Rozdział 56

423 36 73
                                    

UWAGA NOWA POSTAĆ!

Ro- Rose Granger- Weasley 

     Hermiona po dwóch dniach wróciła z córeczką do domu. Nadała jej imię Rose, na cześć swoich ulubionych kwiatów. Szatynka postanowiła, że jej córka będzie posiadać dwa nazwiska: Granger- Weasley, żeby wiedziała, skąd się wywodzi, że jest czarownicą od pokoleń. W końcu przecież pozna swojego ojca i jego rodzinę, czyli najwspanialsze osoby na świecie, które na pewno ją pokochają od pierwszego wejrzenia. Przy młodej mamie czuwali przyjaciele oraz rodzice. Była im ona wdzięczna za wszystko, co dla niej robią. Teraz przed nią najtrudniejsze zadanie, wychować małą najlepiej, jak tylko potrafi. Poza trójką przyjaciół była Gryfonka utrzymywała listowny kontakt z Erniem, ale on o niczym nie wiedział oraz z babcią Teddy'iego, któremu regularnie wysyłała prezenty. 

     Od narodzin mijały dni, które zamieniły się w miesiące, a później w lata. Mała Rose skończyła w styczniu trzy lata. Jak na swój wiek była bardzo żywiołowym, wygadanym i odważnym dzieckiem. Ciekawiło ją dosłownie wszystko, a najbardziej dziwne mikstury i wynalazki własnego pomysłu. Hermiona bała się zostawić ją samą, chociażby na chwilę, bo albo próbowała za pomocą własnych eliksirów zmienić kolor sierści Krzywołapowi na różowy, gdyż jak sama uważała, byłoby to śmieszne lub goniła go po domu na dziecięcej miotełce. Co tu dużo ukrywać dziewczyna wdała się w swojego ojca, ale nie tylko z charakteru, również z wyglądu. Posiadała gęste rude włosy do łopatek, zadziorny, a jednocześnie słodki uśmieszek, piegi oraz te piękne brązowe oczy, w które jej mama tak bardzo kochała patrzeć. Jedynymi cechami odziedziczonymi po matce był niski wzrost i niebywała inteligencja. Rose stanowiła idealne połączenie cech Freda i Hermiony. 

     Hermiona patrząc każdego dnia, jak jej córka rośnie, jak wygląda i zachowuje się, to widziała swojego ukochanego, którego tak mocno kocha. Pomimo upływu lat uczucie nie minęło. Starała się zapomnieć, nienawidzić go, stać się wobec niego obojętna, ale nie potrafiła. Kocha Freda i nienawidzi jednocześnie, a mała zdecydowanie nie pomaga jej w otrząśnięciu się po stracie. Ginny wielokrotnie próbowała namówić Hermionę do rozmowy z rudzielcem, przecież w końcu musi poznać prawdę. Niestety szatynka była nieugięta. Cały czas twierdziła, że nie jest gotowa na rozmowę z nim, ale tak naprawdę bała się, iż jej emocje wezmą górę nad rozsądkiem, a to nie byłoby nic dobrego. Przede wszystkim musi myśleć o swojej księżniczce, a jej nie pozwoli skrzywdzić. 

     Harry z Ginny i Ronem co najmniej raz w tygodniu odwiedzali Hermionę w Paryżu, która nadal pracowała dla tamtejszego ministerstwa. Rudzielec z przyjacielem zostali aurorami, byli jednymi z lepszych. Inni pracownicy tego departamentu porównywali ich do Szalonookiego Moodiego, na co z uśmiechem odpowiadali, że razem z Nimfadorą byli ich mentorami. Ginny całkowicie poświęciła się pracy dla Proroka Codziennego, teraz komentowała mecze dla niego. Uważano ją za jedną z lepszych komentatorek w tej branży. Nadal tylko oni widzieli o małej Rose, było im bardzo ciężko ukrywać ten sekret przed rodziną, a zwłaszcza przed Fredem, ale razem zgodnie stwierdzili, że Hermiona sama powinna wszystkim powiedzieć o córce, kiedy będzie na to gotowa. Oni mogą ją ewentualnie wspierać w podjęciu tej decyzji oraz pomagać przy córeczce, którą szczerze pokochali. Uważali ją za ósmy cud świata. Zrobiliby dla niej wszystko, chociaż to właśnie rudzielec najlepiej dogadywał się z bratanicą, ponieważ razem prowadzili konspiracyjne akcje  podkradania słodyczy z tajnej kryjówki Granger.  

     Warto dodać, że Ron pozbierał się po stracie Lavender. Trwało to bardzo długo, ale w końcu odzyskał równowagę. Zaczął nawet spotykać się z Padmą Patil, siostrą bliźniaczką Parvati. Największe zmiany miały nadejść w życiu Ginny i Harry'ego, którzy zamieszkali razem przy Grimmauld Place 12 oraz planowali ślub, który miał odbyć się w pierwszą sobotę maja, czyli jutro. Ruda długo namawiała swoją przyjaciółkę, żeby przyjechała na nie, w końcu miała być świadkową. Hermiona początkowo sceptycznie podchodziła do tego pomysłu, jednakże po długich namowach, doszła do wniosku, że nadszedł czas na konfrontację z rodziną Weasley. W ten o to sposób siedziała w mugolskim samolocie wraz z córką i pierwszy raz od prawie czterech lat wracała do domu. Nie chciała używać czarodziejskich sposobów podróży, gdyż mugolskie dały jej możliwość przemyślenia kilku spraw, chociaż dwie godziny lotu to dość mało.

Fremione- bo miłość pojawia się w najmniej oczekiwanym momencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz