Rozdział 22

3.2K 95 8
                                    

Scott

Wróciłem do salonu, gdzie czekał na mnie Alessio.

– Nie mogłeś sobie odpuścić prawda? – zaśmiał się niewesoło.

– Powinieneś znać odpowiedź. Alessio podszedł do barku, napełniając swoją szklankę alkoholem. Podniósł szklankę w moim kierunku, lecz pokręciłem przecząco głową. Nie miałem ochoty na alkohol…

– Naprawdę zaryzykowałeś, choć na stawce stała twoja dziewczyna. Głupie, nawet jak na Ciebie.

– Mam wszystko pod kontrolą. - odparłem pewny siebie.

Nic nie miałem pod kontrolą. Wszystko przepływało mi między palcami. Popełniałem błąd za błędem. Jeśli Alessio miał rację, to dałem się sprowokować i zadarłem nie z tym człowiekiem co zamierzałem.
Nie jestem pewny, czy sama zapłata za szkody była wystarczająca, jednak nie miałem wyjścia i musiałem zaufać Alessio. Co nie zmienia faktu, że znowu jestem w punkcie wyjścia. Myślałem, że jestem blisko.
Czułem w ustach już smak zemsty.

– Nie masz nic pod kontrolą i w tym problem. Nawet siebie nie możesz kontrolować, a co dopiero ludzi wokół. Niepotrzebnie ją w to mieszałeś.

– Nie chciałem tego.

– Gdybyś nie chciał, nie pozwoliłbyś, aby wasze drogi znów się splotły, a teraz ściągnąłeś ją do swojego łóżka. Jesteś bardziej popieprzony, niż ja.

– Rano wyjeżdżamy. – oświadczyłem. Nie chciałem ryzykować.

Tutaj byłem sam, na moim terenie, choć w sumie bardziej Alessia terenie miałem swoich ludzi, miałem wpływ na to co się działo.

– Dokąd ją zabierzesz? – Do siebie. Alessio zaśmiał się.

– Jesteś powalony. W jaki sposób to może pomóc jej i Tobie? Wpłynie jedynie na twoje rozkojarzenie, a teraz to ostatnia rzecz, jaka powinna się wydarzyć.

– Nie martw się, mam podwójną uwagę.

– Gdy tylko usłyszałem, że załatwiłeś jej staż u tego twojego doktorka, wiedziałem, że tym razem nie odpuścisz. Tylko nie jestem pewien, czy ona jest gotowa na Ciebie.

Też nie byłem, ale zamierzałem się przekonać.

– Nie sądziłem, że mi pomożesz.

Zmiana tematu była najlepsza w tym przypadku. Moje nerwy i tak były już w strzępkach, poza tym nie chciałem, aby Bianka przypadkowo coś usłyszała.

– Obiecałem to twojemu ojcowi.

– Dlaczego w takim razie mi groziłeś?

– Nie groziłem Tobie, tylko jej. Sądziłem, że i tym razem wpłynie to na twoją decyzję.

– Wpłynęło. Alessio ponownie się zaśmiał, następnie upił kolejny łyk bursztynowego płynu.

– Oczywiście, miałeś pretekst, aby ją ze sobą zabrać.

– To nie był pretekst Alessio. Wyłącznie środki zapobiegawcze, zresztą spotykamy się, więc to normalne, że jest przy mnie.

Alessio uniósł brwi, nie dowierzając, ale miałem to gdzieś. Teraz miałem wyłącznie nadzieję, że odczepi się od niej i przestanie knuć przeciwko niej.

– Masz jakiś trop poza klubem, który żeś niepotrzebnie zdemolował? – zapytał, kołysząc szklanką.

– Niewiele, jednak Bianka mówiła, że ktoś ją śledził i włamał się do jej mieszkania.

Wciąż Cię Kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz