Rozdział 34

477 43 68
                                    

Rozdział może zawierać wulgarne sceny, nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia!

     Minął tydzień od feralnego wypadku George'a. Rudzielec nadal nie obudził się ze śpiączki. Spał smacznie snem twardym, nie wiedząc co dzieje się wokół niego. Na szczęście Pani Pomfrey twierdziła, że jest w coraz lepszym stanie i to tylko krótka kwestia czasu, kiedy dojdzie do siebie. Cały czas przy bracie czuwał Fred. Spędzał w skrzydle szpitalnym każda wolną chwilę, zazwyczaj towarzyszyła mu Angelina, która martwiła się o swojego chłopaka, lecz wierzyła, iż szybko wybudzi się, w przeciwieństwie do jego klona. Starszy bliźniak nie potrafił funkcjonować bez swojego brata. Był niczym cień człowieka, który tylko jadł, chodził na zajęcia, a resztę czasu spędzał przy łóżku brata. Zachowywał się, jakby stracił połowę siebie. 

     Samopoczucie Freda pogorszyła jeszcze sytuacja z Hermioną. Lee opowiedział mu, co zaszło, gdy odszedł oraz o co tak naprawdę chodziło szatynce. Zrobiło mu się głupio, bo zrozumiał, że znowu nawalił, ale ma usprawiedliwienie. Był wściekły, niesamowicie wściekły. A tak szczerze, to jest mu wstyd, że zachował się nieodpowiedzialnie i agresywnie, nie chce, żeby jego ślicznotka miała o nim złe zdanie. Teraz kiedy emocje opadły nie wie jak porozmawiać z Gryfonką, więc jej unika. Zresztą dziewczyna sama nie jest chętna do rozmowy z nim, pomimo że nie jest zła, postanowiła nie odzywać się pierwsza, bo to Fred nie chciał jej wysłuchać. Stwierdziła, że poczeka, aż sam zechce z nią porozmawiać.

     Zaczął się właśnie kolejny smutny dzień, sytuację pogarszał rzęsisty deszcz padający za oknami zamku. Hermiona jak zwykle wstała wcześnie rano i zjadła obfite śniadanie, po którym skierowała się do skrzydła szpitalnego, chcąc przed zajęciami odwiedzić George'a. Robiła tak codziennie, miała też w tym swój cel, albowiem Fred nie zmienił swoich przyzwyczajeń i wiedziała, że je śniadanie, jako jeden z ostatnich uczniów, co oznaczało, że nie natknie się na niego. Wchodzi po cichu do sali chorych i od razu zauważa uśmiechnięta Angelinę siedzącą przy łóżku swojego chłopaka. Podchodzi do nich powolnym krokiem. 

He: Hej, jak nasz śpioch?
A: Cześć, o wiele lepiej. Pani Pomfrey mówi, że jego organizm jest bliski końca regeneracji, więc to już kwestia kilku godzin kiedy obudzi się i wróci do nas.
He: Cieszę się, brakuje mi go
A: Mnie również, nie miałam na kogo narzekać od ponad tygodnia. (Śmieje się) Hermiono, co robisz tutaj tak wcześnie?
He: (Wacha się przed odpowiedzią) Wiesz mam później dużo zajęć i nie miałabym kiedy przyjść. Zresztą zawsze przychodzę rano do George'a
A: Nie kłam, znam cię, ty po prostu unikasz Freda.

     Dziewczyny nie wiedzą, że Fred stoi w drzwiach i słyszy ich rozmowę, po której zaczyna robić mu się przykro. Zrozumiał, że czas wyjaśnić z Hermioną całą sprawę. Nie chce jej znowu stracić. Nie może sobie tego wyobrazić, bo co to za dzień bez jej krzyków, śmiechu, dotyku.... To dzień stracony.  

He: Oj tam od razu unikam. Ja po prostu nie chce na niego wpaść.
A: Nadal nie porozmawialiście?
He: Nie, on chyba nie chce ze mną rozmawiać, a ja nie będę się prosić. W końcu to on mnie nie chciał wysłuchać do końca. (Stwierdza smutna)
A: Tęsknisz za nim?
He: Może trochę, ale skoro on nie chce mnie blisko, to nie będę się prosić. Najwidoczniej to nie było to.
A: Rozumiem cię. Postąpiłabym tak samo, nic na siłę.
He: Widzę, że mnie rozumiesz.
A: Pewnie, że tak. Jesteśmy przyjaciółkami. (Uśmiecha się) George, gdy obudzi się, to spuści wam obu lanie za takie dziecinne zachowanie, a zwłaszcza Fredowi. (Dziewczyny się śmieją)
He: To prawda, on mocno w nas wierzył. (Patrzy na śpiącego przyjaciela)

     Nagle dzwoni dzwonek na lekcje. Przyjaciółki nie chętnie wychodzą z sali chorych i udają się na swoje zajęcia. Nie zauważają Freda, gdyż ten odeszdł smutny chwilę wcześniej. Hermiona kieruję się na numerologię a później na dwie godziny eliksirów. To były najgorsze dwie godziny w jej życiu, ponieważ przygotowywali Amortencję. Najpierw profesor Slughorn kazał jej powiedzieć, co czuje, a później sami musieli przygotować eliksir. Nie spodziewała się zapachów, które poczuła. Nie potrafiła się skupić. Była przez nie odurzona co zauważył Harry z Ronem. Domyślili się, co było powodem jej zachowania, więc ze strachu o przyjaciółkę postanowił porozmawiać z Ginny na ten temat. Spotkali ją na jednym z korytarzy prowadzących na zajęcia z wróżbiarstwa.

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz