- Jesteś z siebie zadowolona? - warknął Severus, gdy znaleźliśmy się już w jego domu.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - wysyczałam przez zęby. Byłam tak zła, że najchętniej uderzyłabym go. W zasadzie... I tak mi nic nie zrobi.
- COŚ TY ZROBIŁA?! - przyłożył rękę do lewego policzka.
- Nie krzycz na mnie. Złość piękności szkodzi i chociaż ciebie nic nie uratuje, to przynajmniej moje uszy przeżyją. Zresztą nie mów, że lekkie przyłożenie dłoni do policzka boli - zrobiłam smutne oczka - daj, może pogłaskam i pocałuje?
Już zbliżyłam się do niego, gdy szybko się cofnął.
- Nawet nie próbuj mnie prosić o pomoc, gdy Czarny Pan już się znudzi twoimi zagrywkami i nie będę musiał niańczyć twoją zarozumiałą osobę! Albo gdy wrócisz po niewykonalnym zadaniu ledwo żywa od tortur!
- Czarny Pan nie podniesie na mnie ręki...
- ...Czarny Pan nie zna litości. W końcu znudzi mu się twoja młoda twarzyczka i wykończy cię psychicznie i fizycznie.
- Skąd ty możesz wiedzieć? Nie znasz mnie!
- Wiem o nim więcej niż ty! A ty mnie nie interesujesz, więc nie muszę nic o tobie wiedzieć!
- Skoro cię tak nie interesuję, to czemu czekałeś na mnie przed bramą? Bałeś się, że coś mi się stanie?
- Chciałam, żebyś nie uniknęła tej rozmowy, ty wredna dziewucho!
- Słucham? Jeszcze jedno słowo, a będziesz mnie błagał o wybaczenie!
- Śnisz. Ja nikogo o nic nie błagam. A na pewno nie ciebie - już chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał - jutro wyjeżdżam. Niektórzy mają prawo wychodzić z tego budynku, kiedy chcą - uśmiechnął się triumfalnie - a ty nawet nie próbuj bez mojej zgody gdziekolwiek się ruszać. Przypomnę tylko, że znam tyle zaklęć, ile razem mamy włosów na głowie. Jak nie posłuchasz po dobroci, to magią zamknę cię tu.
- A co z moją nauką?
- Skoro jesteś taka wygada, to na pewno dasz sobie radę sama z podręcznikami. Chociaż jednak nie. Nie wyglądasz na kogoś, kto miałby więcej niż troll, czy okropny.
- Miałabym same powyżej oczekiwań i wybitne!
- Chwila, skąd możesz wiedzieć, jakie oceny są w Hogwarcie, jak nigdy tam nie chodziłaś?
- Znam wiele osób, które tam chodziły. Zresztą nie zmieniaj tematu. Jestem mądrzejsza niż ci się wydaje.
- Chciałabyś
- Nie muszę chcieć, ja to wiem.
Severus zamyślił się na chwilę. Po jakimś czasie zapytał:
- Jakie to zadanie?
- Gdyby ktoś oprócz osoby wykonującej mógł wiedzieć, to zapewne wszyscy śmierciożercy by wiedzieli.
- Oj, przepraszam, zapomniałem, że panienki nie wolno o nic pytać.
- Severusie, przecież wiesz, że ja chcę, ale nie mogę.
- Mówiłem już. Proszę pana.
- Nie możesz mi nakazywać, jak ja mam do ciebie mówić. Mogę cię nawet nazwać dupkiem i nic ci do tego.
- Nie pozwalaj sobie!
- W takim razie mów do mnie pani - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Przywitałam się z Semprą i dałam jej pare przysmaków. Ona jedna mnie kocha. A bynajmniej kocha jedzenie które jej daję.
Następnego dnia, jak Severus zapowiedział, jedynym człowiekiem w domu byłam ja. Zastanawiałam się, czy pan maruda będzie wracał na weekend, czy woli nie skazywać się na moją osobę. Miałam dzisiaj do zrobienia ważną rzecz.
Severusa i tak przez najbliższe dni nie miało być w domu, więc przynajmniej nie będę musiała mu się tłumaczyć. Po obiedzie teleportowałam się do Albanii. Nie lubię tego procesu. Wylądowałam na jakiejś uliczce i upadłam. Męcząca ta teleportacja. Gdy już nabrałam trochę sił podniosłam się i ruszyłam w stronę ścieżki. Nie było to żadna profesjonalna ścieżka, a kawałek wydeptanej ścieżki. Prowadziła ona prosto do lasu. Po obu stronach ścieżki była łąka. Nie taka łąka, na której być może bawiliście się w dzieciństwie. Bardziej polana.
Szłam pewnie nie oglądając się za siebie. Było już ciemno. Na wszelki wypadek w ręce mocno ściskałam różdżkę. Gdy byłam już przed samym lasem obejrzałam się do tyłu. Trochę mrocznie, ale takie klimaty lubię najbardziej. Weszłam do lasu i szłam przed siebie. Nie do końca wiedziałam, gdzie iść, więc po prostu szłam.
Przyglądałam się drzewom, ale żadne nie wyglądało specjalnie. Usłyszałam śpiew ptaków więc szybko poniosłam głowę do góry. Na szczycie drzewa siedział szary ptaszek i radosnie śpiewał. Uśmiechnęłam się do niego i jeszcze przez chwilę patrzyłam. W pewnym momencie ptak okropnie zapiszczał i odleciał szybko, a drzewo na którym siedział zadrżało.
Serce zaczęło mi bić szybciej niż powinno. Powoli opuszczałem wzrok po drzewie w dół, aby zobaczyć co nim tak strasznie poruszyło. Jeszcze mocniej zacisnęłam różdżkę w ręce i na końcu jerzyka miałam zaklęcie rozbrajające.
Na moment zamarłam, gdy zobaczyłam ogromnego wilka przed sobą. Patrzył na nie jak ja obiad. Chciał podnieść rękę z różdżką do góry, ale gdy tylko drgnęłam on wydał przerażający odgłos. Zaczął się do mnie powoli zbliżać.
3..2..1..
- Avada Kedavra!
Zwierzę padło. Chciałam za wszelką cenę się uspokoić. Gdy upewniałam się, że zwierzę jest martwe i w pobliżu nie ma nikogo ruszyłam dalej. Bacznie oglądałam teren szukając czegokolwiek niepokojącego oraz czegokolwiek, co wyglądałoby podobnie do tego, czego szukałam. Nie zrobiłam 20 kroków, gdy za mną usłyszałam syczenie. Delikatnie odwróciłam się i spojrzałam w dół.
Na ziemi leżał wąż i wysyczał "odwróć się w lewo i zabij go. Uciekaj". Przerażona odwróciłam się gwałtownie w lewo i ku moim oczom ukazał się drugi, równie potężny wilk. Tym razem nie czekałam i natychmiast go zabiłam. Prawdopodobnie szukał swojego przyjaciela, a za raz może przyjść całe mnóstwo ich. Odchyliłam głowę w tył i powiedziałam do węża w ich mowie "dziękuję", na co wąż odpowiedział "uciekaj".Bez myślenia chwyciłam małe, czarne zwierzę w dłoń i teleportowałam się.
CZYTASZ
the black swan | 1 PART
ФанфикRosabella znikąd z dnia na dzień pojawia się w życiu 2 mężczyzn - Severusa Snape'a i Dracona Malfoy'a. W połowie roku dołącza do Hogwartu, swą obecnością dziwiąc samego Dumbledora. Może nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego, gdyby nie jeszcze dw...