Rozdział 11

657 45 11
                                    

      George szukał brata po całym zamku. Piętnaście minut później, gdy wszedł do Pokoju Życzeń, zauważył swojego klona siedzącego na kanapie ze smutkiem wymalowanym w oczach oraz Krukonkę z piątego roku. Dziewczyna przyssała się do szyi Gryfona i zrobiła mu malinkę. Młodszy z bliźniaków zdenerwował się zachowaniem brata. Nie rozumiał, dlaczego tak się zachowywał? Może mieć świetną dziewczynę, być sobą, ale najpierw musi przyznać się sam przed sobą, że chce tego i zacząć działać!

Ge: Dobra, Pani już dziękujemy. Do widzenia! (Wyprowadza zaskoczoną dziewczynę za drzwi).
F: Stary przeszkadzasz mi, ja tu się relaksuje.
Ge: Co ty odp********z?
F: Nic? Jestem sobą!
Ge: Oboje wiemy, że taki nie jesteś. Udajesz takiego od zakończenia wojny.
F: Uroiłeś coś sobie braciszku! Daj mi spokój!
Ge: Nie! Teraz mój drogi to my sobie poważnie porozmawiamy! Czy tego chcesz, czy nie!
F: Jestem starszy od ciebie, więc nie muszę słuchać twoich kazań! (Stara się wyjść, ale George go zatrzymuje)
Ge: Siadaj i słuchaj, co ma do powiedzenia mądrzejszy i tylko o dziesięć minut młodszy brat!

     W Pokoju Życzeń pojawiła się butelka Ognistej Whisky oraz dwa kieliszki. Chłopak nalał najpierw bratu a później sobie. Podał mu napój.

Ge: Masz! Napij się, bo na trzeźwo to my za dużo nie ustalimy.

     Fred wziął kieliszek i szybko wypił. Od razu nalał sobie drugi, który również od razu opróżnił. Po kilku minutach oboje są lekko pijani, chociaż bardziej Fred niż George. Drugi z bliźniaków starał się zachować trzeźwość umysłu, żeby zapamiętać tę rozmowę ze szczegółami. Chciał pomóc swojemu bratu, ale nie widział jak. Zrobiłby dla niego wszystko! Nigdy nie mieli przed sobą tajemnic, jednak od zakończenia wojny oddalili się od siebie. Starszy bliźniak zaczął imprezować i zmieniać dziewczyny, jak rękawiczki. George'owi w ogóle nie pasowało takie zachowanie, ale chciał dorównać bratu, jednakże w momencie kiedy zaczął starać się o względy Angeliny, to powstała pomiędzy nimi ogromna przepaść. Rudzielec znał powód takiego zachowania bliźniaka, a nazywało się ono Hermiona, tylko co on mógł zrobić? Rozmawiał z nim, starał się odciągnąć go od imprezowania, ale to nic nie dawało, ponieważ nie rozumiał, dlaczego tak gwałtownie zareagował na to uczucie. Miał nadzieję, że z pomocą Ginny połączą tych dwóch uparciuchów oraz pozna powód nagłej przemiany brata. 

Ge: To powiedz mi bracie co się z tobą dzieje?
F: Nic wszystko super! Zaczynam najlepszy rok w Hogwarcie. Jutro do sprzedaży trafią nasze pierwsze produkty. Dziewczyny latają za mną. Żyć nie umierać!
Ge: Dobrze wiesz, że nie o tym mówię. Chodzi mi o Hermionę, a raczej o twoje uczucia do niej.
F: (Wypija kieliszek ognistej) O czym ty mówisz?
Ge: Podoba Ci się?
F: Skąd to ci przyszło do głowy? To kujonka! Fakt jest ładna, ale nie mój typ. (Mówi delikatnie poddenerwowany)
G: Nie kłam! Widzę, jak ci na niej zależy! A to, co wydarzyło się na imprezie, jest tego najlepszym dowodem.
F: To bez sensu! Uważa mnie za skończonego idiotę, który myśli tylko o tym, jak zdobyć nową laskę. Nigdy nie zmieni zdania na mój temat!
Ge: Nie sądzisz, że trochę tak jest? Zaczęła krzyczeć na nas za kawał, a ty od razu znalazłeś sobie pocieszycielkę, zamiast postarać się ją przeprosić.
F: Nie ważne co bym zrobił i tak będę najgorszy. Zresztą ma trochę racji
Ge: To zrób coś z tym! Na razie użalasz się nad sobą!
F: A co to da?
Ge: Pogodzicie się! A może z czasem wyjdzie z tego coś więcej!
F: Przestań chrzanić! Idę spać dobranoc bracie.

     Fred udał się do swojego dormitorium, George po chwili dołączył do niego z uśmiechem na twarzy. Wykonał swoje zadanie, teraz musi porozmawiać z Ginny i określić dalszy plan działania. Był zadowolony, od początku miał rację, jego brat zauroczył się młodą Gryfonką, chociaż rudzielec nie powiedział tego wprost, dał bratu sygnał, że ma rację. Teraz nic go nie zatrzyma, żeby poznać prawdę.

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz