berek i zaczęłam uciekać.
- Halk chcę się bawić.- zaczął mnie ganić.

Nie mając za bardzo innego wyjścia,  zaczęłam biec w stronę szyby, w ostatniej chwili przechodząc przez nią, ja bym jej siła uderzenia nie rozwaliła.

Kocham Cię! || Wanda Maximoff ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz