Dwie Godzinę później cała drużyna Gryfonów wraz z Hermioną i Lee Jordanem oczekiwała pod salą, w której leżeli chorzy uczniowie. Czas zdawał się niesamowicie zwolnić, mijające minuty trwały długo niczym godziny. Żadne z oczekujących uczniów nie wiedziało, co stało się George'owi. Pani Pomfrey za pomocą magicznych noszy przetransportowała rannego rudzielca do zabiegowego i od ponad godziny nie wyszła z sali. Nikomu nie pozwoliła wejść do środka, wpuściła tylko Profesor McGonagall i Dumbledore'a. Wszyscy z niecierpliwością oczekują werdyktu pielęgniarki, gdyż rudzielec nadal nie odzyskał przytomności, ale najważniejsze, że żył. Upadek z tak dużej wysokości mógł skończyć się tragicznie. Wszyscy pogrążeni byli w ogromnym smutku, najgorzej trzymał się Fred, który nie wyobrażał sobie życia bez swojego brata bliźniaka. Był dla niego wszystkim, mieli tyle wspólnych planów, jak otworzenie sklepu na Ulicy Pokątnej pod koniec roku szkolnego. Hermiona w oddali dostrzegła biegnących w ich kierunku rodziców rudzielców, którzy zostali wezwani do szkoły w trybie natychmiastowym. W tak dalekiej odległości szło dostrzec łzy Pani Weasley oraz zadarty z nerwów nos Pana Weasleya
M.W: Co z nim? Żyje?
He: Żyje, ale nie wiemy nic więcej, Pani Pomfrey nie chce nam powiedzieć, w jakim jest stanie.
A.W: Jak to się stało? Dlaczego spadł z miotły?
A: Ciężko stwierdzić. Rozgrywaliśmy mecz, byliśmy w połowie, gdy uderzył go tłuczek.
R: George latał w okolicach bramek, pilnował tłuczka, ponieważ Ślizgoni nie grali czysto. Nagle było słychać świst
H: A po chwili George leciał ku ziemi.
M.W: Kto odbił tłuczek? Ta osoba musi ponieść karę!
R: Nie wiemy mamo, to wydarzyło się nagle.Rodzice rodzeństwa zamilkli, nie mogli zrozumieć, co właśnie się stało? Dlaczego ich syn leżał nieprzytomny w skrzydle szpitalnym? Minęły kolejne długie minuty, aż z sali wyszła Pani Pomfrey i skinieniem ręki zaprosiła Państwo Weasley do środka. Nie wypowiadając ani słowa spoglądnęła na zmartwionych Gryfonów, żeby po kilku sekundach wrócić do pomieszczenia. Roztrzęsiona Angelina zaczęła płakać, już dłużej nie wytrzymała. Chciała wiedzieć, co z jej chłopakiem. Wszyscy byli w ogromnym szoku, nie potrafili dodać sobie słów otuchy, tylko Hermiona wraz z Ginny starały się uspokoić Johnson, ale na marne, gdyż one również były bliskie płaczu. Siedzą w milczeniu kolejne minuty, aż po ponad pół godziny Molly z Arturem wychodzą z sali chorych. Oboje mają zaniepokojony wraz twarzy.
F: Co z nim?
A: Obudził się?
L: Możemy go zobaczyć?
M.W: Zaraz wam wszystko wytłumaczymy. Spokojnie!
A.W: George ma wstrząs mózgu, ale nic mu nie będzie. Jest trochę poobijany, ma zwichnięty nadgarstek. Pani Pomfrey podała mu specjalny eliksir, od którego będzie spał.
A: Kiedy się obudzi?
M.W: To zależy od niego, gdy organizm będzie w pełni zregenerowany to obudzi się.
He: Ile to może potrwać?
A.W: Ciężko stwierdzić, od kilku godzin do nawet kilku tygodni.
M.W: Idźcie spać, to bez sensu, żebyście tutaj siedzieli. Dziś i tak go nie zobaczycie, dopiero jutro będziecie mogli wejść do niego około południa.Gryfoni początkowo milkną, ciężko im uwierzyć w to co się stało, ale po chwili buntują się i próbują wejść do sali, niestety państwo Weasley skutecznie ich powstrzymują. Rozumieją ich zachowanie, ale chcąc nie chcąc muszą stosować się do zaleceń Pani Pomfrey.
Tymczasem w innej części zamku trwa rozmowa dwóch uczniów, kompletnie różnych od siebie, z innych domów, które są wręcz wrogo do siebie nastawione, ale oboje mają misję daną przez jednego człowieka. Zatracili się w swoim zadaniu, przez co popełniają wiele błędów i tracą to co najcenniejsze, ale sami jeszcze nie wiedzą, iż swoje życie oddali złu, chociaż jeden z nich robi to nie do końca świadomie.
CZYTASZ
Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie
FanfictionPisana w formie scenariusza, historia bardzo trudnej i nieprzewidywalnej miłości Freda Weasleya oraz Hermiony Granger! Postaram się udowodnić, że przeciwieństwa przyciągają się, uczucia pojawiają się nagle, a walka z nimi jest z góry skazana na pora...