Rozdział 3

3.8K 135 12
                                    

   Siedzę w pokoju gościnnym w domu Toma, bo to tutaj przebywa najczęściej moja przyjaciółka i czekam, aż dziewczyna wróci z gorącą herbatą. Na grillu nie mieliśmy okazji tak naprawdę porozmawiać, zresztą to nie był odpowiedni moment, gdy wokół nas przebywali goście. Chodzę po pokoju, przyglądając się drobnym dekoracją w gablotach, gdy drzwi otwierają się uderzając o ścianę, a w progu stoi ciężarna blondynka z parującymi kubkami.

   -Mogłabyś zamknąć? – ruszyła przed siebie, odstawiając ceramikę na drewnianym dębowym stoliku. Zamykam drzwi i wracam do dziewczyny, zasiadającej wygodnie na jasnej kanapie.

   -Jak długo tutaj zostajesz? – pytam, siadając na tej samej kanapie, jedynie układając się wygodnie na drugim jej końcu podpierając się wygodnie na podłokietniku i sięgam dłonią po gorący kubek z herbatą.

   -Nie jestem pewna, Tom za niedługo będzie musiał wyjechać na dwa miesiące, a ja nie mam ochoty siedzieć sama w mieście. Wolę ten czas spędzić tutaj. – rozumiem ją doskonale.

   -Dasz sobie radę sama? Jakbyś potrzebowała pomocy to wiesz, że możesz do mnie zadzwonić, prawda?

   -Scott jest na miejscu, więc też zjawi się gdy zajdzie taka konieczność. – wbiłam wzrok w parę z nad moich rąk. Zdaję sobie sprawę, że Carmen nie powiedziała tego, aby mnie urazić, ale nie potrafię zmienić tego, że dotknęła mnie jej wypowiedź.

Co się z nami stało?

   Kiedyś byłabym pierwszą osobą o której by pomyślała, gdyby potrzebowała pomocy, dziś jednak dochodzi do mnie, że oddaliłyśmy się od siebie bardziej niż przypuszczałam.

   -Nie pamiętam, abyś kiedyś pałała do niego taką sympatią, co się stało, że zmieniłaś na tyle swoje zdanie, aby zrobić go ojcem chrzestnym swojego dziecka? – zapytałam, starając się, aby mój głos był łagodny bez wyraźnych wyrzutów.

    -Wiele się wydarzyło przez te pięć lat twojej nieobecności, był w tedy, gdy kogoś potrzebowałam, gdy rozstałam się z Tomem, również, gdy się przeprowadzałam, zjawiał się choć go o to nie prosiłam. – Zamilkła na chwilę, jakby myślami wróciła do tamtych wydarzeń. – Wydaje mi się, że było to wszystko na prośbę Toma, ale to już nieistotne. Zresztą to jego najbliższy przyjaciel także nasze stosunki musiały się poprawić. – upiłam kolejny łyk herbaty, analizując jej słowa. -Dobra koniec gadki o bzdurach, opowiadaj co z tym Sebastianem. – podniosła kubek w dłonie i oplotła go palcami dwóch rąk, siorbiąc z niego gorący płyn. Uśmiechnęłam się. Zawsze to robiła, moja mama tego nie nawiedziła chociaż nigdy nie zwróciła jej uwagi. Dziewczyna ponagliła mnie swoją miną i patrzyła na mnie wyczekująco, jakby właśnie miał się zacząć seans filmowy.

   -To bujda. – powiedziałam wprost, dziewczyna jednak nie do końca zrozumiała co miałam na myśli, więc dodałam. – Sebastian nie jest moim chłopakiem. –opowiedziałam jej całe zajście na dyskotece, a później pod sklepem. Gdy wspomniałam o paczce prezerwatyw, dziewczyna, aż się opluła ze śmiechu.

   -Myślałam, że już Ci przeszło. –mówi z kwaśną miną.

   -Bo przeszło, nasz związek to stare dzieje. – kłamczucha, kłamczucha, kłamczucha.

   -Co robiliście na górze? – pokręciłam głową, słysząc w głosie jej sugestie.

   -Już Ci mówiłam, tylko rozmawialiśmy. – przyjaciółka podejrzliwie uniosła brwi, wywiercając mi dziurę w głowie.

   -Musiała być to bardzo przyjemna rozmowa, skoro Scott po raz pierwszy tamtego wieczoru uśmiechnął się, mijając mnie w progu. - zdradliwy rumieniec wyszedł mi na twarzy, odsłaniając prawdę, że nie wszystko jej powiedziałam.

Wciąż Cię Kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz