Rozdział 49

285 31 65
                                    

Miesiące mijały, a Golden Trio szwendało się po okolicy. Nie mieli w ogóle pomysłu, gdzie mogą być ukryte kolejne horkruksy. Aż do pewnego popołudnia w okolicach Wielkanocy, podczas którego Harry przez przypadek wypowiedział pełne nazwisko Sami-Wiecie-Kogo, to oznaczało kłopoty, gdyż było obarczone zaklęciem Tabu. Sprowadzili na siebie szmalcowników, czyli opłacanych czarodziei, którzy chwytali buntowników i mugolaków. Hermiona w ostatniej chwili rzuciła na nich zaklęcie zniekształcające twarz, ale prawdopodobnie nie wiele to dało, ponieważ zaprowadzono ich do Dworu Malfoya, a nie do Ministerstwa Magii, jak zazwyczaj czyniono.

Kilka dni po Wielkanocy, był wieczór, kiedy Fred wszedł do sklepu. Miał dziś wolny dzień, więc postanowił go wykorzystać niezbyt mądrze. Podszedł do kontuaru, za którym stał George. Bliźniak nie odzywał się do brata od czasu, gdy go uderzył. Uważał go za zdrajcę i nieodpowiedzialnego gówniarza, a jak twierdził: na taką osobę nie warto tracić czas. Starszemu rudzielców było przykro, że jego własny klon tak go traktuje, jednakże z jednej strony rozumiał go. Brnął w coś, co kompletnie nie miało sensu. Niestety pokusa była silniejsza.

F: Co tam bracie? Uśmiecha się do George'a.
Ge:... (Udaje, że go nie słyszy)
F: Kiedy zaczniesz ze mną normalnie rozmawiać? George prowadzimy razem interes. Musimy, jakoś się komunikować.
Ge: To mamy problem, bo ja nawet patrzeć na ciebie nie mogę.
F: Jestem twoim bratem, klonem... Spróbuj mnie zrozumieć.
Ge: Co mam zrozumieć? Fakt, że jesteś skończonym s********m?! To zrozumiałem tamtego wieczoru.
F: Porozmawiaj ze mną spokojnie, proszę...
Ge: Nie potrafię. (Chwyta za nieśmiertelnik, który Fred ma na szyi. Dostał go od Hermiony) A tego w ogóle nie powinieneś nosić. Jesteś dla mnie nikim!

Wściekły George wychodzi ze sklepu. Idzie do mieszkania i zamyka się w swoim pokoju. Nie potrafi zrozumieć, ani nawet porozmawiać z Fredem! To, co on robi, jest niewybaczalne. Jego własny bliźniak stał się dla niego odrażający.

Następnego dnia George udał się do Nory, ponieważ zabrakło im niektórych składników do wynalazków, a składowali je w szopie koło domu. Zbierając potrzebne komponenty, usłyszał rozmowę swojego ojca z Billem. Wprawiła go ona w osłupienie. Momentalnie stał się smutny i jednocześnie wściekły. Godzinę później wrócił do sklepu, od razu zauważył Freda stojącego za blatem i przyjmującego klientów. Przez chwilę patrzył na niego, zastanawiał się, czy powinien powiedzieć mu, co usłyszał w Norze, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że nie zasługuje, żeby poznać prawdę.

Wieczorem bliźniacy siedzieli w salonie. George cały czas przyglądał się Fredowi, który notował coś w zeszycie, większość dnia zastanawiał się, co powinien zrobić w zaistniałej sytuacji.

F: Dlaczego tak się gapisz na mnie? Znowu chcesz mnie uderzyć?
Ge: Nawet nie wiesz, jak bardzo mam na to ochotę.
F: Posłuchaj mnie, ja nadal kocham Hermionę. To się nie zmieniło i nigdy nie zmieni.
Ge: Nie kłam! Gdybyś ją kochał, to nigdy byś... Nawet przez usta nie chce mi to przejść.
F: Wyplącze się z tego! Jeszcze nie wiem, jak! Ale zakończę to!
Ge: Pewnie! Uważaj, bo uwierzę! Jesteś parszywym kłamcą! Dla ciebie liczysz się, tylko ty sam. W ogóle nie myślisz o niej!
F: Myślisz się! Cały czas o niej myślę! Wszędzie ją widzę! Od ponad siedmiu miesięcy nie wiem, gdzie jest! Nawet nie wiem, czy żyje! Wiesz, jakie to uczucie każdego dnia zastanawiać się, czy miłość twojego życia żyje?!
Ge: Wiem, jak to jest każdego dnia martwić się o brata, o przybraną siostrę i przybranego brata! Wiem, jak to jest zastanawiać się, czy żyją! A co gorsza wiem, jak to jest wiedzieć, że najbliższa ci osoba oszukuję, twoją najlepszą przyjaciółkę, gdy ona walczy na wojnie o lepsze jutro! Na której jest torturowana! (Wrzeszczy na całe mieszkanie)
F: Jak to jest torturowana?! O czym ty pieprzysz?!
Ge: (Postanawia wyjawić mu prawdę) Byłem dziś w Norze, po składniki do wynalazków. Przez przypadek słyszałem rozmowę ojca z Billem. Hermionę, Harry'ego i Rona złapali szmalcownicy. Zaprowadzili ich do dworu Malfoya. Pomimo że Hermiona rzuciła na nich zaklęcie zniekształcające twarz, to ich rozpoznali.
F: Jak to? Żyją? Wszystko z nimi dobrze?
Ge: Z Harrym i Ronem tak, ponieważ zamknęli ich w piwnicy, w której mieli oczekiwać na beznosego, ale Hermiona...
F: Co z nią?! Mów do cholery!
Ge: Bellatriks zauważyła, że ma przy sobie jakiś miecz, nie zrozumiałem dokładnie, który rzekomo miał być ukryty w skarbcu Lestrange'ów w banku Gringotta. Wpadła w szał. Wygnała wszystkich z salonu, a na słońce zaczęła rzucać Cruciatusa. Próbowała dowiedzieć się, skąd ma to coś, jednakże ona milczała. Coraz mocniej ją torturowała, ale na marne, więc zaczęła ją dusić, a na ręce za pomocą noża wyryła napis szlama. W ostatniej chwili uratował ich Zgredek, którego później zabiła rozwścieczona Bellatriks. Na szczęście obecnie są bezpieczni, tylko z Hermioną jest słabo. Nie może dość do siebie po tym wszystkim.

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz