Rozdział 12

626 43 20
                                    

     Pierwszy tydzień nauki w Hogwarcie zbliżał się ku końcowi. Hermiona starała się unikać bliźniaków, jak tylko mogła, jednakże jeden z ich nie pozwał, żeby zapomniała o jego istnieniu. George'owi bardzo zależało na przeproszeniu dziewczyny. Zaprzyjaźnili się w czasie wakacji i nie chciał zniszczyć tego jednym nieodpowiedzialnym wybrykiem. Po trzech dniach ciągłego przepraszania dziewczyna uległa przyjacielowi, jednakże postanowiła, iż drugiemu z braci nie odpuści, gdyż on zranił ją o wiele bardziej, nie tylko głupim kawałem. Ponownie zaczęła spędzać dużo czasu z młodszym bliźniakiem, głównie na wygłupianiu się oraz wspólnym skradaniu się do kuchni wieczorami. Szatynka lubiła spędzać tam czas na rozmowach ze skrzatami. Nieustannie starała się przekonać je, że przysługują im określone prawa, ale tylko Zgredek jej słuchał. George za każdym razem, gdy Hermiona rozpoczynała swój monolog na temat wolności skrzatów domowych, nie mógł opanować śmiechu i jedzenie, które dostawał od małych przyjaciół, wylatywało mu z ust. Ich przyjaźń kwitła, co nie podobało się Fredowi.

      Fred chodził przygaszony przez kilka ostatnich dni, również chciał przeprosić Gryfonkę, ale bał się, ponadto nadal był na nią zły. Wiedział, że ich przyjaźń nigdy nie była idealna... Okay ona praktycznie nie istniała. Dziewczyna od zawsze lepiej dogadywała się z jego klonem. W głębi duszy chciał to naprawić i żałował, że był do niej chamski, ale z drugiej strony ona nie szanowała jego i George'a pracy. Tak po prostu chciała im zabrać wynalazki, a co gorsza myślała o zniszczeniu ich. Miał prawo zdenerwować się na nią. Z trzeciej strony nie miał prawa wytykać jej, iż rzetelnie wykonywała  obowiązki Prefekta, a już zwłaszcza nie powinien mówić, że nikt jej nie lubił. Wybraniec, Ron, Ginny oraz George uwielbiali młodą czarownicę, z resztą nie tylko oni.  Odkąd przeszła przemianę coraz więcej chłopców, odwracało się za nią na korytarzu. Fakt nie ubierała się wyzywająco, ale dbała bardziej o siebie. Codziennie wykonywała delikatny makijaż, który podkreślał jej urodę, z coraz większą starannością układała swoje niesforne włosy. Co tu dużo mówić, nawet w mundurku szkolnym wyglądała pięknie.

     W drodze powrotnej z błoni Fred zauważył, jak Hermiona wraz z jego klonem wyszła z kuchni. Chłopak szedł cały czas za nimi niezbyt zadowolony. Pragnął podejść do nich, ale stwierdził, iż to zły pomysł. Robił wszystko, żeby go nie zauważyli, wręcz skradał się, czym wywołał falę śmiechu, wśród obrazów wiszących na ścianach zamku. Para przyjaciół kierowała się do pokoju wspólnego Gryfonów, w którym się rozdzielili. George podszedł do Angeliny, z którą udał się na spacer, natomiast młoda czarownica usiadła na kanapie przed kominkiem. Wyciągnęła z torby swoje książki, po czym zaczęła pisać wypracowanie, po wielkości książki chłopak domyślił się, że temat pracy dotyczył bardzo zaawansowanych eliksirów. Stał chwilę i przyglądał się szatynce. Prowadził wewnętrzną bitwę, czy powinien do niej podejść, dopiero po minucie zdecydował usiąść obok niej na dwu osobowej kanapie.

F: Cześć Hermiono.
He: ...
F: Możemy porozmawiać?
He: ...
F: Proszę cię... Nie ignoruj mnie. Chcę zamienić z tobą kilka zdań.
He: Piszę referat dla Snape'a, więc może innym razem.
F: Poświęć mi maksymalnie pięć minut
He: Nie mam czasu na Twoje głupie żarty! Idź porozmawiać z kimś bardziej popularnym niż ja, jeszcze popsuje ci reputację
F: (Zabrał jej pióro) A właśnie, że masz. George'a wysłuchałaś, więc mnie też możesz. I tym razem nie chodzi o żarty.

     Hermiona spojrzała na niego od niechcenia. Chłopak od razu utonął w jej pięknych brązowych oczach. Tak dawno ich nie widział, chyba za nimi tęsknił? Nie! To niemożliwe! 

He: Fred! Chcesz rozmawiać czy gapić się na mnie?! Bo jeśli gapić, to żegnam.
F: Zamyśliłem się, wybacz. Chciałem cię przeprosić... Wiem, że w ostatnim czasie uraziłem cię wiele razy, prawie non stop w sumie, ale we większości przypadków było to nieświadomie.
He: Coś jeszcze?
F: Chcę naprawić naszą relację.
He: Nie ma sprawy. Możemy nadal udawać, że się nie znamy, rozmawiać okazjonalnie oraz kłócić się cały czas. Masz to jak w banku.
F: Nie o to mi chodzi. Chciałbym się zaprzyjaźnić z tobą tak na serio. Mamy jedną paczkę przyjaciół, dlaczego też nie możemy się kumplować?
He: To chyba niewykonalne w naszym przypadku.
F: Co nam szkodzi spróbować?
He: Przemyśle to.
F: Hermiono...

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz