Od ucieczki śmierciożerców z Azkabanu minęło dwa tygodnie. W całej Wielkiej Brytanii zwiększono patrole aurorów, obowiązywał zakaz wychodzenia po zmroku i kontrolowano domy uciekinierów oraz ich przyjaciół. Niestety nic to nie dało, na chwilę obecną, jakby zapadli się pod ziemię. W związku, z czym Kingsley Shacklebolt został usunięty przez Wizengamot ze stanowiska Ministra Magii a na jego miejsce mianowano Rufusa Scrimgeoura, co było ogromnym ciosem dla Zakonu Feniksa, który wznowił działalność po ucieczce wyznawców ideologii Sam-Wiesz-Kogo.
Egzaminy dobiegły końca, uczniowie Hogwartu w końcu mogli cieszyć się upragnioną wolnością. Wakacje miały rozpocząć się za tydzień, obecnie wszyscy wyczekiwali wyników oraz ostatniego wyjścia do Hogsmeade, które miało odbyć się dziś. W międzyczasie szósty rok zdawał licencję na teleportację, o dziwo wszyscy zdali w terminie, nawet Neville, który teleportował się dziesięć metrów za daleko od wyznaczonego miejsca.
Spędzanie czasu na błoniach stało się ulubionym zajęciem uczniów. Z wyjątkiem Harry'ego, Hermiony i Rona, którzy od ucieczki śmierciożerców non stop starali się rozgryźć, dlaczego do tego doszło. Niestety ich kluczem do rozwiązania zagadki było wspomnienie profesora Slughorna, który nagle wyjechał, ponoć w bardzo ważnej sprawie do Londynu. Na szczęście miał wrócić pod koniec roku szkolnego.
Związek Hermiony z Fredem pomimo odległości kwitnął. Pisali do siebie codziennie listy, w których szczegółowo opisywali, co robili w danym dniu oraz jak bardzo tęsknią za sobą. Co było prawdą, ledwo wytrzymywali tak długą rozłąkę W związku, z czym Fred zakradł się dwa razy do szkoły, żeby chociaż na chwilę zobaczyć się ze swoją ukochaną dziewczyną, a dziś dzięki wyjściu do Hogsmeade mogli spędzić ze sobą prawie cały dzień. Rudzielec od rana przygotowywał się do tego. Na szczęście znaleźli pomoc do sklepu i razem z George'em mógł teleportować się do wioski czarodziejów. Ich sklep stał się bardzo popularny, chyba był jednym z najczęściej odwiedzanym na Ulicy Pokątnej. Codziennie odwiedzały go tłumy czarodziejów, nie tylko młodych. Identycznie ubrane klony w granatowe koszule i czarne rurki udali się na spotkanie ze swoimi dziewczynami.
Tymczasem gotowa do wyjścia Hermiona czekała na Ginny i Angelinę w Pokoju Wspólnym. Jej przyjaciółki, jak zawsze stroiły się od półgodziny, żeby się nie nudzić, czytała jakąś mugolską książkę wysłaną przez mamę w paczce. Nagle podszedł do niej Harry.
H: On wrócił Hermiono!
He: Kto wrócił?
H: Slughorn! Idę wypić eliksir szczęścia! Zdobędę to wspomnienie.
He: A co z wyjściem do Hogsmeade? Ginny szykuje się od rana. Ostatnio mało czasu z nią spędzamy.
H: Hermiono załatwię to szybko i do was dołączę! Proszę cię, zajmij się nią przez chwilę. Ron poszedł, już do wioski z Lavender.
He: No dobrze, postaram się. Uważaj na siebie. Coś czuję, że na samym zdobyciu wspomnienia, to się nie skończy
H: Dam radę!Uradowana Ginny podchodzi wraz z Angeliną do nich. Obie są wystrojone, jak na imprezę, ale stwierdziły, że skoro na co dzień muszą nosić mundurki, to czasami mogą wyglądać fantastycznie i zupełnie inaczej. Przez ostatni rok Angelina bardzo zżyła się z rudą oraz szatynką. Może to miłość do Weasleyów ich połączyła lub wspólne zainteresowania, nie wiadomo, jednakże bardzo lubiła spędzać z nimi czas, przez co odsunęła się od Katy Bell, która czuje się zdradzona. A co gorsza Gryfonka jest zakochana w jednym z bliźniaków...
G: To jak idziemy?
A: Bliźniacy, już czekają tam na nas.
H: Ja muszę iść do Dumbledore'a. Dołączę do was później.
G: Oczywiście, jak zawsze. Ostatnio w ogóle nie masz dla mnie czasu. Czy my nadal jesteśmy parą?
H: Pewnie, że tak. Proszę cię, zaufaj mi. Załatwię to szybko i dołączę do was.
He: Pójdziesz ze mną i z Angeliną. Będzie fajnie.
G: No dobrze. (Mówi smutna)
CZYTASZ
Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie
FanfictionPisana w formie scenariusza, historia bardzo trudnej i nieprzewidywalnej miłości Freda Weasleya oraz Hermiony Granger! Postaram się udowodnić, że przeciwieństwa przyciągają się, uczucia pojawiają się nagle, a walka z nimi jest z góry skazana na pora...