Chapter 6. Grandfather's inexplicable anger

1.5K 90 9
                                    

Po około półtorej godziny, gdy na zewnątrz zrobiło się już ciemno, blondyn uparł się, aby mnie odwieźć aż do samego domu dziadków, za co skrycie byłam mu bardzo wdzięczna. Zmęcznie i późna pora sprawiły, że nie byłam zdolna do samodzielnego powrotu.

Jak zwykle, pomógł mi założyć płaszcz i wyszliśmy odprowadzani wzrokiem kelnera w akompaniamencie cichych rozmów innych klientów.

- Dziękuję za kawę. Było naprawdę miło.- powiedziałam, całując doktora delikatnie w jego zimny policzek, gdy staliśmy na ulicy przed domem. Poczułam się na tyle zażenowana tą sytuacją, że wysiadłam z samochodu jak poparzona.
Nigdy nie miałam prawdziwego partnera, ba! Nawet nie byłam zakochana, więc ta sytuacja nie była dla mnie taka naturalna, choć czułam się dość komfortowo z tym, co zrobiłam. Może dlatego, że gdy odjeżdżał, uśmiechnął się do mnie? Nie mam pojęcia.
Zmęczona weszłam do domu i zdjęłam wierzchnie odzienie. Rozciągnęłam się i weszłam wgłąb budynku.
Gdy przechodziłam obok lustra, zerknęłam w nie. Z cichym westchnieniem dostrzegłam, że moje policzki przybrały odcień dojrzałego pomidora, tak bardzo nie pasującego do mojej oliwkowej cery. Natomiast błyszczyk z moich pełnych, odznaczajacych się ust, zdążył się zmyć, a bardzo długie, zazwyczaj proste włosy w kolorze płynnego karmelu były lekko pokołtunione. Spróbowałam je rozczesać, choć niewiele to dało, więc skierowałam się do salonu, w którym zgodnie z moimi przewidywaniami znajdowali się dziadkowie. Siedzieli na kanapie i oglądali jakiś program telewizyjny, ale gdy przekroczyłam próg pomieszczenia, ich uwaga od razu skupiła się na mnie.

- Dobry wieczór.- odezwałam się z uśmiechem.- Co oglądacie?- dodałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi na zadane pytanie, gdyż twarz mężczyzny wykrzywiła się w jawnym grymasie.

- Gdzie ty tak długo byłaś?- był zły. Bardzo. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Siwowłosa zaczeła delikatnie gładzić dziadka po ramieniu, przez co ledwo zauważalnie się uspokoił.

- Przepraszam, że nie zadzwoniłam. Byłam z doktorem Cullenem na kawie i trochę się zasiedzieliśmy.- wyjaśniłam, spuszczając głowę. Moje skarpetki w paski wydawały się w tamtym momencie niezwykle interesujące.

- Wnusiu, następnym razem daj nam znak, że żyjesz, dobrze?- pokiwałam głową, przez co wyraźnie się rozluźnił.- I wolałbym, żebyś spędzała mniej czasu z Cullenem.- dodał, gdy miałam zamiar wejść po schodach prosto do mojego pokoju. Zmarszczyłam brwi. To był kolejny raz, w którym dziadek jawnie pokazał, że nie toleruje rodziny Cullenów. Byłam tylko bardzo ciekawa co miało na to aż taki wpływ. Przecież Carlisle był bardzo dobrym, szanowanym przez wszystkich człowiekiem, a z tego co słyszałam, wszystkie jego dzieci były dobrze wychowane i nie sprawiały kłopotów. Pokręciłam głową, wyrywając się z dziwnego stanu i z finezją godną sarny przeskoczyłam po kilka schodków na raz i przeszłam do swojego pokoju. Zaczynałam powoli myśleć nad własnym lokum. Kochałam dziadków, ale nie mogłam stale siedzieć im na głowie. Wiedziałam, że oni też woleliby, gdybym się wyniosła, choć nie dali po sobie tego poznać. Ale staruszkowie mieszkali sami przez tyle lat i mieli tyle prywatności ile chcieli, a tu nagle zjawia się ich wnuczka, która nawet nieświadomie ją im odbiera. To raczej nie w porządku, patrząc na to ile dla mnie zrobili.

To be normal ♤ Carlisle CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz