Rozdział 17

2.5K 89 10
                                    

Bianka

 Wyszłam z przychodni lekarskiej po przebyciu chyba najdłuższej rozmowy kwalifikacyjnej stulecia z bardzo optymistycznymi odczuciami. Nie byłam oczywiście pewna, jednak śmiałam twierdzić, że chyba w końcu ktoś zamierzał dać mi szansę.

Wyciągnęłam telefon z torebki i z uśmiechem na ustach wystukałam wiadomość do mamy, następnie do Carmen. Z listy ulubionych kontaktów wybrałam numer Olivii, która odebrała połączenie po pierwszym sygnale.

W skrócie opowiedziałam jej cały przebieg rozmowy.

Byłam taka szczęśliwa, że miałam ochotę krzyczeć, piszczeć i co by tam mi jeszcze przyszło do głowy. Wiedziałam, że nie dostałam jeszcze pozytywnego rozpatrzenia mojej kandydatury, jednak, porównując tę rozmowę z poprzednimi byłam dobrej myśli. Poprzednie rozmowy trwały kilka minut, zostały zadane pytania dotyczące mojego wykształcenia, moich planów, ale cały przebieg interview był bardzo wymuszony. Tak jakby mieli listę pytań, następnie je odhaczali i do widzenia.
Następny proszę…
Tym razem było całkowicie inaczej, począwszy od samej recepcji. Atmosfera panującą w tej prywatnej przychodni była bardzo serdeczna i urzekająca. Zatrudnieni pracownicy zdawali się być bardzo uprzejmi i życzliwi, i przede wszystkim lubili swoją pracę.

Podczas gdy wciąż prowadziłam rozmowę z Olivią, dostrzegłam po drugiej stronie ulicy starszego mężczyznę opartego o czarny samochód. Ludzie mijali nas, nie zwracając uwagę, a jednak jego spojrzenie skierowane było wyłącznie na mnie. Przyglądał mi się z uwagą w ogóle się z tym nie kryjąc.
Spojrzałam ponownie w jego stronę, ten, jednak bezustannie się we mnie wpatrywał. Poczułam zimny pot na karku. Przycisnęłam telefon mocniej do ucha i starałam się wydłużyć rozmowę z przyjaciółką jak tylko mogłam.

W mężczyźnie było coś dziwnego, wręcz niepokojącego.
Wielokrotnie spotkałam się z ukradkowymi spojrzeniami w moją stronę bądź sama obserwowałam ludzi, lecz w każdym z tych przypadków, ta chwila trwała parę sekund, czasem może i kilkanaście, lecz tym razem facet patrzył na mnie z nijakim wyrazem twarzy.
Nie było tam zainteresowania, złości czy jakiejkolwiek innej emocji, po prostu patrzył, beznamiętnie, maszynowo.
Przyspieszyłam kroku, gdy Olivia nie mogła już dłużej rozmawiać.
Gdy zobaczyłam nadjeżdżający autobus, przystanęłam na przystanku, następnie wsiadłam do pojazdu. Autobus po chwili odjechał, a ja mogłam spokojnie odetchnąć. Podeszłam do okna i spojrzałam w kierunku, gdzie stał tamten mężczyzna.
Nie było go, choć samochód w dalszym ciągu stał zaparkowany. Nie miałam zbyt dobrego kąta widzenia, więc nie byłam w stanie dostrzec, czy mężczyzna zasiadł za kierownicę.

Moje galopujące serce zaczęło powoli zwalniać, mimo iż mój mózg w dalszym ciągu podsuwał mi nieciekawe myśli.
Umysł opętała fala niechcianych wspomnień. Nie chciałam wracać myślami do czasu, kiedy obawiałam się własnego cienia. Tamten etap minął, zostawiłam go za sobą ponad pięć lat temu, urywając kontakt ze Scottem, wyjeżdżając z miasta, w którym się wychowałam, zostawiając wszystkich za sobą.

Na trzecim przystanku wysiadłam z autobusu. Musiałam się nieco cofnąć, gdyż autobus do którego wsiadłam jechał w inną część miasta. Mimowolnie rozejrzałam się po okolicy, zanim obrałam właściwą drogę. 

Gdy dotarłam do domu, stanęłam jak wryta zauważając, że drzwi do mieszkania są lekko uchylone. Spojrzałam na zegarek przypięty do nadgarstka, aby sprawdzić godzinę. Olivia kończyła pracę za trzy godziny. Spięłam się, poczucie lęku zawrzało w mojej klatce piersiowej.
Podeszłam dyskretnie do drzwi i lekko je pchnęłam.
Zajrzałam do środka.
Już miałam się odezwać jak nagle za rogu wyłonił się Artur. 

Zaskoczona pisnęłam głośno, co było reakcja bezwarunkową. Wystraszyłam się, gdy tak nagle wyskoczył. 

-Artur, Boże co ty tu robisz? - patrzyłam niepewnie na chłopaka.

Wciąż Cię Kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz