Rozdział 58

423 38 37
                                    

     Dwie godziny później wesele trwało w najlepsze. Wszyscy goście bawili się znakomicie, z wyjątkiem Freda, który zjadł bardzo mało oraz nic nie pił. Cały czas przyglądał się dwóm najważniejszym kobietą w swoim życiu, które siedziały na drugim końcu namiotu wraz z państwem młodym oraz Ronem i Padmą. Obecnie Hermiona rozmawiała z państwem Weasley i opowiadała, co się z nią działo, gdy zniknęła przed tą feralną kolacją. Oczywiście cały czas obserwowała swoją córkę, która słodko tańczyła na środku parkietu razem z dziećmi Billa i Fleur. Niestety po chwili jej się znudziło, więc podeszła do bliźniaków i Angeliny.

Ro: Cześć!
Ge: Hej Mini Słoneczko, ale fajnie tańczysz! Kto cię tak nauczył tańczyć? (Sadza sobie dziewczynkę na kolanach)
Ro: Dzięki! Mama mówi, że mam ruchy po tacie, ponoć jest świetnym tancerzem. (Fred uśmiecha się sam do siebie)
A: Mama ma rację. Twój tata świetnie tańczy.
Ro: Znasz mojego tatusia?
A: Tak! Jest super facetem. Trochę dziwny, ale da się z nim wytrzymać! (Puszcza oczko Fredowi)
Ro: Fajnie masz. Chciałabym go poznać. Mama mówi, że musiał wyjechać, ale wróci do mnie. Zawsze mówiła, że mnie kocha.
F: Nawet nie wiesz, jak bardzo tata kocha cię i twoją mamę.

    Nastała niezręczna cisza. Ani George, ani Angelina nie wiedzieli, co powinni zrobić. Fred mimowolnie posmutniał. Obok niego siedziała jego córka, która nawet nie wiedziała, iż jest jej tatą. Nie kłamał, że ją kocha. Nie miało znaczenia, iż rozmawiają drugi raz w życiu, on już oszalał na jej punkcie. Na całym świecie ubóstwia tylko dwie kobiety ją i Hermionę.

Ge: Mam dla ciebie prezent. Tak, jak obiecałem!
Ro: Jaki?
Ge: Specjalne! Gigantyczne! Opakowanie Fasolek Wszystkich Smaków Bertiego Botta! Jest to paczka XXL specjalnie zaczarowana, że nie ma w nim złych smaków. Same pyszne i jadalne fasolki!
Ro: Wow! Super! Dziękuje! Jesteś najlepszym wujkiem! Tylko nie mów tego Harry'emu, bo będzie mu przykro. (Szepcze ostatnie zdanie)
Ge: Spoko, nic mu nie powiem.
Ro: Wiesz, raz trafiłam na smak szpinaku i była tak obrzydliwa.
F: Rozumiem cię, również nienawidzę szpinaku.
F i Ro: (Mówią jednocześnie) Szpinak jest obrzydliwy. (Robią identyczny grymas twarzy)
A: Wow!
F: Wiesz razem z wujkiem, prowadzimy sklep z takimi specjalnymi słodyczami i nie tylko, jeśli zechcesz, pokażemy Ci kiedyś. Jest tam masa dziwnych rzeczy.
Ro: Taak! Bardzo lubię dziwne wynalazki i mikstury. Raz wzięłam mamy eliksiry, żeby zmienić kolor Krzywołapa na różowy, tak by słodko wyglądał. Niestety mamusia to zobaczyła i stwierdziła, że nie wytrzyma ze mną, bo jestem jak tatuś. Zawsze muszę coś grzebać.
A: Twoja mama wie, co mówi. Mądra kobieta!
F: Bez przesady to tylko zabawa. Prawda Rose?
Ro: Nie.

     Mała się uśmiecha do braci i Angeliny swoim powalającym uśmiechem. Oboje zdążyli oszaleć na jej punkcie, nawet Johnson stwierdziła, iż Rose jest niesamowicie słodka. Fred patrzył na córkę smutnym wzrokiem. Miał ochotę ją przytulić i powiedzieć, że jest jej tatą. Był gotów zrezygnować ze wszystkiego, co posiadał, żeby tylko mógł się nimi zaopiekować. Niestety wiedział, iż czeka go jeszcze rozmowa z Hermioną, której dość poważnie się obawiał. Nie chciał, żeby znowu uciekła razem z małą. Ponadto był wściekły, że ukrywała przed nim prawdę. Rozumiał, iż miała ku temu powody, ale chyba zasługuje na kontakt ze swoim dzieckiem. Po chwili wolnym krokiem podchodzi do nich szatynka. Nadszedł czas rozprawić się z przeszłością.

Ro: Mamo zobacz, co mi dał wuja. Specjalne Fasolki Wszystkich Smaków, ale nie mają tych obrzydliwych cukierków! Sprzedaje je w swoim sklepie razem z Fredem.
He: (Patrzy groźnie na młodszego bliźniaka) George, chyba będziemy musieli porozmawiać o słodyczach z waszego sklepu.
Ge: Hermiono! Mojej bratanicy nigdy bym nie skrzywdził. Nie zmienia to faktu, że chciałbym zobaczyć, jak zjada Kanarkową Kremówkę.
F: (Uderza brata w ramię) Nawet nie próbuj ją częstować naszymi wynalazkami! (Szepcze mu do ucha) Bez mojej obecności.
He: Mam nadzieję.
F: Hermiono możemy w końcu porozmawiać?
He: Tak! Po to tutaj przyszłam! George zaopiekujesz się małą?
Ge: No pewnie, że tak. Będziemy się super bawić.
He: Tylko proszę cię, nie dawaj jej za dużo słodyczy, a ty młoda damo bądź grzeczna. (Całuje córkę w czółko)
Ge: Postaramy się być grzeczni generale nasz złoty.
He: Właśnie tego się obawiam.
A: Nie martw się, przypilnuje ich obu.

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz