Rozdział 24

2.7K 96 9
                                    

Scott

Przed chwilą skończyłem rozmawiać z Alessiem, który wyłącznie jeszcze bardziej mnie podminował. Stwierdził, że jestem roztargniony i jedyne, co mi wychodzi, to uganianie się za spódniczkami, a w sumie to za jedną konkretną, której od piątku praktycznie nie widziałem.
Bianka próbowała mi pomóc, ale z tego, co mi wiadomo, znała się tak samo dobrze na rachunkowości, jak i ja.
Mój ojciec osobiście zajmował się papierkową robotą, miał do tego głowę i zapewne teraz przewraca się w grobie za moje niedopatrzenie. Alessio miał rację, ostatnio byłem zbyt pochłonięty wszystkim innym, zlekceważyłem najważniejsze sprawy, a teraz zniknęło mi z konta bankowego kilkaset tysięcy, papiery, rachunki i moja ukochana księgowa, która rozpłynęła się w powietrzu. Nikt nie był mi wstanie pomóc.
Przez weekend nie znalazłem nikogo nowego, miałem nadzieję, że dziś mi się poszczęści albo Markowi.

Z samego rana pojechałem do domu, aby zabrać Biankę na spotkanie. Miała dzisiaj rozmowę, a ja obiecałem ją tam zabrać. Wczoraj nocowałem w hotelu, potrzebowałem spokoju i ciszy, żadnych czynników, które mogłyby mnie odciągnąć od pracy, a świadomość, że gdzieś parę metrów ode mnie znajduje się dziewczyna, którą pragnąłem tak samo mocno jak znalezienie złamasa, który zlecił zabójstwo mojego ojca.
Nie mogłem tego przeboleć, że ten świat odebrał mi kolejną ważną mojemu sercu osobę.
Najpierw odeszła moja mama.
Za jej śmierć obwiniałem ojca, widziałem, że między nimi przez ostatnie lata się nie układało. Ich małżeństwo było wyłącznie na papierku.
Ona prowadziła swoje życia, on swoje, jednak w blasku fleszy, podczas biznesowych spotkań, wciąż udawali idealne małżeństwo.
Przez długi czas darzyłem go nienawiścią, tak ogromną, tak trującą, że dwa razy rzuciłem się na niego, wykrzykując mu w twarz wszystkie moje żale. Byłem młody, zbyt młody, aby moje czynny zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie.
Gdy dorosłem, zrozumiałem co tak naprawdę się wydarzyło i zrozumiałem, że mój ojciec nie miał z tym nic wspólnego.
P

o śmierci ojca, odczułem totalną pustkę, ostatnia spokrewniona ze mną osoba odeszła z tego świata, zostawiając mi ten cały syf na barkach i dając mi w gratisie Alessia, który pełnił rolę jak to powiedział mojej niańki.
Psychicznej i nieokiełznanej opiekunki..

Wszedłem do środka, zatrzaskując za sobą drzwi, Bianka poderwała się ze schodów. Przystanąłem na jej widok. Miała na sobie błękitną sukienkę w stokrotki, a włosy związane na czubku głowy.

– Scott, myślałam, że nie przyjedziesz. Wszystko dobrze? – zapytała, marszcząc czoło.

– Mówiłem Ci, że z Tobą pojadę. – odpowiedziałem. – Jesteś gotowa? – zapytałem, wchodząc do kuchni. Bianka ruszyła za mną. Podszedłem do ekspresu, aby zrobić sobie kolejną kawę. Całą noc nie spałem, byłem wykończony.

– Tak, jestem gotowa. Pójdę po potrzebne mi rzeczy i zaraz wracam. Zajedziemy na chwilę do mnie do mieszkania? Muszę się przebrać. – zapytała. Obróciłem się do niej przodem, opierając się o blat plecami.

– Wyglądasz ładnie. – powiedziałem szczerze, przyglądając się jej. Bianka uśmiechnęła się skromnie.

– Dziękuję – popatrzyła po sobie. – ale ten strój nie nadaje się na rozmowę o pracę. Zaraz wracam. – obróciła się i wyszła pośpiesznie z kuchni. Potarłem dłonią twarz, po czym sięgnęłam po kubek z kawą.

Po paru minutach usłyszałem krzątaninę na schodach, więc dopijając kawę i parząc sobie przy tym język wyszedłem z kuchni.

– Jedziemy? – zapytała. Kiwnąłem głową, wyciągnąłem z kieszeni spodni kluczyki do auta, po czym wyszliśmy z domu. W drodze do auta milczeliśmy, kompletnie na siebie nie patrząc. Wsiadłem za kierownicę, odpaliłem auto, czekając, aż Bianka wsadzi swoją torbę na tylne siedzenie i usiądzie obok mnie na siedzeniu pasażera. Po paru minutach, gdy w ciszy przemierzaliśmy ulice miasta, odezwała się.

Wciąż Cię Kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz