Schody zaprowadziły mnie na górę, do gabinetu dyrektora. Nie było go w środku, nie w tym momencie, ale jak za pierwszym razem, koło biurka znajdował się Feniks. Przyjrzał mi się uważnie, a zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, ptak już znajdował się na moim ramieniu. Przytulał sie swoim noskiem do mojego policzka.
- W czym mogę ci pomóc, panienko Waterfrock?
Uniosłam głowę, patrząc na postać stojąca przede mną.
- Chciałam osobiście dostarczyć. Wesołych świąt!- podałam mu paczkę z zapakowanymi słodyczami
- Tak wcześnie? Sądziłem, że pora na prezenty jest po uroczystej wieczerzy
- Owszem, ale po wieczerzy nie będę mogła niestety pana odwiedzić.
- Czym będziesz tak zajęta?
- Prywatne sprawy. To tyle, dziękuję za przyjęcie i ponownie, wesołych świąt!
- Gdybym wiedział, że dostanę od jakiegoś ucznia prezent, sam bym przygotował. Niestety nie uprzedziłaś mnie
- Bo to niespodzianka. Niespodzianek się nie zapowiada.
- Dziękuję, to miłe z twojej strony. Ale czy aby na pewno to tyle? Wydajesz się ciekawa czegoś.
- To prawda. Właściwie to chciałam zapytać, czy miał profesor odrobinę czasu, żeby o mnie pomyśleć?
-W jakim sensie?
- Coś o tym, dlaczego nie dostałam listu, albo o rodzicach. Wydawał się pan trochę zainteresowany tym faktem.
- To prawda. Szukałem odpowiedzi na owe pytania. Wystąpił jednak pewien problem.
- Problem? Jaki problem?
- Nie istniejesz. Nie ma cię nigdzie.
- Co pan ma na myśli? - zapytałam uważnie mi się przyglądając
- To niebywale trudne, aby ukryć istnienie jakiegoś dziecka przed ministerstwem. Bowiem minister posiada cały spis czarodziei, który spisuje się pod wpływem potężnego zaklęcia, gdy tylko magiczne dziecko się rodzi. Ktoś musiał się bardzo, ale to BARDZO postarać, żebyś dla świata nie istniała - mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy, jakby chcąc zobaczyć w nich jakaś reakcję, która powie mu, że ja o tym wszystkim wiem. Szkoda, że nie jestem taka głupia.
- Dlaczego ktoś chciałby mnie ukryć? Co by na tym zyskał?
- Nie wiem tego. Bez wątpienia twoi prawdziwi rodzice, a bynajmniej jedno z nich musiało być kimś naprawdę potężnym. Albo jest wciąż.
- Słucham? Co ma pan na myśli mówiąc wciąż?
- Nie możemy wykluczyć, że twoi rodzice są między nami. Między żyjącymi. Nie ma pewności, że umarli.
- Gdyby nie umarli, to chyba chcieliby się mną zajmować?
- Cóż, na razie nie ma pewności - zamilkł, ale po chwili powiedział stanowczo - Wiem, że ty również szukasz informacji. Wiesz coś?
- Tak, szukam. Oczywiście, że szukam, bo chciałbym cokolwiek wiedzieć o swoim pochodzeniu. Ale nic nie wiem niestety.
- A Severus? Zdaje się, że się znacie.
- Owszem, poznałam pana Snape'a będąc tutaj.
- Nie to mam na myśli. Zdaje się, że znaliście się wcześniej.
Oops. I co teraz?
- Niestety, ale nie znałam pana Snape'a wcześniej.
- Jesteś tego pewna?
- W życiu nie należy być niczego pewnym.
Popatrzył przez okno. Albus Dumbledore nie jest głupcem. On wie więcej, niż powinien. Ale wciąż zdecydowanie za mało, niż byłby w stanie.
Wieczorem udałam się samotnie na salę, stukając obcasami po posadzce. Większość osób, która miała być obecna, już się tam znajdowała. Chciałam już usiąść na samym końcu długiego stołu, gdy usłyszałam dobrze znany mi głos
- Bella! Usiądź koło nas! - zawołał Slughorn
Nie pozostało mi nic innego, jak uśmiechnąć się i podejść do niego. Nauczyciel eliksirów siedział w IDEALNYM miejscu. Koło niego był Dumbledore, Snape, Potter i inni ważni. Slughorn się odezwał
- Dostałem już przezent od ciebie, moja droga. Tak się cieszę, że o mnie pamiętasz! I te miłe słowa! Naprawdę, cud czarownica. Jestem dumny, że mogę cię uczyć. Dziękuję!- po chwili dodał szeptem, ale takim szwptem, który wszyscy usłyszeli- Jedyne co mogę powiedzieć, to nie musiałaś mi zwracać tych pieniędzy. Ja rozumem, że mugole są czasem tacy, jacy są. Postawiłem ci to piwo dobrowolnie, więc żadnych pieniędzy nie przyjmuje.
- Cieszę się, że prezent nie panu spodobał, jest mi miło to słyszeć.
Kątem oka spojrzałam na Severusa. On także kątem oka na mnie spoglądał, ale gdy nasze wzroki się spotkały, on popatrzył w przeciwną stronę. Nie podziękuje nawet?
Przez całą kolację nauczyciele rozmawiali o rodzinnych nawykach na światach. Ogólnie siedząc tam z nimi, chyba pierwszy raz w życiu pouczułam, co to są święta i co to znaczy świąteczny klimat.
Przez poprzednie lata życia, mój świąteczny klimat opierał się głównie na niewielkiej choince w kącie pokoju i drobnym upominku, który najczęściej nie był rzeczą materialną, a na przykład wolnym od nauki.
Po kolacji prawie wszyscy zostali, aby trochę potańczyć, czy wspólnie otworzyć prezenty, złożyć sobie nawzajem życzenia. Ja jednak stwierdziłam, że to będzie idealny czas, aby kontynuować poszukiwania komnaty. Pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia
- A dokąd to, panna Waterfrock? - szorstki głos z tyłu sprawił, że musiałam się na chwilę zatrzymać.
- Z tego co się orientuję, nie jest moim obowiązkiem tu przebywać w tym momencie.
- A gdzież ci się tak spieszy? Co innego będziesz robić? - dopytywał istnie zaciekawiony Snape.
- Będę się uczyć, albo czytać, albo pobawię się z Semprą. Mam wiele rzeczy do roboty.
- Ach tak? Akurat wszytko to masz do zrobienia w świąteczny wieczór?
- Ja nie mam w nawyku obchodzić żadnych świąt.
- Co nie zmienia faktu, że uczniowie Hogwartu, którzy zostają tu na święta, zostają także po uczcie, a nie uciekają do samotności.
- Nie uciekam, jak to pan powiedział, do samotności. Mam zwierzęta.
- Nie interesuje mnie to. Dumbledore kazał mi cię zatrzymać, więc masz tu zostać.
Więc wssytko jasne. Dumbledore. Ona jak zawsze musi wsadzić nie nie tam, gdzie trzeba. Wścibska świnia.
- Oczywiście. Zostanę tutaj, nie że względu na profesora Dumbledora, a ze względu na mój nieobowiązkowy obowiązek.
Nauczyciel odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę stołu, gdzie siedział Dumbledore
- Panie profesorze! - krzyknęłam, a ten się zatrzymał, więc szybko podeszłam i szepnęłam- kultura wymaga podziękowania za przezent, niezależni czy się podoba, czy nie
- W takim razie dziękuję.
🐍
🐍
🐍Zapraszam na moją nową powieść "13 października" ❤️❤️
CZYTASZ
the black swan | 1 PART
FanfikceRosabella znikąd z dnia na dzień pojawia się w życiu 2 mężczyzn - Severusa Snape'a i Dracona Malfoy'a. W połowie roku dołącza do Hogwartu, swą obecnością dziwiąc samego Dumbledora. Może nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego, gdyby nie jeszcze dw...