Wchodzę do budynku, gotowa odbyć swój pierwszy dzień stażu, mimo lekkiego zdenerwowania odczuwam satysfakcję i podekscytowanie. Odrzucam włosy do tyłu, łapię głęboki oddech przed otwarciem drzwi na siłownię.
Przemierzając salę, mimowolnie zerkam na prężących się mężczyzn. Mój wzrok przyciąga jednak pracownica nieopodal wejścia. Macham ręką z oddali do młodej dziewczyny za teką, gdy mnie dostrzega, wita się ze mną w ten sam sposób, uśmiechając się lekko.
Kieruję się do przejścia między siłownią a salą treningową, mijając dwie imponujące sylwetki młodych chłopaków, stojących przed męską szatnią.
W milczeniu odprowadzają mnie ciekawskim wzrokiem w symfonii odgłosu moich stawianych kroków. Popycham ostatnie drzwi I wita mnie agresywny zapach gumy, z pewnością z czasem przyzwyczaję się do tego, lecz w tym momencie jest dla mnie zbyt intensywny, drażni moje nozdrza, przez co mam ochotę zacisnąć palce na nosie I choć trochę odciąć się od tej nieprzyjemnej woni. Pan Brown stoi przed swoim minimalistycznym biurem w towarzystwie mężczyzny.
To zapewne był Mike Cooper.
Brown zauważył mnie zza pleców swojego rozmówcy I wskazał moją obecność swojemu towarzyszowi.-Dzień Dobry panno Wilson. – wita się uprzejmie Pan Brown.
Wczoraj prosiłam go, aby zwracał się do mnie mniej oficjalnie, ale chyba ta forma bardziej mu odpowiada, więc nie zamierzam go upominać.-Dzień Dobry.- wyciągam rękę I ściskam dłoń prezesa, następnie zwracam się do drugiego mężczyzny.
-Mike, to jest twoja stażystka Bianka Wilson. – mówi Pan Brown, zwracając się do starszego psychologa.
Ten uśmiecha się do mnie, a w jego kącikach oczu ukazują się kurze łapki.
Jego przyjazny wyraz twarzy, odpręża mnie. Wszelkie namiastki zdenerwowania odpływają w krainę zapomnienia.-Mike Cooper. – wygina usta w przesadnym uśmiechu, rozbawiając nas tym.
-Bardzo się cieszę, że będę mogła uczestniczyć w pańskich sesjach. – mówię szczerze.
-Cieszy mnie twój entuzjazm I mam nadzieję, że nie wypali się po pierwszych spotkaniach. Sesje te jak zapewne wiesz, nie należą do ekscytujących wydarzeń. – dowcipkuje mój mentor.
-Proszę się nie martwić, mam zapas entuzjazmu na całą zimę. – pozwalam sobie na odrobinę żartu. Mężczyźni przyjmują moją wypowiedź z zadowoleniem.
-Ufam, że wasza współpraca będzie owocna dla obu stron. – odzywa się prezes I klepie psychologa po ramieniu.
-Z pewnością. – potwierdza Mike. – Możemy zacząć? – zerka na swój srebrny zegarek na nadgarstku.
-Oczywiście. – kiwam energicznie głową, przekładając aktówkę w drugą rękę. Żegnamy Jamesa, po czym Mike wskazuje mi ręką kierunek, w którym się udamy.
-Pójdziemy do mojego biura. – przytakuję. -Możesz mówić do mnie Mike, będzie wtedy mniej oficjalnie.
-Jak długo zajmujesz się psychologią sportową?
-Od jakiś dwudziestu lat, w tym od czterech lat pracuję dla Jamesa. – mężczyzna przytrzymuje dla mnie drzwi do swojego gabinetu. – Mieszkasz w okolicy? – pyta, gdy włącza oświetlenie gabinetu.
-Wychowałam się w tym mieście. Po szkole wyjechałam na studia i tam też znajduje się moje aktualne mieszkanie.
-Czyli za miesiąc wyjeżdżasz? – dopytuje się, marszcząc brwi, jakby nad czymś się zastanawiał.
-Taki jest plan. – odpowiadam.
Rozglądam się po małym pomieszczeniu z paroma krzesłami przy ścianie, szklanym stolikiem pomiędzy nimi, na którym leżały starannie poukładane czasopisma sportowe.
CZYTASZ
Wciąż Cię Kocham!
Storie d'amorePo pięciu latach Bianka wraca do rodzinnego miasta, aby po skończeniu studiów, móc spędzić odrobinę czasu w gronie rodziny, zanim na dobre wpadnie w wir pracy. Gdy wyjeżdżała zostawiła w nim nie tylko przyjaciółkę i rodzinę, ale również złamane serc...