Rozdział 14

2.9K 105 12
                                    

Scott 

Bianka przystanęła u boku swojej koleżanki, całkowicie nieświadoma jej towarzystwa. Musiałem tam podjeść, upewnić się, że Alessio nie zrobi czegoś głupiego, a raczej nie powie. Przystanąłem przy wspólniku, przyglądając się twarzy Bianki. Byłem niemal pewny, że zaraz zemdleje.

– Bianko, wszystko ok? Zbladłaś. – Olivia chwyciła Biankę za ramię, starając się zwrócić na siebie jej uwagę. Dziewczyna, jakby wyciągnięta z transu, spojrzała na swoją przyjaciółkę.

– Nie, wszystko ze mną w porządku. Powinniśmy poszukać naszego stolika. – powiedziała przedtem lekko odchrząkując, siląc się na spokojny ton. Jeszcze przed chwilą wyglądała jak zwierzyna łowna zagoniona w ślepy zaułek, teraz stara się ukryć wszystkie emocje, które można było dostrzec na jej twarzy. Bianka zawsze była niczym otwarta księga.

– Ach Bianko, swoim dramatyzmem wszystko psujesz. Naprawdę czujesz jeszcze urazę za tamten mały incydent? – odezwał się Alessio.
Nie chciałem się wtrącać, przynajmniej nie od razu, moja interwencja jedynie podsyciłaby jego zachowanie. Dziewczyna zwlekała z odpowiedzią. Nawet nie chciała spojrzeć w jego kierunku, a co dopiero wchodzić z nim w jakikolwiek dialog.

Olivia spojrzała po nas zmieszana.

– To jak Bianka, znamy się czy będziesz zaprzeczać? – wyszczerzył kły Alessio.

– Alessio. – wysyczałem ostrzegawczo. Alessio nie przejął się tym, jednak, cały czas spoglądał na nią wyzywającym wzrokiem. Zrezygnowana przewróciła oczami.

– Spotkaliśmy się kiedyś. – odpowiedziała w końcu z nie lada wysiłkiem. – Możemy już iść? – dziewczyna wpatrywała się w oczy Olivii, bezsłownie, błagając ją o przytaknięcie. Po chwili ta druga zsunęła się z hokera.

– Masz rację, właściwie to strasznie zgłodniałam. – powiedziała Olivia, uśmiechając się flirciarsko do Alessia.

Oj dziewczyno, będziesz tego żałować. Alessia nie trzeba dwa razy zapraszać, a mówienie na głos tak dwuznacznych zdań może mieć srogie konsekwencje. Bianka ruszyła przodem wyprostowana niczym drut, szybko przebierając nogami, co wyglądało dosyć komicznie, natomiast Olivia zdążyła obejrzeć się jeszcze raz za siebie, aby ostatni raz rzucić okiem w stronę Alessio. Patrzyliśmy na plecy odchodzących dziewczyn, po czym zwróciłem się do Alessia.

– Ze wszystkich kobiet, które dzisiaj tutaj są, musiałeś wybrać właśnie tę? – zapytałem, choć wiedziałem, co dokładnie wpłynęło na jego wybór.

– Tak jest zabawniej. – Alessio przechylił szklankę do ust, tym samym, opróżniając ją jednym haustem. Pomachałem głową lekko na boki.

– Fakt, że wkurzam tym również i Ciebie jest dla mnie niczym wisienka na torcie. – uśmiechnął się do mnie, pokazując swój szereg prostych zębów, które były zasługą drogiego stomatologa. – A teraz – wstał z krzesła barowego – znalazłem typa, który może mieć pewne informacje, odnośnie do osoby, która stoi za sprzątnięcie twojego ojca. – spojrzałem na niego zaskoczony.

– Gdzie on jest? – zapytałem niemal, wykrzykując to pytanie. Tak długo szukałem osób związanych z tamtym wydarzeniem, że powoli przestawałem mieć nadzieję, że w końcu znajdę jakiś poszlak. Wszystkie drogi, które myślałem, że naprowadzą mnie na właściwy tor, prowadziły donikąd, bądź się urywały. Ktokolwiek to zlecił, sprawnie zatuszował całą sprawę i zlikwidował osoby, które w pośredni bądź bezpośredni sposób mogłyby mnie do niego doprowadzić.

– Chłopaki na piętrze właśnie go rozgrzewają. – ponownie się uśmiechnął, następnie kiwnął głową w stronę holu. Podążyłem za nim. Pragnienie zemsty, które do tej pory nieco przygasło, odezwało się we mnie niczym wulkan. Krew zawrzała we mnie, zaślepiając wszystko wokół. W tej chwili nic nie liczyło się dla mnie bardziej, niż ten marny człowieczek, którego istnienie dzisiaj miało dobiec końca i informacje, jakie mógł mi przekazać.

Wciąż Cię Kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz