Bianka
-I co? Zwiał Ci, prawda? -usłyszeliśmy głos Alessio, od razu, gdy tylko weszliśmy z powrotem do hangaru. Zerknęłam na Scotta, ten jednak nie odezwał się ani słowem.
Widziałam, że był rozdarty. Nie dziwiłam się mu. Nie wiem, co ja bym poczuła, gdybym dowiedziała się, że mam przyrodnią siostrę, która pragnie mojej śmierci.
-Miałeś go odstrzelić. -kontynuował Alessio.
-Mówiłem, żebyś się nie zbliżał, czy ty choć raz potrafisz zrobić coś o co Cię ktoś prosi? - odpowiedział Scott.
- Przestań zmieniać temat Scott, ten bękart kosztował nas kupę forsy i problemów.
-Wiem do cholery. - warknął Scott.
-Wiesz, ale nic nie zrobiłeś. Włożyłeś kij w mrowisko i zacząłeś w nim grzebać, a teraz obydwoje będziemy musieli ponieść konsekwencje.
-O czym ty mówisz, Alessio?
-O tym, że sprawa z klubem, który rozwaliłeś jednak nie jest zamknięta. Ten mały gówniarz jest w jakimś stopniu związany z właścicielem, a teraz spieprzył i ty mu na to pozwoliłeś. Mam powoli dosyć twoich potknięć Scott.
-Skąd to wiesz? To pewne informacje?
-Ja zawsze mam pewne informacje.
-Przecież zapłaciliśmy za szkody. -Alessio zaśmiał się na te słowa.
-Wszedłeś do klubu jak do siebie, rozpieprzyłeś prawie wszystko, a dalej chodzisz po tym świecie. Myślisz, że oni Ci za to odpuszczą? Gdyby ktoś u mnie zrobił to co ty, to nie dość, że urwałbym kolesiowi ręce i nogi to jeszcze całą jego rodzinę bym powiesił przed ich domem, dla przestrogi dla innych. A teraz Scotti masz już odpowiedź, co będą chcieli zrobić tamci z Tobą. Obiecałem chronić Ci dupę, ale gdy tylko pojawiła się na horyzoncie ta mała… Tobie znowu odpierdala i zachowujesz się jak skończony gówniarz.Mimo, iż zdecydowanie nie podobał mi się ton jaki użył wspinając jak mniemam o mnie, miałam na tyle rozumu w głowie, że siedziałam cicho, starając nie zwracać na siebie uwagę. Prowokowanie rozwścieczonego Alessio mogło doprowadzić wyłącznie do katastrofy, gdzie ktoś z nas przypłacił by życiem.
-Załatwię to… Pojadę do nich i się dogadamy.-Pojedziesz, ale kurwa daleko stąd i nie zrobisz nic, dopóki Ci nie powiem, co masz zrobić. Rozumiesz? - Alessio podszedł jeszcze bliżej. Patrzyłam na Scotta, zastanawiając się co odpowie. Czy zacznie się stawiać czy może jednak on też pójdzie po rozum do głowy i pozwoli działać swojemu wspólnikowi. - Rozumiesz? - Alessio niecierpliwie powtórzył pytanie. Jego groźne spojrzenie spoczęło po chwili również na mnie. Przeszły mnie ciarki. -Tak. - odpowiedział spokojnym głosem Scott. Jego odpowiedź zaskoczyła Alessia chyba tak samo jak mnie, bo przez kilka sekund Włoch wpatrywał się w chłopaka, a na jego czole pojawiła się zmarszczka.
-Jeśli powiedziałeś to tylko dlatego, żebym się już odwalił, to będziesz miał gorzej przejebane u mnie jak coś odwalisz, niż u tamtych popaprańców. -przez chwilę staliśmy w milczeniu.
Alessio podszedł do krzesła na którym wcześniej siedziałam i podniósł z ziemi błyszczące ostrze, po czym wyciągnął z kieszeni spodni materiałową chusteczkę i przetarł klinge z krwi. Wciąż obrócony do nas tyłem, tym razem już normalnym tonem, zapytał.
- Zamierzasz go znaleźć czy czekać, aż sam do Ciebie przyjdzie, aby dokończyć to co próbował od samego początku?
-Daj mi spokój Alessio, nie myślę teraz o tym. - Alessio odwrócił się gwałtownie, a złość ponownie zawitała na jego twarzy. Scott wyciągnął dłoń w moją stronę, czekając, aż podam mu swoją. Spojrzałam mu w oczy, po czym bez wahania chwyciłam go za rękę. Alessio mruknął pod nosem. Spojrzałam na niego. Jego oczy patrzyły na mnie z jawną agresją. -Popełniasz błąd. Powinieneś skończyć to -wskazał głową nasze złączone ręce - zanim się na dobre zaczęło.- Jego słowa zabolały, wiedziałam, że Alessio od samego początku był przeciwko mnie, nie wiedziałam tylko dlaczego pała do mnie taką nienawiścią.
-Nie pytałem Cię o radę. -warknął Scott, a palce na mojej dłoni zacisnęły się boleśnie. -Zajmij się sobą. Dzięki za pomoc, ale twoja rola w tej historii tutaj się kończy Alessio.
-Ojciec miał rację, że ona będzie twoją zgubą. Jesteś nierozważny, stajesz się niedokładny, już dawno powinieneś zająć się tym gnojkiem, ty jednak bawiłeś się z nim w kotka i myszkę, robiąc sobie kolejnych wrogów
-Pieprz się!- Scott ominął Alessio, ciągnąc mnie za rękę. Włoch zrobił nam miejsce, lecz po chwili dodał.- Na pewno będę i będę się przy tym świetnie bawił. -zawołał za nami rozwścieczonym głosem.
CZYTASZ
Wciąż Cię Kocham!
RomancePo pięciu latach Bianka wraca do rodzinnego miasta, aby po skończeniu studiów, móc spędzić odrobinę czasu w gronie rodziny, zanim na dobre wpadnie w wir pracy. Gdy wyjeżdżała zostawiła w nim nie tylko przyjaciółkę i rodzinę, ale również złamane serc...