Chapter 20. Alphad's family

1.3K 86 24
                                    

Następne dni śmiało mogłam zaliczyć do tych udanych. Nastała wiosna. Spędzałam dużo czasu w szpitalu, ucząc się. Często wychodziliśmy gdzieś z Carlislem. Na studiach szło mi wprost wyśmienicie. Niestey nie mogłam powiedzieć tego samego o moim przyjacielu, który coraz bardziej przypominał cień samego siebie. Zaniedbał swój starannie dopracowany image. Wiecznie chodził zamyślony albo smutny. Nie mogłam patrzeć na jego pogłębiajace się stany depresyjne. Jednego dnia przeszedł samego siebie. Przyszedł na uniwerek z mocno podkrążonymi oczami, odstajacymi na wszystkie strony włosami i w wymiętej koszuli.

- Hej El.- przywitał się niemrawo. W odpowiedzi mocno go przytuliłam, a następnie zaciągnęłam przez pół budynku pod drzwi męskiej toalety.

- Marsz do łazienki się ogarnąć. Słyszałeś co mówiły tamte dziewczyny?- uderzyłam to lekko w ramię, gdy nie zwracał na mnie uwagi.- Że mieliśmy najpewniej ostry seks, bo wyglądasz... nie powiem jak.- westchnęłam, wprawiając go w osłupienie. Niektóre osoby nie kryły się z obgadywaniem, wręcz robiły to tak, jakby chciały by dana osoba usłyszała. Alphad bez zbędnego gadania wszedł do toalety, by wyjść z niej po pięciu minutach. Wyglądał sto razy lepiej.

- Zadowolona?- zapytał.

- Tak. Nie byłam zbyt bezpośrednia?

- Dobrze wiesz, że nie. Tylko to na mnie momentami działa.- wzruszył ramionami.

- Świetnie. Nocuję dziś u ciebie.

Przez całe wykłady czarnowłosy zdawał się być nieobecny. Obydwoje mieliśmy to do siebie, że czasem potrafiliśmy być infantylni, (choć w tej dziedzinie mistrzynią nadal pozostawała Alice) i często zatracaliśmy się we własnych myślach. Niektórzy brali nas pewnie za zdrowo kopniętych, ale tak długo jak byliśmy szczęśliwi, ich zdanie nie miało dla nas zbytnio znaczenia. Strasznie martwiła mnie nagła zmiana Alphada. Wiedziałam, że ja mimo swoich problemów miałam wsparcie w postaci dziadków i Carlisle'a, a on nie. Prócz rodziców i starszego brata, który podkopywał pod nim dołki już od dzieciństwa nie miał nikogo, z wyłączeniem mnie. Dlatego chciałam mu dać pomoc na jaką zasługiwał. Najlepszym wyjściem wydawało mi się poznanie jego rodziców, więc od tego postanowiłam zacząć.
_______________________________________

Deszcz uderzał niemiłosiernie mocno w przyciemniane szyby srebrnej Toyoty mojego przyjaciela. Siedzieliśmy w środku, gdyż czarnowłosy nie mógł się przełamać i wyjść. Po prostu nie miał ochoty na kolejne spotkanie z rodziną.

- Alph nie będzie źle. W razie czego zamkniemy się u ciebie w pokoju i nie będziemy ich oglądać.- wzruszyłam ramionami z lekko sardonicznym uśmiechem.

- Jak ja ci się odwdzięczę, Liz?- zachichotał krótko, zerkając na moją głupawą minę.

- To akurat proste głupolu. Po prostu zostaniesz ojcem chrzestnym mojego dziecka.- zaśmiałam się, choć szara rzeczywistość szybko do mnie wróciła. Będąc z wampirem nie mogłam ich mieć.

- No tak, bardzo proste.- zakpił, po czym niespodziewanie się wyprostował i chwycił mnie za ramię.- Jesteście już na tym etapie? Chciałaś mi tym coś zasygnalizować? Nie chcę być tak szybko wujkiem!- przeraził się.

- Nie! Nie.- cała aż spurpurowiałam, choć to nie było tematem tabu. Najzwyczajniej w świecie takie rozmowy strasznie mnie zawstydzały.

- Wiesz... tamte dziewczyny na uczelni się nie myliły. Poznałem kogoś.- oznajmił, patrząc rozmarzonym wzrokiem w bliżej nieokreślony punkt nad moją głową.

- Nie gadaj! Chcę go poznać!- pisnęłam. Chyba za dużo czasu spędzałam z Alice.

- Jest świetny. Na pewno się polubicie.- zawyrokował.

To be normal ♤ Carlisle CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz