Rozdział 10

672 37 3
                                    

Ge: Mamy złe wieści! Umbridge wraca na stanowisko nauczycielki Obrony przed Czarną Magią!
H: To nie jest temat do żartów chłopaki!
F: Tym razem jesteśmy poważni, słyszeliśmy, jak grupka Ślizgonów z Malfoy'em na czele rozmawiała na ten temat
R: (Mówi wściekły) Znowu, ta różowa landryna!!
Ge: Z tego co udało nam się dowiedzieć, to przekonała Kingsleya, że zmieniła się i chce naprawić swoje błędy. Próbowała wrócić do pracy w ministerstwie, ale on jej nie pozwolił, powiedział, że ma zostać w Hogwarcie i uczyć według wytycznych Dumbledore'a
H: To będzie katastrofa! (Spogląda na blizny, po jej zeszłorocznych "karach")
G: Może faktycznie się zmieniła, a jak nie to mamy Gwardię Dumbledore'a! Żadna różowa flądra nie zepsuje nam kolejnego roku w Hogwarcie!

     Wszyscy zgodzili się radośnie z rudowłosą. Bliźniacy po chwili namysłu usiedli razem z grupką przyjaciół i zaczęli opowiadać kawały. Cały przedział śmiał się w niebo głosy, z wyjątkiem Hermiony, która udawała, że jest pochłonięta czytaniem podręcznika do Runów. Fred z młodą czarownicą cały czas zerkali na siebie ukradkiem tak, żeby drugie nie zauważyło. Widziała to siostra czarodzieja, która miała dość ich głupich i dziecinnych zagrywek.

G: George! Chodź! Musimy, porozmawiać na osobności!
Ge: Biegnę księżniczko, tylko kawał skończę.
G: Później skończysz! Idziemy Weasley!
Ge: Tak jest Weasley!

     Harry spojrzał na nich niezadowolony, domyślił się, o czym jego dziewczyna chce rozmawiać z bratem. Uważał, że rudowłosa nie powinna mieszać się w sprawy najbliższych, ale wiedział, że jak się uprze, to nic jej nie powstrzyma. George wyszedł z Ginny na korytarz, odeszli kawałek od swojego przedziału, żeby ich nikt nie słyszał. Razem spojrzeli przez okno, pociąg sunął akurat pośród kwiecistych łąk.

Ge: Co jest malutka? W czym może pomóc ci twój duży, niezwykle przystojny i inteligentny brat?
G: Ja nie jestem malutka, a ty nie jesteś Bogiem! Ustalmy to raz na zawsze!
Ge: Jeju, nie bądź złośliwa tylko powiedz, dlaczego przerwałaś opowiadanie genialnego kawału?!
G: Musimy zawszeć pakt.
Ge: Pakt, zawsze spoko. Chwila jaki pakt?
G: Boże! Weasley! Trzeba zeswatać te dwa barany!
Ge: Zgadzam się z tobą, ale jakie barany?
G: Przestań pajacować! Dobrze wiesz, że mówię o Fredzie i Hermionie! Mają się ku sobie, ale oboje są tak uparci, że sami nigdy nic z tym nie zrobią!
Ge: Uuu, chcesz połączyć nasze gołąbeczki. Wchodzę w to!
G: Super, ale najpierw musimy wybadać grunt! Weź tą swoją głupszą kopię na męski wieczór. Przy Ognistej powie ci, co czuje, bo na trzeźwo nie ma szans, a ja przepytam Hermione.
Ge: Miło, że twierdzisz, iż jestem mądrzejszy. Masz moje słowo!
G: Jak ich wybadamy, to omówimy dalszy plan działania. Do roboty Weasley!
Ge: Tak jest Weasley!

     Reszta podróży minęła im spokojnie, około wieczora znaleźli się w Hogwarcie. Na wejściu od razu spotkali Irytka, który rzucał balonami z dżemem w przypadkowych uczniów. Prawie trafił w Hermionę, ale w ostatniej chwili zjawili się obok niego bliźniacy, z którymi przywitał się, jak z dobrymi kumplami. Nikogo nie zszokował widok braci dogadujących się z poltergeistem. Po chwili usiedli wszyscy razem w Wielkiej Sali. Ron narzekał, przez całą ceremonię przydziału, że jest głodny. Fred i George starali rozluźnić się atmosferę, więc opowiadali głupie dowcipy, z których tylko oni się śmiali, reszta paczki czuła się zażenowana. Hermiona rozglądała się po sali, gdyż nie chciała patrzeć na Freda, który siedział naprzeciwko niej. W pewnym monecie jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Erniego. Uśmiechnęła się do niego, lecz on odwrócił głowę, jakby był obrażony. Nie wiedziała, co się stało. Wydawało się jej, że na imprezie bawili się świetnie. Liczyła, że może uda im się spotkać w Hogwarcie i porozmawiać. Chciała w końcu zapomnieć o Weasleyu, który ciągle ją ranił.

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz